W sumie to nie bardzo dało się przyzwyczaić do nowych bo co chwile były pokazywane stare i tylko takie skakanie. Ale mogę powiedzieć że polubiłam Rydera i Kitty. Za to nie lubię Marley i Unique. Sezon ogólnie najgorszy z wszystkich bo wiele zmian jednak. Chociaż poziom piosenek nie był gorszy od 3 ;)

Ja się jednak trochę zawiodłem tym sezonem. po trzecim już trochę nudnym fabularnie sezonie były potrzebne zmiany, i je dostaliśmy. Ale nie wyszło wcale lepiej w tym sezonie, ale gorzej tez nie. Glee z fenomenu w pierwszych dwóch sezonach zmieniło się w dobry rozrywkowy serial. I niestety kolejne sezony tez będą... tylko spoko.
Zakładam ze w piątym sezonie "znów będą zmiany" w Glee, lub bardziej powrót do starego - tzn. starej (pełnej)obsady.

Świeżaki nie są tragiczni, mieli swoje słabsze momenty, ale mnie nie drażnili.
Co do sezonu to mi się podobał, bardziej niż poprzedni. Występy są bardziej dopracowane, scenarzyści też jakby się poprawili, podobała mi się relacja Cassandra/Rachel, Blam, Hummelberry, więcej Santany, powroty absolwentów.
Ten sezon nie był taki zły, choć oczekuję po piątym czegoś więcej, uatrakcyjnienie liceum lub zwiększenie NY.

Mam mieszane uczucia co do Marley i Jake'a, trochę jak do Quinn w pierwszym sezonie. Czasem ją lubiłam, było mi jej żal, a z drugiej strony chciałam ją rozszarpać na strzępy. Ryder jest świetny, taki młody Finn, tylko troszkę inteligentniejszy. Jest chyba najbardziej prawdziwy ze wszystkich. Postać Unique spodobała mi się z biegiem sezonu, przed premierą The New Rachel modliłam się jednak, żeby nie sprowadzili jej do ND. Kitty też jest fajna, wzorowana na Quinn, ale mniej irytująca. W każdym razie nie zmienia się z odcinka na odcinek (jeszcze).