Fabuła jest tak schematyczna i przewidywalna, że ja już w drugim odcinku domyśliłem się kto jest mordercą. No i znów historia o traumatycznym życiu gliniarza. Jakby nie mogło być o życiu hydraulika... Sceny seksu w każdym odcinku, w tym obleśnego gejowskiego - po co pytam? I w ogóle ta cała otoczka obyczajowa? Sam klimat jest stworzony dobrze, ale to za mało na dobry film. Mam wrażenie, że autor chce mnie bardziej przyciągnąć formą, niż treścią.