Mi się kompletnie nie podobał. I nie chodzi o muzykę, montaż, zdjęcia czy inne techniczne sprawy, tylko jak dla mnie było zbyt poważnie. Glee przez te prawie 25 odcinków był serialem w miarę wesołym, a tu naglę mamy połączenie glee+ostry dyżur+dr house. Po prostu nie pasowało mi to do formuły tego serialu. Muzycznie też nie powalało, w zasadzie piosenkę śpiewaną przez Pucka można by było zaliczyć do "akceptowalnych". Aktorsko... też jakoś tragicznie. Kilka scen wydawało mi się kompletnie sztucznych [ i tu niestety zaliczę sceny Kurta z ojcem w szpitalu].
Ogólna ocena - 4/10
Po prostu wybrali temat dla mnie nie pasujący do formuły serialu, i chyba znacznie przerastający aktorów.
ja też uważam, że temat był trochę za ciężki dla glee. udało im się raz z poważnym tematem w "wheels", ale moim zdaniem nie powinni na siłę próbować podejmować takich tematów. dla mnie jedynym chyba plusem tego odcinka była piosenka pucka, nie znałam jej ;)
mi również odcinek się nie podobał. może i był spójny (w przeciwieństwie do poprzedniego), ale moim zdaniem porwali się trochę z motyką na słońce z tą religią. raz udało im się z poważnym tematem w "wheels", a teraz chyba było trochę na siłę. dobrze, że chociaż trochę próbowali rozładować tę powagę wątkiem finna, który modlił się do kanapki. to przynajmniej było in character, bo sam odcinek w ogóle nie był w stylu serialu.
w sumie dla mnie jedynym plusem była piosenka pucka, której wcześniej nie znałam :)
hahaha, myślałam, że to pierwsze się nie opublikowało ^^
zerknęłam teraz na piosenki z następnego odcinka i już wiem, że będę go niecierpliwie oczekiwać. ;)
Czyli jakie piosenki beda? ;D B o ten odcinek byl kiepski nawet nie chcialo mi sie go ogladac do konca ;d
Wikipedia twierdzi, że te: The episode will feature cover versions of Ike and Tina Turner's "River Deep – Mountain High" performed by Santana and Mercedes, Jason Mraz and Colbie Caillat's "Lucky" performed by Sam and Quinn, Elton John and Kiki Dee's "Don't Go Breaking My Heart" performed by Rachel and Finn, "Sing!" from A Chorus Line performed by Mike and Tina, and a mash-up of "Happy Days Are Here Again" and "Get Happy" as performed by Judy Garland and Barbra Streisand on Streisand's Duets covered by Rachel and Kurt.[3] Kurt will also perform "Le Jazz Hot!" from the musical Victor/Victoria solo.
^^
Tak, mi też się podobał.
Mimo że w niedzielę nie chadzam do Kościoła, to poruszył mnie ten odcinek.
Pięknie pokazał, że w trudnych chwilach ludzie potrzebują pocieszenia. Ze strony jakiegokolwiek Boga, przyjaciół, najbliższych - mimo że każdy wierzy w coś innego (w Tego Na Górze, w drugiego człowieka, jak Kurt), to w trudnych chwilach się jednoczymy, stanowimy dla siebie wsparcie. I to jest chyba najważniejsze - mimo różnic, jesteśmy razem. I tak winno być. Ciekawy - choć głupiutki w swej naiwności - był też wątek Finna. Sposób w jaki możemy wykorzystywać wiarę - samolubny albo dla dobra innych. I pytanie całego odcinka - czy warto wierzyć?
Dobrze, że Glee porusza tematy, które mogą wzbudzić pewne refleksje. Bo fajnie jest się pośmiać z cotygodniowych wygłupów naszych młodocianych śpiewaków. Ale warto też od czasu do czasu się zastanowić. Ot, tak, po prostu.
a mi się odcinek podobał... chociaż to raczej przez piosenki, które na prawdę pasują do Glee<chodzi mi o wykonanie>, w ostatnim odcinku przeszkadzało mi że utwory była za mało "chórowe"
fakt motyw Boga, choroby, utrata bliskich jest chyba za trudny i zbyt głęboki żeby fajnie zrobić to w Glee, ale wydaję mi się że nie było najgorzej... Piosenki były fantastyczne ale to mówiłem już.
Mi też się podobał. Fakt może Glee jest serialem komediowym i według niektórych nie powinno poruszać trudnych tematów, tylko śmieszyć, ale według mnie co jakiś czas.... jeden poważny odcinek.... nie zaszkodzi.
Muzyka jak zawsze bardzo mi się podobała, a aktorstwo... no dobra nie było jakieś rewelacyjne, ale nie przesadzajcie, dało się przeżyć. Finn modlący się do kanapki i tak odrobinę rozluźniał spiętą atmosferę.
najsłabszy ze wszystkich istniejących.... tyle w temacie
w ogóle mi się nie podobał
wszyscy piszecie, że glee nigdy nie porusza poważnych tematów. a więc jesteście chyba ślepi. ten serial jest jednym z najbardziej pouczających w ironiczny sposób seriali, które kiedykolwiek widziałam. Piszecie "wygłupów", ale to nie sa wygłupy, to właśnie ta ironia o której napisałam powyżej. To serial o przyjaźni, o problemach w szkole i w rodzinie, nie tylko komedyjka z muzyką w tle. Mi odcinek jak najbardziej się podobał, chociaż faktycznie trochę odstawał od reszty.
no ja podzielam zdanie z założycielem tematu.. zupełnie mi się ten odcinek nie podobał, rzeczywiście był za poważny, nic zabawnego, wyszedł z tego jakiś obyczajowy kiepski serialik jak dla mnie...
piosenki też mi się nie podobały, chociaż czasem niektóre religijne piosenki lubię, ale tutaj były jakieś kiepskie, dobre były tylko piosenka Pucka i Finna
ogólnie odcinek niestety według mnie do bani...
hmm, moim zdaniem odcinek wspaniały. Ja czekałam aż wreszcie będzie bardziej dramatycznie- i się doczekałam;) ja wymiękłam przy solówce Rachel- oj ona to potrafi;) odcinek inny od wszystkich- ale nie gorszy. Hmm, czy nic nie rozśmieszyło?? Proszę "tostowy Jezus" był świetny;) też bym takiego chciała;)
Odcinek byl taki sobie ale bardzo podobaly mi sie wykonania Mercedes i Finna:)