Co to jest za serial?
W końcu rozumiem skąd się wziął taki szał na Glee.
Nie wiem co ten serial ma w sobie, ale ja się tak mega zżyłam z bohaterami, że chcę więcej.
Nigdy bym nie pomyślała, że będę kibicować homoseksualnej parze... właściwie parom. Nie mam nic do osób homoseksualnych, tylko po prostu pierwszy raz w życiu poznałam postacie fikcyjne, homoseksualne, które tak szczerze polubiłam.
Blain i Kurt... love.
Santana i Brittany... love.
Uwielbiam te pary.
Kolejną nowością dla mnie była postać Finna... Nie przypuszczałam, że może go tak brakować. Od kiedy zniknął z serialu (z wiadomych przyczyn) cały czas miałam wrażenie, że coś jest nie tak.
Wcześniej prawie nie zwracałam na niego uwagi... Momentami nawet mnie irytował, ale kurde ta postać miała w sobie to coś, czego później żadnemu aktorowi nie udało się osiągnąć.
Finn i Rachel byli filarami serialu i gdy brakło jednego z nich to po prostu cały czas miałam takie poczucie... niepokoju. Nie wiem, jak to wytłumaczyć.
Serial ma mnóstwo absurdów, które z resztą sam wyśmiewa. Niektóre wątki są tak odjechane, że nawet nie wiem, jak je skomentować. Na przykład wątek zamknięcia Blaina i Kurta w windzie i ta dziwna lalka Sue na rowerku... Kosmos.
Polubiłam ten serial i polubiłam tych bohaterów.