PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=494916}

Glee

2009 - 2015
7,3 47 tys. ocen
7,3 10 1 46527
6,3 9 krytyków
Glee
powrót do forum serialu Glee

... fenomenu tej produkcji. Postaci wydają mi się całkowicie odrealnione, fabuła w każdym aspekcie (czy to dotyczącym życia szkolnego, czy wątkow osobistych) grubymi nićmi szyta, sceny muzyczne nawet nie próbują być sensowne (bo playback, chociaż oczywisty i jako idea do przyjęcia w takim serialu bez problemu, tu jest tak toporny, że trudno nie odwrócić wzroku z zażenowaniem czasami, a próby chóru praktycznie nie istnieją - widzimy tylko kolejne covery kolejnych przebojów, odśpiewane perfekcyjnie, zawsze w nowych strojach scenicznych i z pełnym instrumentarium, choćby nie wiem, co), a znów w konwencję musicalu też się jakoś nie wpisuje na mój gust. Wiele seriali widziałam w życiu i ten zdecydowanie wydaje mi się najsłabszy.

Stefson

Nie nazwałabym jej fenomenem, Glee nie jest serialem tak popularnym jak Doctor Who czy Dexter- można powiedzieć, że przez moment zrobił furorę wyłącznie dlatego, że był pierwszym serialem musicalowym. Ale np. w Polsce jest znany bardzo wąskiej grupie osób.
-jeżeli nie lubisz konwencji musicali, to cóż... chyba i szanse byłyby i tak niewielkie, żeby udałoby ci się ten serial polubić :(
-postacie- nie są o tyle odrealnione, co przerysowane i są personifikacjami różnych stereotypów. Z początku mogą się wydawać jednowymiarowe, jednak w ciagu sezonów przechodzą transformacje osobowości i powoli odrywają się od konwencji.
-realizm- z tym faktycznie czasami jest na bakier, ale jest to serial komediowy, czasem trzeba to jakoś podkolorować, żeby wprowadzić widza w dobry humor. Zresztą musicale z racji swej postaci niespecjalnie mogą być całkowicie realne. Poza tym moim zdaniem dowcip tutaj jest dosyć inteligentny, nie sitcomowy- żeby zrozumieć większość żartów, które wypowiadają bohaterowie, trzeba mieć trochę wiedzy z muzyki, filmu czy historii, bo takie terminy często padają.
-payback? Czy to takie dziwne w wypadku ekranowego musicalu? Przecież chyba pierwszym kinowym musicalem, którego nakrecono bez użycia śpiewu nagrywanego wcześniej w studiu, było tegoroczne Les Miserables. Wszystkie dotychczasowe musicale nie były odśpiewywane na planie, tylko z playbacku. Po prostu zapamiętanie choreografii, scenariusza, tekstu jest wystarczającym obciążeniem dla aktora, dlatego ulżywa mu się poprzez podkładanego śpiewu nagranego wczesniej w studiu. Tym gorzej ma Glee- to nie film, a serial, producenci mają zaledwie parę tygodni a raczej mniej- a nie, jak filmy, wiele miesięcy- na nagranie jednego odcinka, ciągłe próbowanie sceny z realnym śpiewem, gdy w każdej sekundzie może pójść coś nie tak, sprawiłoby, że po prostu by się nie wyrobili.
Poza tym nie można powiedzieć, że aktorzy to beztalencia- Lea Michele (zwłaszcza ona), Darren Criss, Jenna Ushkowitz, Idina Menzel (wielka gwiazda Broadwayu) czy Matt Morrison grają regularnie w musicalach teatralnych, które odnoszą sukcesy, a Mark Saling, Amber Riley i Chord Overstreet są już po nagraniu pierwszej płyty. Jeżeli chcesz, możesz zerknąć na yt na fragmenty Glee 3D- tam aktorzy występują przed widownią, bez playbacku.
Nie ukrywam, serial ma wady, zwłaszcza ostatnie półtora sezonu było katastrofalne pod względem fabularnym, ale polubiłam go za konwencje musicalu, którego jestem fanką od wielu lat, przesłanie o tolerancji i samoakceptacji , fajny humor, przyjazną atmosferę i dobrą grę aktorską, ża co już wielokrotnie nagradzano obsadę.
Oczywiście, to kwestia gustu. Nikt nie przymusza i nie ma prawa przymuszać Ciebie do lubienia Glee :)

