Przyznam się bez bicia - zawiodłem się na premierze tego sezonu. Owszem jest powrót do szkoły jest taki klimat serialu, ale czegoś mi brakowało, czegoś przy czym śmiałbym się jak opętany przy żartach, smucił się przy poważnych scenach. Po prostu nie to.
Ale co mi się podobało:
1. Schuster w końcu ma jaja - w końcu Schuster zaczyna robić coś ze swoim chórem. Nie ma tego idiotycznego podejścia pt. "Umiesz śpiewać - witaj w rodzinie". W końcu jest jak w mafii - jesteś niewierny rodzinie - wynocha, tam są drzwi. Chwała mu za to. Choć obsypanie brokatem Sue, było eee..., eee...
2. Kurt i Rachel - podoba mi się że dostali takiego oprzytamniającego kopa w tyłek. Nie wiem czemu ale kiedy płakali w samochodzie po tej "próbie" audycji, miałem jakąś taką dziwną satysfakcje. W kóncu pokazano im, że zajebiści są w szkole tylko, a na Broadway trzeba pracować. Może trochę spokornieją.
3. Quinn - póki co zaczyna wracać do moich łask. Rozumiem absolutnie jej aktualny wizerunek, szanuje ją za to. Podoba mi się też to, że mimo iż przeszła "metamorfozę", wciąż tęskni za starym życiem [pojawienie się na końcowym występie]. Bardzo ciekawy jestem jak to wypadnie.
4. Pełno pojedynczych sytuacji - Bubba jest po prostu za-je-bis-ty! Związek Willa z Emmą [w końcu], okulary i muszka Blaine'a, nauczycielka geometrii [zawsze jednego wroga więcej]
5. Piosenki - w końcu trochę Musicali! Zdecydowanie zmiana na plus, choć współczesnych kawałków też oczekuje :-).
Co mi się nie podobało / do zmiany:
1. Sue - jej kampania to dobry pomysł ale jakoś wątpie, że po jednym kilkuminutowym występie nagle połowa ameryki zaczęła nienawidzić szkolnych klubów. To po prostu jest nierealne, nawet jak na gleek'owskie realia.
2. Sugar - podsumuje trzyma słowami - What The F***!
3. Finn - spodziewałem się zmiany, ale cóż dalej jest idiotą. A szkoda.
4. Pozbycie się Lauren i Sama - te postaci dźwigały sezon drugi w wielu momentach a pozbyto się ich jak parę zużytych skarpetek. Zdecydowanie zasługiwały przynajmniej na jednoodcinkowy występ pożegnalny a nie jedno zdanie dla Sama i krótką scenę dla Lauren.
Podsumowując, było jakoś tak... nijako. No ale to dopiero pierwszy odcinek, mam nadzieje, że się rozkręci...
zgadzam się że nic ciekawego...
Jedyne co mi się podobało to wątek Queen, jej nowy styl jest super i jestem ciekawa jak to sie dalej potoczy ;)
ale reszta?!!?
Jak mogli wywalić Sama?
Fin i Becky zrobili się strasznie wkurzający... Nawet Sue mnie nudziła w tym odcinku ;/ mam nadzieję że następny odcinek będzie na poziomie Glee a nie taki nudny jak ten!!!
Niestety muszę stwierdzić że też strasznie się zawiodłam ... Queen - super matamorfoza :) Fin to w ogóle jakby go nie było, a reszta jakas taka nijaka :/ Oby się rozkręciło
mi się ogólnie podobał... A co do Sama to aktor go grający Chord Overstreet sam zrezygnował. Mógł dostać angaż na 10 odcinków w roli drugolanowej, z szansą wejścia do postaci pierwszoplanowych w 4 sezonie, niestety zrezygnował. Chciał poświęcic czas muzyce i nagrać płyte czy coś takiego... W każdym bądz razie to nie wina producentów czy serialu ze go nie ma... a co do lauren to nie mam pojęcia
Ja się zastanawiałam po co taka postać jak Sugar. Jakoś nie mogę znieść myśli, że coś takiego będzie mnie denerwować przez ten sezon.
Ja uwielbiam nowy styl Quinn - mam nadzieję, że przy nim pozostanie. Ogółem otwarcie sezonu tragiczne, mam nadzieję, że będzie lepiej.
