Tak bardzo chciałem polubić ten serial, ale jest to niestety wyciąganie wiekszej kasy po sukcesie samego The Walking Dead. Rodzinka Clarków jest miałka. Była nadzieja w Nicku, ale ostatecznie wyszło z niego uj wie co. Pani Kim Dickens nie za bardzo chciało się grać na początku. Cały czas towarzyszył jej ten sam wyraz twarzy. Postać Stranda powinna była zginąć już w pierwszym sezonie, ale twórcy uznali, że taki z niego super cwaniak, że wywinie się z każdej sytuacji. No cwaniak to z niego słaby. Coś na poziomie bazarowego sprzedawcy klapkow kubota. Wiele sytuacji i zwrotów akcji nie ma totalnie sensu, a sami bohaterowie często wykazują się brakiem logicznego myślenia i chyba ogólnie mają jakieś samobójcze zrywy.
Nie wiem, chyba z biegiem lat nauczono nas mocno obniżać poprzeczkę, bo 6.8 to o jakieś 3.8 za duża ocena. Szkoda mi tylko większości aktorów, bo naprawdę się starali ładnie grać.
Skończyłem czwarty sezon i szkoda mi czasu na kolejne.