Witam. Chciałbym poruszyć temat związany z zakończeniem sezonu.
Po seansie intryguje mnie bardzo jedna rzecz. Skoro Eddie strzelił sobie w klatę, kasując tym samym z kart historii Eobarda, to czy nie powinno to automatycznie zmienić rzeczywistości? I tym samym, czy nie powinna żyć matka Barry'ego? Nie wspominając już o prawdziwym Harrisonie Wellsie. Przez pół odcinka debatowali o tym co może spowodować ocalenie matki Barry'ego, i jak to może zmienić rzeczywistość, więc wydaje mi się, że śmierć Eddiego powinna mieć taki sam skutek. W momencie gdy Eddie umiera, wszyscy wokół powinni zniknąć. Barry mógłby nigdy nie poznać Iris i Joe oraz Caitlin i Cisco, zgodnie z tematem ich wcześniejszej rozmowy, Barry mógłby również nie zostając Flashem a w StarrLabs powinien spokojnie pracować sobie prawdziwy Dr Wells wraz ze swoją żoną. Nie jestem specem od fizyki kwantowej, ale uważam, że śmierć Eddiego lub uratowanie matki przez Barry'ego powinny mieć podobny skutek.
Ciężko to wszystko skumać, te wszystkie paradoksy, zmiany w czasie, itd. Może wszechświat się wkurzył, że porobili tyle chaosu i postanowił zrobić czarną dziurę, żeby wszystko szlag jasny trafił ;-)