Scena z pobicia Nikki była dość brutalna, chyba tylko scena Lestera z młotkiem była "lepsza", ale mimo wszystko podszyta była czarnym humorem, a ta była bardziej na serio, aż się zbrzydziłam, co mi się przy Fargo rzadko zdarza. Nawet Sy się przejął, a to mówi wiele.

Fakt scena pobicia pokazuję tą bardziej dramatyczną stronę sezonu. Ale trzeba przyznać nieźle uśpili czujność widzów zanim ją pokazali (jak do tej pory subtelny humor i spokojne tempo). Chociaż w 2 sezonie mieliśmy śmierć Simone, która też była wyzbyta tego czarnego humoru, więc to nie pierwszy raz.

Ale Simone została zastrzelona, tak mi się wydaje, że to mniej brutalny sposób uśmiercania, chociaż nie mam doświadczenia i mogę się nie znać :-)
Ciekawe jak się to dalej potoczy. Moim zdaniem ten sezon jest lepszy niż poprzedni, dzięki Vargasowi i jego pomagierom. Ale sezon 1 dalej nie do pobicia.

Cóż... W przypadku Simone - ona nie przeżyła. Ciekawi mnie co stanie się dalej z Nikki. A co do czarnych charakterów to wielki podziw dla scenarzystów. W każdym sezonie serwują nam kapitalne czarne charaktery. Oczywiście na szczycie stoi Malvo. W drugim mamy między innymi Mike'a Milligana, który sprawdził się tam najlepiej moim zdaniem. A tutaj Vargas. W sumie po trailerze i aktorze już wiedziałem, że będzie rewelacyjny. A co do brutalnych sposobów uśmiercania to raczej dobrze, że się nie znasz. Z resztą od czego masz ten serial? :)

Matko ta akcja którą odwalili na początku Stussy&Sango z tą seks-taśmą i te w pisdu wyczucie czasu Raya z oświadczynami xDD
Jak ja lubię tą parkę!
Ło z Pana V zaczyna robić się niezły sku r wol (akcja z kubeczkiem, ble).

Było też trochę humoru - Jak Sy potrząsnął za rękę tej kobity, co mu nastawiła ją do całowania i scenka w autobusie.

Wątek Glorii, to właściwie kalka motywu z 1 sezonu. Gloria=Molly odkrywającą prawdę + wkurzający szef, karzący odpuścić.

Powtarzając się - z Vargi zaczyna wychodzić mocny sku r wol i świrus. Emmit jest w co raz większej dupie, no i ta końcówka - w końcu zaczyna się coś konkretniej dziać i zaczyna się robić bardziej emocjonująco.

Przy okazji internauci wyłapali, że restauracja Bears Den mieści się w Calgary w Kanadzie - taka ciekawostka.

Pierwsze dwa sezony to rewelacja jak dla mnie ale tutaj niestety czegoś mi brakuje. Nie mówię, że jest źle. Jest nawet bardzo dobrze ale jednak akcja mogłaby trochę przyśpieszyć. Irytuje mnie straszliwie podwójna rola McGregora ale to chyba dobrze bo pewnie oznacza to, że bardzo dobrze ją zagrał. A propos wcześniejszych wpisów o brutalności tego pobicia, to zastanawia mnie, co w nim było tak brutalnego. Brutalne to byłoby, gdyby pokazali to pobicie i wtedy dopiero mógłbym powiedzieć, że wywarło to na mnie wrażenie i odcinek utkwiłby mi w pamięci na dłużej a tak...Jak na razie to Vargas kradnie całe show w tym sezonie.

Jeszcze nie widziałem żadnego odcinka 3 sezonu. Powiedz ktoś, czy warto? Sezon 1 i 2 były fajne. Jeśli chodzi o 3 mam złe przeczucia. Inaczej, o ile słabszy jest sezon 3 od poprzednich?

Każdy ma trochę inny klimat (jak zapewne zauważyłeś po dwóch poprzednich). 3 jest moim zdaniem interesujący ale musisz się przygotować na dużo dialogów i w miarę wolnej akcji. Mimo to dalej jest dużo dobrego poczucia humoru i dobrych postaci. Ja bym od razu polecił obejrzeć.

Na pewno nie jest tak, źle, żeby nie oglądać.

Nie jest, ale ja zdecydowanie czekam na coś więcej, bo jak druga połowa sezonu będzie jak pierwsza to jednak może byc delikatne rozczarowanie.

Jest dużo słabiej niż 1 i 2 sezon. Odcinki rozwleczone, słabi, irytujący bohaterowie i czarny bohater, którego główne "zło" polega na wyrzygiwaniu ew. oddawaniu moczu w dziwnych miejscach. Sam oceń jak to wygląda.

Rzeczywiście, odcinek nieco lepszy od dotychczasowych, ale zaczynają mnie irytować główni bohaterowie, a raczej ich bezradność. Obaj Stussy to samce beta, przy których nawet pierwsza wersja Nygaarda to Dan Bilzerian. Długowłosy tak totalnie pod pantoflem Winstead, że to aż żałosne. Rozumiem, fajna laska, ale bez przesady. Dobrze chociaż, że jej postać jest rozbudowywana.

