Od razu nasunęła mi się ta analogia, mimo że ten serial jest pod każdym względem wyrażnie słabszy od znakomitej produkcji Spielberga i Hanksa. W niczym nie umniejsza to faktu, że serial zdecydowanie wyróżnia się wśród wszystkich pozostałych. To, co uderza w nim, to realizm. Marines są ludżmi z krwi i kości. Większośc z nich ma niewiele wspólnego z wojjennymi bohaterami znanymi z hollywood. Twórcy przedstawiają ich życie poza polem walki, kłopoty z używkami, podziały wewnątrz grupy, kiepską organizację odziału, tchórzliwych dowódców, a nawet przybliżają sposób w jaki dzielni Marines załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne.
Szkoda, że twórcą nie do końca udalo się uciec od amerykańskiego patosu i propagandy. W pierwszych odcinkach trudno było mi się czegoś przyczepić, ale póżniej byłokilka scen typowych dla większości wojennych filmów made in USA. Mam na myśli chociażby scenę z ratowaniem rannego dziecka, albo niektóre dialogi bohaterów.
Najbardziej w pamięci utkwi mi “Ojciec chrzestny” – świetna postać!
7/10.
Polecam!
Jak dla mnie dużo słabsze od "Over there". Szkoda czasu - praktycznie zero akcji, a obyczajowo to żal się robi tych gości z inteligencją kolesia z gimnazjum. Jedynie co dobrze jest odwzorowane to absurdalne rozkazy przełożonych i chaos prowadzonych działań wojennych.
Jak dla mnie 8/10.
Jesli ten film jest choc troche oparty na faktach to dziwie sie jak amerykanie wygrali jakakolwiek wojne majac takich idiotow za dowodcow
Tylko nie zapominajcie, że akcja BoB dzieje się w czasach II wojny światowej. Gdzie wróg miał większą wolę i chęć walki. Tam nie było masowych dezercji ani poddawania się do niewoli (pomijam fakt końca wojny kiedy to Hitler przegrał i wtedy było masowe poddawanie się). W latach 44-45 Amerykanie używali zupełnie innego sprzętu. Tam była jedna radiostacja na pluton, rzadko kiedy mieli wsparcie artylerii a już nie wspomnę o broni pancernej. w GK mieli większość rzeczy jaka im była potrzebna. Jeżeli potrzebowali ostrzału z powietrza to wzywali Cobry, jeżeli chcieli coś zbombardować to wysyłali B-52 albo artylerie. fakt, że jeździli na nie opancerzonych HMMWV ale mieli czasami do dyspozycji transportery LAV-25 czy M1A1. Irakijczycy masowo się poddawali, bo wiedzieli, że i tym razem dostaną po "dupach" jak to było 12 lat wcześniej podczas Pustynnej Burzy. armia Iracka miała mało sprzętu i słabo wyćwiczona kadrę. Wiec niema się czemu dziwić, że ci tępi Amerykańcy Marines pokonali amie Saddama. Do piechoty morskiej brali w większości nieuków oraz kryminalistów. Po co im tam intelektualista. Lepiej wziąć kolesia bez wykształcenia i zrobić maszynę do zabijania niż intelektualistę, który będzie się bał strzelić do przeciwnika.
Przyczepię się tylko to stwierdzenia, że w czasie II wojny Amerykanie "rzadko kiedy mieli wsparcie artylerii" - co prawda ciężko dyskutować z subiektywnym stwierdzeniem "rzadko/często" ale w czasach drugiej wojny światowej narodziła się współczesna amerykańska taktyka wzywania wsparcia lotniczego/artyleryjskiego po pierwszym kontakcie z wrogiem. Oczywiście czas oczekiwania na wsparcie był dużo dłuższy niż teraz ze względu na wspomniane przez Ciebie kłopoty z łącznością, niemniej jednak niemieckie siły pancerne we Francji zostały zniszczone przede wszystkim atakami z powietrza.
Dziwię się ludziom porównującym "Generation Kill" z "Kompanią Braci". To zupełnie inne filmy o zupełnie innych czasach. II wojna światowa była być może ostatnią amerykańską wojną uzasadnioną w jakiś sposób moralnie - wiadomo, zły Hitler, trzeba go pokonać. To były czasy ideałów i walki za nie, ludzie jeszcze wtedy wierzyli w "demokrację". W jakich czasach dzieje się "Generation Kill" wszyscy dobrze wiemy - wartości zrelatywizowały się i to właśnie pokazuje ten serial: nic nie jest święte, z amerykańską armią włącznie.
zgadzam sie z tobą co do owych problemów. no ale w tym momencie to już tylko można spekulować na ten temat, że gdyby luftwaffe latało wtedy to może przebieg wojny byłby inny. los chciał inaczej. II wojna była faktycznie ostatnią uzasadnioną kampanią amerykańską. reszta wojen z udziałem amerykanów była na pokaz i że są fajniejsi i lepsi
Masz rację, Alianci mieli w 1944 w Europie Zachodniej przytłaczającą przewagę w powietrzu. Dzięki niej Shermany, które rewelacyjnymi czołgami nie były, mogły poruszać się naprzód. A czy to kwestia losu? Raczej przemysłu - rozpędzonego w Stanach Zjednoczonych i chylącego się ku upadkowi w oblężonej ze wszystkich stron i odciętej od surowców Rzeszy.
Co do reszty - zgoda, chociaż Amerykanie bardzo chcieli żeby wojny "z komunizmem" też wyglądały na ideologicznie uzasadnione. Po Korei już nie były.
no cóż. Ameryka nie była bezpośrednio atakowana jako terytorium ziemskie więc bez problemu mogli sie rozwijać, żyć nie martwiąc sie że ich kraj zostanie najechany. po Wietnamie dopiero pokazali jak amerykanie są tempi i głupi. a Irak to już tym bardziej... Generation Kill idealnie to pokazuje