Ostatecznie nie dowiadujemy się. Już pierwsza scena serialu jest tajemnicza: Nick z kolegami ćpają na melinie, a gdy następnego dnia nasz bohater się budzi, koleżanka narkomanka jest już zombie. Może więc to nie była śpiączka Ricka, lecz dezorientacja ta sama (może nawet jest to nawiązanie do "TWD").
No i co się dzieje z tą koleżanką zombie? Nie wiadomo. Przecież powinna dalej zarażać. A od kogo się sama zaraziła? Przypomnę również, że nowością w "TWD" było zainfekowanie wszystkich: każdy, kto umiera, a nie ma zniszczonego mózgu, wraca. Ilu ludzi umiera w Kalifornii jednego dnia? Ilu na cały świecie? Gdzie te zwłoki wstające w kostnicach czy podczas ostatniego pożegnania na chwilę przed ceremonią pogrzebu? Tego samego dnia powinno z całego świata napływać tyle informacji, że jasny gwint. A tu cisza.
Bronić twórców serialu można tylko tym, że zaraza na początku nie była tak silna, stopniowo zwiększała swoją moc, a zwłoki nie wszędzie zaczęły powracać tak samo szybko (to by tłumaczyło, dlaczego dzieciak ze szkoły [ten od noża] mówił o pięciu stanach, z których dochodzą niepokojące wieści).
Niestety, mam wrażenie, że kombinuję bardziej od twórców serialu.
Samo rozprzestrzenianie się zarazy również bardzo filmowe: jakaś groźna migawka na afisze ze zdjęciami zaginionych osób. Widz przed ekranem wie, co się święci, włącza się złowieszczy klimat, ale... to chyba nie tak powinno wyglądać. Ci ludzie zaginęli, bo stali się zombie, a zombie nie rozpływają się w powietrzu, więc powinniśmy mieć łażących w przypadkowych miejscach wielu charczących osobników. Jeden taki wyszedłby na miasto, ugryzł kogoś, znowu kogoś ugryzł i już media (przynajmniej lokalne) zrobiłyby sprawę.
Ale nie winię autorów "FTWD". Tego się po prostu nie da dobrze nakręcić. Symulacja byłaby zapewne nudna i bez groźnych (filmowych) zwiastunów, raczej po prostu pewnego dnia wszyscy obudziliby się w świecie pełnym żywych trupów. A przecież tu chodziło o powolne wkręcanie się w apokalipsę.
Również brak wyjaśnienia odnośnie przyczyn zombizmu to chyba najlepsze rozwiązanie. Bo jak wytłumaczyć coś, co przeczy prawom fizyki i biologii? Trzeba by - na potrzeby filmu - stworzyć nową fizykę i biologię. Równie dobrze można nic nie tłumaczyć, jeśli zamierza się sprzedać nienaukowego bubla. Albo wytłumaczyć to magią czy karzącą ręką Boga. Oba wyjścia ryzykowne, narażające cały serial na śmieszność. Ewentualnie wpływem obcej, pozaziemskiej, cywilizacji. Zatrucie powietrza, terroryzmy i takie tam nie zdadzą egzaminu. Co jeszcze mamy o zasięgu globalnym? Światło słoneczne (dziwna aktywność Słońca), promieniowanie kosmiczne?
Z ciekawostek: w odcinku czwartym nie widzimy ani jednego zombie. Nawet w najnudniejszym odcinku "TWD" nie było takiej sytuacji.