Mózg mnie boli.
Myślałem, że to TWD cierpi na "wypalenie", jednak FTWD nadał temu słowu nowe znaczenie, w ostatnim odcinku "wypalenie" jest wręcz dosłowne.
Cztery załamania nerwowe w jednym odcinku. CZTERY!!! Przez całą podróż załoga dzielnie się trzymała, choć w różnym stopniu, aby się posypać w jednej sekundzie. Nick wielbi kobietę, którą poznał dzień wcześniej, zachowania Salazara nie mam nawet siły komentować. Lepiej to wyszło w pozostałych przypadkach ale i tak nie mogłem powstrzymać uśmiechu na widok tego co wyprawiał Chris.
Zimnokrwistą okazała się Madison (!) rzucając przywódczynię na żer sztywnym.
Jestem dosłownie wyczerpany po seansie.
Salazar chyba ma kontrakt na cały sezon, nie wierzę że go spalili. Wątek halucynacji, no cóż, tak szczerze to początkowo podejrzewałem że Celia coś tam lubi dosypywać do wody albo jedzenia, ale reszta raczej nie miała takich akcji, ciężko to mi jednoznacznie ocenić bo w sumie tego nie wyjaśniono.
Sezon 1 był rewelacyjny , sezon 2 to totalne zgubienie wątku.Brak pomysłu, niespójność danych,załamanie charakterologiczne każdego bohatera. Klimat podobny do filmu The Dead tylko truposzy mało. Charakteryzacja zombie również na słabszym poziomie.
Świat przedstawiony kojarzy mi się z zagrożeniem jakie niesie zatrute "Posolo"? a nie apokalipsa zombie.
Brak w tym momencie bohatera , któremu można by jakoś kibicować, wszyscy do odstrzelenia?
Coś się zaczęło dziać w tym odcinku. Szkoda że to coś było głupie i nudne. Nie wiem jaki oni mają plan co do tego serialu ale jak fabuła zejdzie z kierunku poszukiwania cywilizacji i stanie się kolejnym TWD to sobie daruję.
A i jeszcze brawa dla twórców za uśmiercenie jednej z 3 postaci dla których warto to było oglądać. Bo wątpię żeby stary Salazar uciekł z płonącego budynku jak miał fazę. Jak azjatka wróci na dłużej to równowaga 3 postaci się zachowa ale teraz to tylko Nick i Strand.
Kurcze próbowałem znaleźć w tym serialu jedną, jedyną postać, która chociaż w najmniejszym stopniu by mi odpowiadała...i poległem. Są one, jak dla mnie całkowicie beznadziejne. Dlatego, jeżeli w ogóle będą następne sezony, oby nie, to raczej sobie odpuszczę, chyba że będę miał totalnego nuda i zupełnie 0 do oglądania.
Ja sobie odpuściłem zarówno to jak i TWD. Bądźmy szczerzy. Nie ma co się przywiązywać do seriali i ślepo wierzyć że je lubimy. Jak przychodzi moment że zadajemy sobie pytanie "po co ja to oglądam?" to jest znak ze czas przestać. Dobrych seriali jest mnóstwo, więc nie ma sensu tracić czasu na coś co kiedyś było dobre.
Dokładnie. Mój problem polega na tym, że dużo czasu spędzam w trasie i lubię sobie coś w drodze obejrzeć ale zważywszy na to co ostatnio nam serwują w oglądanych do tej pory z przyjemnością serialach i ogólnie na to co się dzieje w kinematografii światowej od pewnego czasu (czyli nic), coraz częściej zastanawiam się czy nie pożyteczniej byłoby spędzić ten czas np. w kimie. Bo filmów, które się lubi nie da się katować non stop.
Kolejny odcinek, który udowadnia, że scenarzyści tego serialu to nie jest pierwsza liga, niestety...
Niestety rozczarowujący odcinek po nie takim nawet złym sezonie. Było jednak wiele logicznych dziur jak akcja z wymianą jeńców czy strzelanina na granicy ale oglądało się w miarę. Niestety ten odcinek był wyjątkowo kiepski z kilku powodów:
-przemiana Nicka, cały czas myślałem, że on w ciula robi tą Cylie zeby sie do niej podlizać i dostać swoje (u ćpunów to standard), a tu sie okazuje, że on na serio. To o tyle bez sensu, że był jednym z pierwszych którzy uznali, że zombie to nie ludzie tylko trupy a teraz zwrot o 180 st. w myśleniu.
- wątku Chris i Travis to już nawet nie mam siły komentować.
- skąd na farmie wzięło się tyle walkerów pod koniec odcinka?
- Daniel i jego psychoza. Trudno mi ją z psychiatrycznego punktu widzenia uzasadnić - z jednej strony została przedstawiona dość realistycznie ale nie za bardzo wiem skąd się w ogóle wzięła. Mogę jedynie mieć teorie, że miał on jakieś psychiatryczne zaburzenia przed apokalipsą (schizofrenia?) i w wyniku wydarzeń z serialu po prostu przestał brać swoje leki - co powoduje po kilku tygodniach dość gwałtowny nawrót choroby. Czas by sie zgadzał w sumie.