Całkowicie nie rozumiem, dlaczego Nygaard zaczepił Malvo w Vegas, ani tego co potem stało się w windzie i piwnicy. Gość miał wszystko co mógłby chcieć, czemu to zniszczył, nie zyskując nic w zamian?
To miało by sens, z tym że zwyczajny idiota chyba nie dorobił by się tytułu najlepszego sprzedawcy roku... Był straszną sierotą, z mentalnością ofiary, ale nawet tacy ludzie mają jakieś instynkty samozachowawcze...
Lester był idiotą. Idiotą, który przez chwilę poczuł się silny, bo mu się udało, który przez chwilę miał szczęście... Ale był idiotą, który się nie zastanowił w odpowiednim momencie, tylko chciał się pochwalić swoją siłą i swoim szczęściem. I stąd Vegas i to, co się stało później.
O tym samym było oryginalne 'Fargo' - o głupich ludziach, którzy nie potrafią przewidzieć konsekwencji własnych działań i w końcu zaplątują się w sytuacje, które sami stworzyli.
Dokładnie, Lester to debil:-)
Zresztą postać Malvo też nie grzeszy inteligencją (za dużo zabija) i w mojej opinii, choć sam serial się dobrze ogląda i wciąga, to jednak jest naciągany.
Aha, fakt, że były policjant zabija Malvo to też czysty idiotyzm tej postaci... nie ma to jak mieć poszukiwanego zabójcę na muszce i nie zatrzymać go żywym i aresztować, ale zabić by dodać sobie siły gdy dało się wcześniej ciała w śledztwie (postrzelenie policjantki, przyszłej zony).
Ja również uważam, że serial jest naciągany, ale nie przeszkadza mi to w oglądaniu. Naprawdę nieźle się ubawiłem. Powinien być wyżej w rankingu.Dla mnie to poziom "True Detective" i "House of cards"
True Detective - oprócz rozwiązania wątku jest pod każdym względem o klasę wyżej. Zwłaszcza logika głównych bohaterów która nie szwankuje jak w przypadku Fargo :)
Facet uważany był przez całe życie za niezaradnego debila. Po wszystkim co się działo wokół niego do końca sezonu, wyszedł zupełnie bez szwanku, po czym za chwilę odniósł sukces. Wczuł się w fajne życie, poczuł się silny, i chciał przyświrować ;) Bez powodu nie uważano go idiotę, skoro tak szybko zapomniał kim jest Malvo. A z Malvo jak wiadomo nie powinien nikt zaczynać!
Być może nie do końca sobie zdawał sprawę z tego kim jest Malvo. Przed Las Vegas widział go dwa razy w życiu, w tym jeden raz to miła pogawędka. Zabrakło mu wiedzy jaką zdobyła Molly (podobnie zresztą jak duetowi zabójców), potraktował go jako zwykłego kryminalistę, poszedł za "małpią radą" i zderzył się z do bólu pełnym obrazem Malvo.
Mimo wszystko idiotą po zabójstwie żony już nie był, stał się drapieżcą. "Mini Malvo", pewnym siebie manipulatorem wykorzystującym innych i pozbawionym w stosunku do bliźnich empatii. Wykorzystał desperacje żony Hessa, swoją nową żonę posłał bez mrugnięcia okiem na pewną śmierć w charakterze przynęty. Gdy zobaczył szaleństwo Malvo nie pomógł mu tylko zaatakował i uciekł, umiejętnie mu się wymykał, a na końcu jako jedyny przeżył z nim starcie okaleczając go.