Na końcu 2 sezonu ucieszyła mnie wiadomość, że Mercedes i Sam będą razem. Czekałam by zobaczyć jak będą ukrywać swój związek przed reszta chóru, ale niestety nie było mi to dane.:( Co do Loren producenci uznali, że jej postać zabiera za dużo czasu antenowego i postanowili ograniczyć jej występy co według mnie było dużym błędem. Dużym błędem jest jeszcze to, że chcą ograniczyć ilość piosenek wykonywanych w serialu. Ja głownie z tego powodu oglądam go ponieważ uwielbiam słuchać jak śpiewają.
Co do odcinka to powiem, że się zawiodłam. Nawet nie podobało mi się to jak ubrali Blaine'a.:(
Jedyne co mi przypadło do gustu to Quinn.
A mi się starsznie podobało! Chociaż brakuje mi Sama.....Nie uwielbiałam go za bardzo, ale teraz jakoś tak dziwnie bez niego. Bardzo spodobał mi się wątek Queen, jej styl! yay! Poza tym Rachel-Kurt. Strasznie mi się podoba ten wątek....jest jakiś taki, no nie wiem...jest po prostu super : D Co do Finna to spodziewałam się że nadal będzie taki dziki jaki był. Nie powiem że nie liczyłam po cichu że coś się z nim ruszy, no ale trudno....
Mam nadzieję, że w tym sezonie będzie więcej wątków z Brittany. Uwielbiam tą postac! : > No i mam nadzieję, że jednak będzie trochę więcej piosenek, niż było w pierwszym odcinku, bo tak jakoś pusto bez tych piosenek. :< Ale jedno mnie cieszy. W końcu troszkę musicalowych piosenek!!! :D
A co do Sugar, to nie wiem sama co o niej myślec. Nie za bardzo spodobałam mi się je postac, ale może się później rozkręci. Oby....Ale ogólnie Glee było super, jak zawsze ;>
No, wiec ja tez jakos nie jestem zbytnio zachwycona :/ Jak na otwarcie sezonu to nie popisali sie zbytnio :/
Plus za Blaine'a (mam nadzieje, ze tym samym bedzie go w serialu wiecej) i za Quinn (ktorej nowy image niesamowicie mi sie podoba no i jak zauwazyl, ktorys z moich poprzednikow fajnie, ze teskni tez za chorem). Gdybym miala wystawic ocene to dalabym takie 5/10, gdyby nie koncowy numer. Uwielbiam Hairspray, a ten utwor to juz w ogole ;P Dlatego ocena idzie w gore ;)
PS. Bedzie mi brakowac Sama :/ w drugim sezonie byla to jedna z niewielu postaci, ktora mnie nie irytowala :/ szkoda, ze go juz nie zobaczymy :(
A dla mnie odcinek na plus^^ może nie działo się nic przełomowego, ale chyba dziwnie oczekiwać tego na początku sezonu, czyż nie? Poczekajmy, aż akcja się trochę rozkręci. Nowy image Quinn nawet mi się podoba, choć widać, że tęskni za chórem i pewnie w efekcie i tak do niego wróci:P Strasznie brakuje mi Sama, ale nie jako pojedynczej postaci, bo nie był moim ulubieńcem. Bardziej chodzi mi o jego związek z Quinn - razem byli po prostu idealni, tak do siebie pasowali... Strasznie mi brakuje ich razem i serial bez nich wiele traci w moich oczach:(
Lauren też trochę szkoda, wnosiła sporą dawkę humoru i ironii, a na dodatek w taki dziwny sposób pasowali do siebie z Puckiem ^^ Nowa postać jak na razie mnie nie zachwyciła, nie ma w niej nic odkrywczego.
Blaine i Kurt - aaach,para serialu <3 Niezwykle przyjemnie jest ich obserwować, zwłaszcza teraz, kiedy cały czas będą razem:) Tylko Santana coś kombinuje, jej taniec przy Blainie był niepokojący- Kurt, miej się na baczności ;D
Wykonania piosenek wspaniałe. Miło mieć Glee z powrotem!
mi tak samo czegoś brakowało w tym odcinku. niby był fajny, ale jakiegoś wielkiego szału nie było.
