Świetnie oddany bezsens działań w Iraku, głupotę dowództwa i współczesne wojsko. Może i
zbyt mało scen batalistycznych, ale rekompensują to świetne teksty- najbardziej przypadł mi
do gustu Ray, który pod koniec okazuje się całkiem normalnym kolesiem.
Ludzie którzy mówią, że cały film obraca się wokół mówienia o cipkach, gównie itd. chyba
się nie orientują w jakich czasach żyją i że takie coś jest teraz na porządku dziennym.
Btw. jak myślicie, czemu Ray wpadł w szał kiedy uderzył go ten koleś jak grali przeciwko
kolesiom z Alphy? Jakieś przykre wspomnienia z czasów college'u? ;]
Czy za dużo koksu? :P
Ray po prostu się złamał. Organizm nie wytrzymał tylu bezsennych nocy i kiepskich warunków bytowania. Normalne.
Btw, tam przecież był skład mieszany. Ray był z Alphą. No i dowódca alphy też się trochę wkurzył ;), zresztą nie dziwię się, "Encino man" był wkur***jący :).