Kino wojenne nie jest moim ulubionym gatunkiem, ale ten serial całkiem niespodziewanie przypadł mi do gustu.
Nie byłam nigdy na żadnym froncie, więc realizm tego obrazu musiałby zweryfikować ktoś, kto tam był (chętnie poznam taką opinię), ale na miarę moich wyobrażeń, jest on bardzo wiarygodny - poza tym powstał na podstawie zapisków prawdziwego reportera.
Podoba mi się, że jest odarty z wszechobecnego amerykańskiego patosu, pokazuje, że armia nie składa się z samych szlachetnych i zrównoważonych bohaterów i kompetentnych dowódców i choć dysponuje najnowocześniejszym sprzętem, nie zawsze jest on sprawny i dostosowany do rzeczywistych potrzeb.
Pokazuje żołnierzy w codziennych sytuacjach, często w godzinach wypełnionych nudą, gdy najciekawszym zdarzeniem jest "stawianie klocka".
Brak muzyki, który może komuś wydać się wadą potęgującą wrażenie, że "nic się nie dzieje", jest w rzeczywistości zaletą, bo nie narzuca widzowi żadnych uczuć, jakich powinien doświadczać w danej chwili, ani też nie ostrzega go o nadchodzącym niebezpieczeństwie.
Język, jakim posługują się bohaterowie, jest początkowo trudny do zrozumienia (mnóstwo skrótów i terminologii), ale również dodaje realizmu.
Serial spodobał mi się również dlatego, że w pozornie beznamiętny sposób ukazuje bezsens wojny w Iraku oraz jej różnorodny wpływ na psychikę żołnierzy.
Podsumowując, w moim odczuciu jest to świetny quasi-dokument, który powinien obejrzeć każdy, kto interesuje się filmową reprezentacją współczesnych działań wojennych.
dokładnie. Bardzo dobry serial bez hollywodzkiego "ah" i "oh" jacy amerykanie są świetni. Na wojnie szeregowy i nie tylko zwykły szeregowy ale także reszta kadry to często po prostu głupi facet, ktory pojechał sobie "postrzelać" i jest "fajnie" bo ochrania USA przed terroryzmem. Smutne ale prawdziwe