ciotkaEliza

pięknie napisane. ;) Glee różni się od większości seriali. Ma swój charakterystyczny klimat, który nie każdemu może się spodobać, ale moim zdaniem to właśnie on czyni go wyjątkowym. A tak btw warto wspomnieć jeszcze o Nayi, która również niedługo wyda płytę oraz o Diannie Agron, której film Malavita wyjdzie w tym roku. ;)

ocenił(a) serial na 5
ciotkaEliza

Ależ ja właśnie jak najbardziej lubię konwencję musicalu, tylko ten serial, mimo deklaracji twórców, jakoś mi się w nią nie wpisuje - może dlatego, że w ogóle jest o muzyce, więc sceny muzyczne nie wyróżniają się tak, jak w przypadku produkcji o innych tematach (większe wrażenie robi śpiewający bunownik w Hair czy śpiewająca biedna, zakochana dziewczyna w obliczu rewolucji we Francji w Nędznikach niż śpiewający członkowie zespołu muzycznego w Glee ;) ).

Co do playbacku - napisałam, że jest jak najbardziej zrozumiały w tego typu produkcji, tylko tutaj jest bardzo toporny - chociażby pod względem natężenia dźwięku, które jest zazwyczaj po prostu za duże w stosunku do mimiki aktorów ;)

O aktorstwie nie wspominałam, bo i nie mam na ten temat nic do powiedzenia - jest ok moim zdaniem :)

Uważam, że serial nie jest zły (o niebo lepszy od wielu rodzimych produkcji), ale nie rozumiem, co czyni go w oczach widzów tak dobrym, że zasłużył na te kilka (kilkanaście?) statuetek różnego rodzaju - to mam na myśli, pisząc o fenomenie ;) Zresztą w moim otoczeniu też zdążyłam już spotkać kilka zagorzałych fanek.
Mam wrażenie, że ten serial balansuje na granicy kilku konwencji, ale do żadnej się nie przyznaje - jest za mało zabawny na serial komediowy (i nie jest to kwestia niezrozumienia żartów), zbyt prosty i przerysowany na serial obyczajowy (ze stereotypami i wykluczeniem społecznym można walczyć wdzięczniej w serialach - weźmy pod uwagę choćby niepełnosprawnego brata Grace w "The Secret Life of the American Teenager"), za słaby muzycznie i zbyt niedopracowany na dobry musical. A szkoda, bo gdyby poszedł bardziej w którąkolwiek ze stron, mógłby być dużo przystępniejszy.

No ale wiadomo - to kwestia gustu. Ciekawa jestem, czy idąc za ciosem jego producenci (albo jacyś inni producenci ;) ) zdecydują się kiedyś na coś odważniejszego - bardziej musicalowego może? Chociażby miniserial, bo nie trzeba przecież od razu kręcić mydlanej opery z siedmioma seriami. Może, po wprawce, jaką jest "Glee", powstałoby coś naprawdę fenomenalnego? :)

Pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 8
Stefson

OJ!!! kto tam zwraca uwagę na takie szczegóły (chodzi o playback) ?? ;)
jak ci się nie podoba, to nie oglądaj i tyle :P

elvis55

Dlatego ja polecam Smash ;) Ot tyle ode mnie.

Stefson

Co do statuetek- zdecydowana większość nagród zdobyta przez serial dotyczyła aktorstwa, ew. postaci kradnących scen i reszty. Prawie wszystko zdobywała obsada i poszególni aktorzy :)
Zgodzę sie do dosyć nieokreślonego garunku do jakiego można przypisać Glee, ale nawet go za to lubię- nie mówie, że jest idealny, ale lubę jego charakter, nastrój, grę aktorską i większość coverów. Jeżeli choci o niezgrabny playback- no nie wiem, ja tak bardzo tego nie słyszę- jak dla mnie większość ścieżek w miarę dobrze wpasowuje się w sceny, choć pewnie i bywają mankamenty- a jeżeli nawet, to nie powinno się o to obwiniać cały serial, tylko montażystę dźwięku.
Miło, że znalazł się wreszcie ktoś, kto potrafi uzasadnić swoje stanowisko rzetelnymi argumentami, zamiast bezmyślnie stawiać jedynki serialowi tylko dla tego, że nie lubi musicali, albo zobaczy na ekranie geja :) również pozdrawiam :)

ocenił(a) serial na 8
Stefson

Faktycznie, niektóre postacie są odrealnione do granic możliwości. Ja jednak bardzo lubię ten serial i kibicuję jego twórcom. Wątki przedstawione ciekawie i chociaż czasami płakać się chce nad głupotą głównych bohaterów -oglądam dalej tą młodzieżową papkę a mam 40 lat. (dopiero :) ). Dzięki Glee mam lepszy kontakt z nastoletnią córką,komentując poszczególne odcinki nawiązujemy szczególny kontakt rodzic - dziecko. Glee ma u mnie "+" .

