Obejrzalem ten serial w 4 dni. Tak jak w pierwszym 2 sezonach kibicowalem Nickowi, tak w 3 sezonie chcialem aby go ktos odstrzelil za to jak nosa zadziera. Alicia to samo, pcha sie wszedzie, wbija sie na rancho i od razu wszyscy jej sie sluchaja bo stuka sie z synem szefa? Madison to w ogole ma jakies inne wyrazy twarzy? Zabila Troya w najgorszym momencie, tysiace powodow miala wczesniej, nie, ona mu wybacza i probuje zrobic z niego syna, ktorego nie miala.
Ofellii zyczylem powolnej i bolesnej smierci i sie doczekalem, mogli ja jeszcze zostawic aby ugryzla ojca, ktory jest smutnym dziadem. Ofelia, Meksykanka, wtopila sie w Indian, zrobila sobie fryzure jak jakas corka wodza i juz? Wystarczy aby to ona mowila w ich imieniu? I Alicia to samo, 2 osady walcza o ziemie od setek lat, pojawia sie ona i Alicia i to one rozmawiaja o pokoju... SERIO?!
Strand mogl byc bohaterem kilkukrotnie a zawsze konczyl jako sprzedawczyk. Zaslugiwal na smierc, ale jest czarnym gejem wiec bedzie tak sie bujal az mu sie znudzi i odejdzie z serialu. Aaa i jeszcze wroce do Madison, ktora przybija piatki z ludzmi, ktorzy zestrzelili helikopter z jej facetem na pokladzie. Sorry, ale nie byloby wybaczenia w takiej sytuacji.
Luciana, czyli laska Lincolna, sorry, Nicka. Ladna buzka i nic poza tym. Pewnie wroci, niestety.
Jestem zniesmaczony finalem, liczylem na wiecej. Morgan potwierdzony w 4 sezonie, ciekawe ktory z glownych bohaterow zginie z jego reki.