Chciałam usłyszeć waszą opinię na temat nowej postaci, Rydera Lynna. Bo moim zdaniem-no dobra, to będzie subiektywne :) Uwielbiam Blake'a, jego wokal wciąż trzyma poziom od TGP, moim zdaniem aktorsko również prezentuje się fajnie (w każdym razie lepiej od Jake'a i jego debiutu w pilocie). Trudno było mi wcześniej wyobrazić go sobie przy boku Marley, ale gdy rzeczywistość się ziściła, myślę, że byłby to świetny układ (nawet lepszy od Jarley). Noi i jego akrobacje podczas rozmowy Beiste i Finna były zabójcze :)
W zeszłym sezonie i Rory i Joe jak tylko się pojawili zyskali moją sympatię, która może troszeczkę później zmalała, ale to raczej przez fakt, że Rory był od odcinka 14 tylko tłem, a Joe nie dostał solówki, ba! nawet śpiewał kolosalnie mało. Ale Ryder? Najlepiej dla serialu, będzie jeśli wyrzucą go po tych 7 odcinkach. Postać jak dla mnie kompletnie bez charakteru. Może i żeńska część widowni jest nim zachwycona, ale wg mnie Murphy mógł wymyśleć inny pomysł na przywrócenie oglądalności niż pojawienie się szkolnego 'ciacha' w chórze.
Mi się nawet spodobał. Fajnie śpiewa i jest miedzy nim, a Marley jakaś chemia, chociaż nie tak duża jak między nią a Jake'em. Zobaczymy, co będzie dalej. Dam mu Szansę :)