Jestem świeżo po zakończeniu serialu i wcale nie mogę powiedzieć że był to najlepszy odcinek tego sezonu ale z drugiej strony też nie był to najgorszy odcinek. Tak więc
nie był to ani hit ani też kit. Jak na zakończenie, to liczyłem na coś mocniejszego
i świeżego, a dostaliśmy epizod strasznie przewidywalny ( ciąża, przegrana zespołu,
nawrócenie Sue itp.). Za dużo rozczulania i słów typu "kocham cię" i jeszcze ten happy end. Występ dwóch zespołów na "wielkich' regionalnych to zdecydowanie za mało, przecież twórcy od początku tak nas na nie nakręcali. Także piosenki, wiązanka zaśpiewana przez ND wyszła naprawdę dobrze, choć były lepsze w tym sezonie), nie zachwyciły a konkurenci jakby specjalnie się podłożyli.
Jedna z moich ulubionych postaci czyli Sue zawodzi, szczególnie teraz kiedy to z czarnego charakteru który podkłada kłody chórowi staje się oschłą ciocią pomagającą z za kulis.
Naprawdę nie wiem czy chce oglądać dalej Glee, koniec mnie nie zachwycił a poprzednie odcinki też nie spowodowały u mnie wypieków na twarzy. Wie trochę marudzę ale byłbym skłonny zaakceptować kilka słabszych odcinków w sezonie za naprawdę dobry cliffhanger, a tak no cóż jak znowu poleci w TVP 1 serial to oczywiście będę oglądać, jednak na razie wystarczy.

Moja ocena ostatniego odcinka 4,2/6

P.S. Cały sezon ocenię w późniejszym terminie.
Faktycznie Glee to strzał w dziesiątkę, czarny koń 2009 roku ale żaden tam hit.