ocenił(a) serial na 10
Stefson

Zgadzam się, serial jest przerysowany i niestety sztuczny (takie próby chóru bez prób), ale jakoś tak zmienił coś we mnie, tchnął mnie, abym ruszył tyłek i coś robił, tak jak charakterystyczne postacie. Dla mnie to serial numer 1. Aktualnie to jedyne co oglądam (nie licząc kina). Nie wiem, jak usiądę jednego wolnego dnia, to zobaczę cały sezon. A jeśli nie podoba Ci się serial, bo widziałeś/aś 2,3 odcinki, to naprawdę nie ma co oceniać. Nie będę Tobie kazał oglądać wszystkich sezonów, ale warto wziąć sobie 7 odcinków, zobaczyć w jakimś tam odstępie i wszystko naprawdę wciąga. Jeśli chodzi o fabułę, to w 4 sezonie takowej moim zdaniem nie było. Kaszana i tyle, ale sezon ten był najlepiej zrobiony ze wszystkich. Nie wiem jak ocenić ostatni sezon, niby najlepszy, ale jednak słaby pod względem fabuły. Jedni się pojawiają, potem znikają, coś się dzieje, w następnych odcinkach tego nie ma. To dlatego, że 4 sezon był pokombinowany. Dodali tutaj wiele nowości i pewnie trudno to wszystko ogarnąć.
PS.
Nie wiem czy wiecie, ale dzięki Glee nauczyłem się kilka fajnych cytatów. Santana w 3 i 4 sezonie potrafi czasem palnąć coś świetnego :D

ocenił(a) serial na 7
blazzejm

Ja w sumie sama do końca nie wiem czemu lubię ten serial. Tak jakoś po prostu mi się spodobał, a to dziwne bo ja na ogół jestem bardzo krytyczna. Kiedyś oglądałam taki HSM z moja siostrzenicą bo ma 8 lat teraz to wiadomo że takie rzeczy lubi i myślałam że zasnę na tym albo zwymiotuję takie to głupie. Ogólnie też nie przepadam za serialami gdzie się śpiewa( denerwuje mnie wplątywanie piosenek w fabułę) ale kurczę z Glee jest jakoś inaczej sama nie wiem. Po prostu serial do mnie trafił pomimo tego że mam 23 lata. Jeżeli chodzi o postacie to są przerysowane i owszem ale moim zdaniem ukazują prawdę. No proszę Was. Jak chodziłam do LO to miałam kolegę geja w klasie który nie miał łatwo- czyli taki serialowy Kurt. w równoległej klasie były dwie głupie blondynki Pamela i Angela- Brittany serio gdybyście je poznali to Brittany nie byłaby przy nich taka głupia. Ludzie poniewierani w LO dlatego że się gorzej ubierają, są nieśmiali, nielubiani po prostu inni- Rachel, Tina, Artie. Ludzie wyśmiewani ze względu na wagę- Mercedes. Sama pamietam jak w gimnazjum cała szkoła wyśmiewała sie z jednej dziewczyny dlatego że była przy kości i nie miała ona łatwo. Popularne samolubne osoby które uwielbiają rządzić- Quinn i Santana( początkowe odcinki) W Glee nie ma tematu tabu tylko wszystko jest pokazane tak jak jest w rzeczywistości jest to przerysowane ale prawdziwe. Oprócz tego świetne covery piosenek. Powiedzmy takie piosenki jak don't stop believin, somebody to love itp to nie piosenki moich czasów a raczej moich rodziców, kiedyś zupełnie mnie to nie interesowało i mi się te piosenki nie podobały, ale te covery Glee to zmieniły i zaczęłam na te niektóre piosenki zupełnie inaczej patrzeć, a nawet ich słuchać. Także Glee ma po prostu coś takiego w sobie co przyciąga

ocenił(a) serial na 10
alunia_kiss

Ja dzięki Glee zacząłem słuchać starych piosenek! (starych w sensie z dzieciństwa moich rodziców) Jak dla mnie to naprawdę duże przedsięwzięcie, bo nie cierpię muzyki z lat 70-90. Na dodatek niektóre covery są naprawdę lepsze od oryginałów.

