Właściwie wiem, że na 10 nie zasługuje, ale co mam dać za dzieło, na którym się wychowałem, i na którym budowałem swój charakter, i patrząc z perspektywy czasu może trochę kształtowałem postrzeganie świata?

Patrząc z perspektywy, mam na myśli to, że jako dziecko nawet nie byłem do końca świadomy fabuły, ale dopiero po obejrzeniu z sentymentu ponownie, widzę że to niby proste "ANIME o robocie" tak naprawdę pokazywało mi jako dzieciakowi, że świat nie jest "czarno-biały", że ci teoretycznie źli też mają swoje powody do bycia tym kim są, że jak kogoś kochasz to jest to ważniejsze od wszystkiego, że "inny" nie znaczy gorszy, i tak mógłbym wymieniać...

Teoretycznie jako dziecko czekałem tylko na akcje gdzie jest robot, jak się przekształcał z ciężarówki i te wszystkie wodotryski, ale przecież przy okazji zainteresowała mnie również fabuła, pamiętam trochę z dzieciństwa, że Erica była "taka piękna" ( chyba w wieku 6 czy 9 lat zabujałem się, w rysowanej lasce ;) ), nie było dla mnie problemem że jest z innej planety innej rasy (ma skrzydła) itd.

Myślę, że takie bajki w tamtych czasach kształtowały nas bardziej niż nam się wydaje.
Jak poznaję ludzi, już w późnej dorosłości, to ci których uznaje za "społecznie inteligentnych" życzliwych, tolerancyjnych, to wychowali się na daimosach, yattamanach, (tej bajce o ratowaniu dziewczynki z jakiegoś magicznego świata - nie pamiętam nazwy), ew. polskich bajkach z morałem...