Ja mam dwa najlepsze:
5x03 - odcinek o Corym, piękny, niczego (i nikogo!!!) mi nie brakowało
5x08 - uśmiałem się jak nigdy w odcinkach świątecznych. Widok pijanych Rach, Santany i Kurta
bezcenny i Lima też na plus :)
5x03 - też nikogo mi nie brakowało. Jedynie mogli dać więcej scen Burta, Carole i Kurta, mieli jedną wspólną scenę, ale za to - wg mnie - najbardziej wzruszającą w całym odcinku.
5x01 - radość, miłość, Klaine razem - cudownie :)
5x08 (oceniam część NY, Limy nie oglądałam) - świetny odcinek, ciekawy, śmieszny, odważny. Cudowne Hummelpezberry :)
I jeszcze chcę wyróżnić 5x06 - też fajny odcinek - cała piątka przyjaciół razem w Nowym Jorku to najlepsza opcja na przyszłość Glee wg mnie.
Za to najgorszy dla mnie był 5x07, potem 5x02.
Buuu022, a najgorszy wg Ciebie?
Dwa najgorsze odcinki:
5x05 - debilny odcinek o twerkaniu (tak to się piszę??). Will broni tego jak dobra narodowego. O dziwo niezła solówka Marley, a poza tym nic ciekawego.
5x07 - kolejne dno o muppetach. Brakuje im pomysłów, czy co? Naprawde, nic mi się w tym odcinku nie podobało, a najgorszy na końcu popowy gniot. :)
U mnie 5x05 jakoś po 5x02 w najgorszych właśnie. Nie podobał mi się muzycznie, ani wątkowo w Limie. Ciekawa dla mnie za to strona NY.
"a najgorszy na końcu popowy gniot."
O matko, ten utwór jest straszny wręcz! :D
5x03 - piękny, niesamowity, wzruszający odcinek.
5x06 - lubię Sama i Blaine'a razem, nie jako parę, ale jako przyjaciół, strasznie podobał mi się ten ich pobyt w NY i ogólnie cała piątka razem, chociaż sceny Blaine'a i Kurta w moim odczuciu wypadły raczej średnio...
Dla mnie najlepszy był 5x03 - po prostu piękny, poza tym świąteczny. Najsłabszy z mupetami
5x3 - przepiękny i bardzo ważny dla fanów glee.
Podobał mi się także 5x1 - ościadczyny Blaina były moim zdaniem świetne.
Reszta jest albo średnia albo słaba, zawsze podobały mi się odcinki świąteczne ale ten nie przypadł mi do gustu :c