No to tak. O Fringe dowiedziałem się od kolegi, który dowiedział się o nim z interii. Artykuł tam zamieszczony mówił, że serial jest klimatem podobny do X Files, zaaś scenarzystą jest J.J. Abrams. Zaciekawiło mnie to więc postanowiłem serial "obczaić". Pierwszy odcinek obejrzałem 3 dni temu...Trochę się dłużył, miejscami było nudno, no ale pomysł jako taki ciekawy więc oglądałem dalej. Niedawno skończyłem oglądać 14 odcinek i...
SZOK! Z odcinka na odcinek pomysły stają się ciekawsze, bardziej rozmaitsze. Ktoś wcześniej napisał, że serial z odcinka na odcinek nie wnosi nic nowego... No kurczę, czy wy jesteście ślepi? Na pewno to oglądaliście? Każdy odcinek to inna historia, która wiąże się z tzw. 'Wzorcem/Pattern' i myślę, że to w końcu rozwinie się głębiej - nie oczekujecie chyba, że cała ta tajemnica zostania rozwiązana w przeciągu kilku pierwszych odcinków?
Co do bohaterów... Wcześniej również ktoś napisał, że postacie nie miłe dla oczu, mało barwne. Kolejny objaw ślepoty. Dr. Walter Bishop mało barwny? Ludzie, trzymajcie mnie! Wielki geniusz lekko niezrównoważony psychicznie, który wnosi do tego serialu bardzo dużo tajemniczości. Wiele jego tekstów sprawia, że moja buzia otwiera się w szerokim uśmiechu. Świetny gość!
Syn doktora, Peter. Czy nie interesuje was jego historia? Co robił, gdy ojca nie było w pobliżu? Jaka jest jego medyczna historia o której wspomina Walter w jednym z odcinków? Plus jego ironiczne teksty. Kolejna, PRZYJEMNA dla oczu postać.
Agentka Olivia Dunham. Ktoś napisał, że nie okazuje żadnych emocji, jest po prostu sztywna. Heloł! Taka właśnie ma być! Ma grać twardą, nie okazującą emocji agentkę FBI i robi to świetnie! Nie macie się już czego czepiać?
W X-files wszystko spowodowane było przez COŚ, zaś we Fringe wszystkie zjawiska powodowane są przez KOGOŚ. Na początku nie byłem co do tego pomysłu przekonany lecz z czasem zaczęło się podobać.
Świetny serial, wiele wątków naukowo-fantastycznych, paranormalnych i nadprzyrodzonych. Jak dla mnie, 9/10.
Polecam! :)