Wg mnie w sezonie 1 - rozmowa Lou z Lorne Malvo w kawiarni pod koniec sezonu, w sezonie 2 - Hanzee na stołku i moment niedoszłego strzyżenia. W ogóle uważam że Hanzee pozamiatał w 2 sezonie i bardzo podobało mi się nawiązanie do sezonu 1 w końcówce 10 odcinka. Oczywiście scena w windzie z 1 sezonu też świetna, a z drugiego dodałbym kilka scen z Floyd Gerhardt biła od niej fajna charyzma. Sezony na tym samym poziomie chociaż ze wskazaniem na sezon 2 (mniej komedii więcej dramatu).
Sezon 1 - aresztowany Malvo w roli pastora (jego "zdobyczne" okulary to mistrzostwo świata) i jego rozmowa z Gusem, rozmowa Molly z panem Wrenchem w szpitalu.
Sezon 2 - podobało mi się pierwsze spotkanie Lou z Milliganem i braćmi Kitchen (sam Lou porównał je do sceny z westernu). Scena z pierwszego odcinka, w której Rye Gerhardt usiłował zastraszyć tę sędzię, też była niezła. Żal babki, dobra była ;)
Tyle mi w tej chwili do głowy przychodzi, ale znalazłoby się tego więcej.
O tak, Floyd miała w sobie coś takiego...
Z Milligana to tylko "scena powitalna z grabarzem i jego Chińczykami", faktycznie ta scena z sędziną zacna, no i z Gerhardtów jeszcze Bear z córką Dodda w lesie i Dodd próbujący udobruchać mamę w samochodzie po nieudanych negocjacjach z mafią, Hanzee z dzwoniącą koleżanką rzeźniczki, Wrench i Numbers za całokształt po prostu świetnie dobrani przyjaciele.