Z kolei zagadką jest dla mnie jak drugi Stussy z wąsatym wspólnikiem rozkręcili niemałą firmę. Mam wrażenie, że ten ich parkingowy biznes odebrałby im Kevin sam w domu. Obaj płaczą jakby grali w meksykańskiej telenoweli. Życzę im rychłej śmierci.

Osobne słowo dla Vargasa. Postać jest najciekawsza (choć umówmy się, nie ma wielkiej konkurencji), ale te fekalne sytuacje są mega słabe. Może w kolejnym odcinku niech się zesra McGregorowi na głowę. Też powiesz, że rewelacja?

Reasumując, mam nadzieję, że na końcu wszyscy zginą, bo nie ma tu bohatera, któremu chciałoby się kibicować.

Mi osobiście postacie się podobają. Ich głupota to kluczowy element serialu (tak samo jak filmu i niektórych dzieł braci Coen, do których serial zawsze nawiązuje). Fakt jednak Nygaard jako postać wypada jak na razie ciekawiej (w końcu tam postać przechodziła solidną przemianę).

Co do biznesu z parkingiem to widać tu mocne nawiązanie do filmu. Jerry w filmie prawdopodobnie tak by prowadził ten biznes (jakby udało mu się go założyć). Nawet jakby przesadzić z analizowaniem to może to być nawiązanie do Hudsucker Proxy (tam też idiota zostaje głową korporacji a to też przecież dzieło Coen'ów).

Vargas jako postać zostaje moją ulubioną (a polubiłem z jakiegoś powodu te głupie charaktery). Głównie podoba mi się przez ten akcent i częste odpowiadanie pytaniami (oczywiście gra aktorska Davida z górnej półki). Przyznam, że te motywy z wymiotami (ciekawi mnie co z tym wymyślą dalej) i scena z kubkiem (mnie osobiście rozbawiła najbardziej mina Sy'a w niej) są dość dziwne i mam nadzieję, że w późniejszych odcinkach nie dojdzie do sytuacji, którą opisałeś.

Miejmy nadzieje, że następne odcinki będą (jeszcze) lepsze.

Porównanie z Hudsucker o tyle nietrafione, że tam idiota został szefem korpo żeby doprowadzić ją do upadku, bo tak chcieli "mądrzy" akcjonariusze, a tutaj jest szef firmy - mimoza, która nie umie się dobrze wysłowić. Właściwie to z dwóch braci ten długowłosy wychodzi na bardziej elokwentnego, choć to takie "bardziej" jak do europejskich pucharów "bardziej" nadaje się Jagiellonia niż Lechia Gdańsk

Vargas jest spoko postacią, ale na tyle ciekawą przez to, co mówi, kim jest i co robi, że udziwnianie go przez jakieś slapstickowe atrakcje psuje obraz tej postaci.

Też mam nadzieję, że to wszystko dokądś zmierza.

Dla mnie, najlepszy ocinek sezonu. Ciekawe co będzie z Nikki? Trzeba, przyznać, że znakomicie wykorzystała swój tyłek w tej scenie w wannie... ;) Jest ona moją ulubioną, obok Vargasa postacią w tym sezonie, i mam nadzieje, że nie umrze. Sy i Emmit, to chyba największe pi*dy w historii "Fargo", ever. Nawet przebili Lestera. Nie mogę zrozumieć, jak można tak dawać sie, jak oni...

Podobnie jak niektórzy tutaj od czasu do czasu zastanawiam się jak Sy i Emmit stworzyli tak prężnie działający biznes.. Spodziewałem się pewnej przemiany tej dwójki w związku z tym, że będą chcieli obronić to, co ich, ale coś nie zanosi się na to. Można było oczekiwać, że Sy po "rozpięciu kajdan i wyrzuceniu klucza" zacznie hasać i robić głupią rozwałkę, ale wyręczył go jednak ktoś inny, swoją drogą ten Rosjanin, czy tam Ukrainiec też ma niezły potencjał na bycie złym, wygłosił niczego sobie mroczny monolog :) Powtórzę się, ale mi tam się podoba, w tym sezonie ponownie wkręciłem się w ten niezwykły klimat i raczej nie będę zawiedziony aż do samego końca. Choć trzeba przyznać, że akcja toczy się wyjątkowo leniwie.

"Spodziewałem się pewnej przemiany tej dwójki w związku z tym, że będą chcieli obronić to, co ich, ale coś nie zanosi się na to."
No właśnie liczyłam na to, że utworzą jakiś "ruch oporu" przeciw V, a tymczasem Emmit został przekabacony, a Sy trzęsie portami.

Po tym, co wydarzyło się ostatnio, to Emmit będzie już chyba całkowicie pod bytem Vargasa. No chyba, że panie policjantki dotrą w samą porę.

Albo Nikki :D