Trzeba mieć talent, żeby z tak dobrej powieści zrobić tak beznadziejny serial. Wina to scenariusz, bo aktorzy robią co mogą, ale jak scenarzysta zapomniał o dialogach to niewiele mogą. Powieść Mroza budowana jest na świetnych dialogach z czego słynie pan Mróz. A w filmie mamy mroczne cienie i włóczących się aktorów, którzy uprawiają seks z każdym/każdą. Swoisty dramat z gatunku "50 twarzy Greya"! No i na koniec tylko podkreślę, że film Forst i powieści Mroza to zupełnie inna bajka.