Co do tych postaci to masz 100% rację. Każdy, dosłownie każdy znajdzie się w sytuacji jednej z nich i będzie przeżywać z tą jedną wszystko to, co się dzieje w jej serialowym życiu. Niestety nie miałem tak ciekawego życia jak Ty, i nie miałem takiej klasy, gdzie mógłbym "dopisać" postaci z Glee do osób, ale sam zawsze marzyłem o tym, aby każdy był taki różnorodny i inny od reszty. Tylko ja się zawsze wyróżniałem, reszta była zwyczajna. Teraz już w liceum nie ma szans na klasę chociaż podobną do ND.

ocenił(a) serial na 7
blazzejm

Nie takie ciekawe po prostu jakby się dobrze przyjrzeć to w okół Nas jest sporo takich ludzi jak osoby z ND. U mnie na licencjacie jeszcze np miałam koleżankę która była Bi no i oczywiście wszyscy za plecami ją krytykowali i się z niej wyśmiewali, ja też czułam się dziwnie w jej towarzystwie. A akurat czasy liceum to również w Polskich LO czasy etykiet, ja np. byłam bardzo lubiana w szkole, byłam prawą ręką przewodniczącej, grałam w kosza i nogę- typ sportowca itp. Jak kogoś się mniej lubi to się np nie zaprasza na imprezy itp. Sama wiem jak wyglądała sytuacja u mnie w klasie, jak ktoś miał "pysk" czyli był otwarty i przebojowy to był lubiany i szanowany, a jak ktoś był grubszy, brzydszy, w jakiś sposób gorszy to miał przekichane, wieczne głupie żarty, obgadywanie za plecami, niemiłe uwagi. Sama się przyznam że razem z 3 kumpelkami coś w stylu Brittany, Santany i Quinn nieraz zachowywałam się nieodpowiednie w stosunku do takich innych osób w klasie, bo coś mi nie pasowało, że tak powiem "beke" sobie kręciłyśmy przy pomocy kolegów. Nie ma się czym chwalić ale z tego się wyrasta, tak jak postacie w Glee się zmieniły tak i my wszyscy dorośliśmy bądź dorośniemy. Dlatego moim zdaniem Glee to takie odzwierciedlenie przerysowane ale jednak odzwierciedlenie rzeczywistości.

ocenił(a) serial na 9
Stefson

A wiesz, że przerysowanie wątków i postaci to zabieg zamierzony?

ocenił(a) serial na 5
RobertSolski

Owszem, wiem.

Stefson

Jeśli chodzi o Glee to ciężko z opinii innych, pojedynczych klipów czy nawet po kilku odcinkach o ogrmone wrażenie, ale ten serial "coś" w sobie ma, a polubisz go jeśli "to" poczujesz (i masz otwarty umysł), jeśli nie to trudno, Glee nie jest dla każdego i to też w porządku.

Scenarzyści mieli wiele słabych momentów, nie przeczę, ale ogólnie jest dobrze, co może jeszcze irytować to shippers wars w fandomie.
Co do głównych atutów to świetne covery, czy poruszanie trudnych tematów, poza tym ogólna formuła i świeżość.

Co do perfekcyjnych wykonań czy strojów, sprawa jest prosta (i usprawiedliwiona), serial musi się spodobać i sprzedać - fałszująca Rachel i stroje sceniczne rodem z jakiejś budżetowej produkcji by temu nie pomogły, a kuły w oczy i deprecjonowały wartość serialu.

ocenił(a) serial na 3
Stefson

Ja nie wytrwałem do końca pierwszego odcinka, bardzo słaby. Wiem że zaraz powiecie że po jednym odcinku nie można oceniać ale to niestety nie jest serial dla mnie.

nike1711

Mi też pierwszy odcinek się nie podobał, ale nie miałam co oglądać i leciałam dalej. Po kilku odcinkach bardzo się wciągnęłam, mogę powiedzieć, że jest to jeden z najlepszych, albo i nawet najlepszy serial z jakim miałam do czynienia. ;) Ale każdy ma swój gust.

ocenił(a) serial na 9
klaudia041

Co do "odrealnienia" - postaci sporo tracą (przynajmniej dla mnie) z racji wieku aktorów. Nikt mi nie wmówi, że dwudziestoparolatek idealnie wcieli się w nastolatka... Szkoda, że nie zaangażowano faktycznie uczniów szkół średnich. Na pewno byłoby duuużo chętnych i zdolnych do takiego projektu ;-)
Pzdr

ocenił(a) serial na 10
Lully

Tu się zgodzę niektóre postaci były faktycznie trochę za dorosłe z wyglądu np Santana czy Puck albo Finn oni napewno nie wyglądali na roczniki 94 czy 95 :)