Tak jak większości i mnie spodobał się nowy styl Quinn (i chyba tylko to), choć z jej towarzycha wnioskuję że nabawiła się wstrętu do mydła kosmetyków i takichtam - na szczęście telewizja naszych czasów nie wspiera doznań zapachowych :p
Odcinek dobry, ale nie zachwycający. W końcu Will i Emma są ze sobą i mam nadzieje, że rozwiążą wszystkie swoje problemy i już się nie rozstaną. Rachel, Kurt, Brittany, Santana, Finn nie zaskoczyli w tym odcinku, ale to początek sezonu więc na fajerwerki nie liczyłam. Przemiana Quinn to bardzo ciekawy wątek, widać w końcu jak skomplikowaną jest osobą, ale na pewno wróci jeszcze do chóru. Mimo, że Sue dalej jest królową zła to jestem ciekawa co wyjdzie z tego jej kandydowania do wyborów. Jeśli chodzi o Sama to aż tak strasznie go nie lubiłam, szkoda, że odszedł, ale da się przeżyć, a on i Mercedes nigdy według mnie do siebie nie pasowali, a związek z jej nowym facet może być interesujący. Za to bardzo żałuje, że będzie mniej Lauren w serialu, razem z Puckiem ciągnęła 2 sezon w wielu momentach, w ogóle byli fajną parą. Podobały mi się wszystkie wykonania z tego odcinka - rewelacja! A scena kiedy Rachel i Kurt widzą swoich "sobowtórów" boska. Tak więc czekam na rozwój akcji, a za pierwszy odcinek daje 7 na dobry początek.
1. też tęsknię za Samem i Zizes (Zołzis :P). to były naprawdę świetne postacie!
2. ten odcinek był chyba najnudniejszy ze wszystkich ever, Sue nie śmieszyła, tylko 3 scenki z Brittany mnie rozbawiły
3. mam nadzieję, że będzie lepiej
4. Sugar? ble!
Dziwne jest to, że pozmieniali trochę charakter postaci, zachowując się przy tym tak, jakby poprzednie sezony w ogóle nie powstały.
1. Santana - niech ktoś mi to wyjaśni, bo nie rozumiem. Uciekła od Sue, wyznała miłość Britt, czuła się dobrze w glee i nagle jest z powrotem wredną podkomendną Sue. Coś mnie ominęło? To jak regres :P
2. Rachel i Kurt - wszystkie konkursy przegrywali, nie osiągnęli nic, a jeden średni występ ich klonów "nagle" pokazał im, że nie są żadnymi championami?
3. Tina - pewnie po to by Quinn wydawała się bardziej mroczna i punkowa, pozbawili Tinę jej typowego gotyckiego ubioru. Dla mnie jest to całkowite zniszczenie tej postaci, bo teraz już kompletnie niczym się nie wyróżnia. A przecież mogłaby w ciekawy sposób wyglądać ich konfrontacja :)
To, że Sam zniknął jakoś mi nie przeszkadza - nie czułem do niego żadnej sympatii :P Natomiast zakończenie związku Puck + Zizes to wyjątkowo niekorzystne posunięcie. Co do Sugar - ja tam ją polubiłem, ale wątpię by odegrała jakąś znaczącą rolę - będzie jak Sunny z sezonu drugiego, a szkoda bo zapowiadała się dosyć ciekawie :)
Mam te same odczucia odnośnie Santany. Cieszę się, że z 3 sezonu, ale pierwszy odcinek mnie rozczarował. Jedyne co mnie cieszy to fakt, że skoro Blaine się w końcu przeniósł, to może będzie go więcej, więcej, więcej i więcej <3 . Szkoda, że jest taki mega skok z tym wszystkim, kibicowałam Mercedes i Sam'owi. Jeśli to prawda, że ograniczą piosenki w serialu.. to będzie chyba największy błąd..
Cóż... średni odcinek, oceniam na 8, ale są plusy. Quinn ma wspaniałe włosy! Ale niech rzuci te fajki. Ta Sugar.. jezu.. <lol> ona coś jeszcze wykombinuje, czuję to. Ale to Santana podpaliła fortepian? Myślalam, ze Quinn :|