Na początku zaznaczam, że obejrzałem do ostatniego odcinka przed tym wielkim kryzysem. Pierwsze dwa sezony bardzo mi się podobały (nie licząc końcówki drugiego, bo tam już coś zaczynało zgrzytać). Potem to już była równia pochyła z lekkimi wybojami, ale to za mało. Serial stał się rozwleczony i niepotrzebnie powstały te wszystkie krosołwery. Na dodatek relacja Barrego i Iris to najbardziej irytujący wątek (rozciapciane rozterki moralne Killer Frost to przy tym nic). Nie wiem, czy pomiędzy aktorami coś zgrzyta, ale ich „miłość” wywołuje u mnie rozpad na poziomie atomowym. Do tego napierniczone tyle różnych postaci, które robią za wątki poboczne rodem z telenoweli (z całą sympatią do postaci Joe, jego wątek jest niepotrzebny i dobrze by zrobiło skasowanie tego bohatera). Do tego sam Barry jako Flash to taka sierota. Człowiek posiadający jedną z najpotężniejszych mocy we Wszechświecie raz jest na tyle wolny, że daje się stłuc zbirom, by niedługo potem poruszać się tak szybko, by zatrzymać czas tuż przed eksplozją bomby atomowej (nie pamiętam, czy to bomba atomowa czy inny pierun). Nasuwa się jedno: że co k**wa?
Mogliby się chociaż posilić o wyjaśnienie typu: Barry może poruszać się szybko przez określony czas, ale potem to go męczy i musi używać mocy rozważnie i trzymać się tej zasady. Z tego co pamiętam, tylko na początku serialu wspomniano, że Barry zużywa mnóstwo glukozy i musi dużo jeść. Szkoda, że później tego nie pokazują.
Niestety, ale brak konsekwencji w prowadzeniu i rozwoju postaci Flasha wypala oczy oraz rani mózg. Twórcy mogli to lepiej rozplanować i skrócić cały serial do maksymalnie 3-4 sezonów.
W 3 sezonie zabrakło mi tego całego Flashpointu. Jeden odcinek i Barry znów postanawia roz**bać czasoprzestrzeń? Słabo.
Trzeci sezon mógłby się opierać na problemach metaludzi i rozwoju ich społeczności oraz planie stworzenia swojego państwa czy coś w tym stylu, bo zwykli ludzie się ich boją, a rząd np. by wyłapywał metaludzi i na nich eksperymentował. I doszłoby do regularnej walki pomiędzy meta a zwykłymi ludźmi i Flash musiałby opowiedzieć się po którejś ze stron. Może nawet po całej akcji zostałby znienawidzony przez ludzi. Zaś na końcu mogłoby dojść do globalnego konfliktu, bo jest jakiś super potężny meta, który postanawia, że to ludzie mają się bać meta, a nie na odwrót i wtedy Barry stwierdza, że jedynym sposobem jest cofnięcie się w czasie i zapobiegnięcie wybuchu tego akceleratora (wątek Reverse-flasha musiałby być wtedy zmodyfikowany). Wtedy nigdy do tego wybuchu nie dochodzi, ale przez speedforce Barry nie traci mocy, lecz postanawia się nie ujawniać i też jako jedyny pamięta starą linię czasu. Wtedy żyje sobie spokojnie, mija kilka lat, ma już dzieci i wtedy pojawia się inny Spidster, który spuszcza Flashowi wpi**dol, bo złamał międzywymiarową zasadę o niecofaniu się w czasie, przez co w alternatywnym wszechświecie coś zaczęło się psuć. No i to już byłby wątek na 4 sezon, w którym Barry walczy ze sobą, bo musi poświęcić swoją rodzinę (cofanie wymaże jego dzieci), by uratować obcy dla niego Wszechświat itp. itd.
Szkoda, że Flash stał się taką telenowelką, bo w tej postaci jest ogromny potencjał, no ale kasa>jakość.
Szkoda, że duża część seriali ma ten problem, że pierwsze sezony są świetne, a potem widać brak pomysłu i dojenie kasy.
Dziękuję za uwagę i pozdrawiam.