Obejrzałam w dwa dni. Zacznę od początku: Klimat, przede wszystkim klimat! Sroga zima, małe amerykańskie miasteczko w którym punktem główny jest Lou's Coffee shop w którym właściciel leje gorącą kawę, można zjeść gofry, jajka sadzone na bekonie a do tego policjantka z krwi i kości - sprawiedliwa, mądra, ciągle węsząca - swoją drogą doskonała postać - nie ma tu mowy o seksownej ślicznej kobiecie a w zamian za to mamy ładną, pulchną z wyglądu niezdarną kobietę która okazuje się mózgiem całej operacji! Rewelka! Potem mamy wiecznie wbijanego w asfalt miernotę w postaci Lestera który pokazuje różki. Jego postać jest jakby lekko niestabilna, do czasu. Metamorfoza ogromna! Z fajtłapy otrzymujemy doskonały zlepek przebiegłości, wyrachowania :) No i mamy zagadkowego Lorne Malvo - przyznam że nigdy nie widziałam Bob Thorntona w innej kreacji - ta jest doskonała. Jego zagadki i "słodki" uśmiech zabójcy. Super postać.
Jak dla mnie bomba! Wszystko super. Czasem ciężko było uwierzyć w niezwykłe zloty przypadków ale wiadomo to kino, serial :)
Bardzo polecam!