Tak sobie oglądam teraz serial w tv akurat trafiłam na odcinek i jak patrzę na 1 sezon serialu to normalnie aż się smutno robi patrząc na to co jest teraz w 4 sezonie. Jednak stare dobre Glee było kiedyś teraz to już nie to samo. Np te dzisiejszy odcinek 1 sezonu przepełniony humorem i wszystkim czego potrzeba np::
Postać Kena który mówi - " Wiesz ona nie nosi pierścionka ani nie chce powiedzieć o tym swojej matce ale jakby nie było jesteśmy zaręczeni" albo potem " ja chcę taką piosenkę żeby poruszać tyłeczkiem" ... " chodzi o Emmę., po grzybicy stóp usunięto mi wszystkie paznokcie i jak nadepnie mi na nogę to zemdleje"
Potem Emma kiedy Quinn i Finn poszli do niej po radę jak być Cool a ta patrzy się na Willa z miłością w oczach i do Q i Finna " Okulary są cool tak są super cool, ciemne okulary noszą raperzy i w nocy i w dzień"
albo jak Puck śpieał " SWweet Caroline" dla Rachel i mina Santany bezcenna haha.\
Oczywiście pokazane też wartościowe rzeczy np jak Quinn wyleciała ze Cheeriosek i wszyscy powiedzieli w Glee że są jej przyjaciółmi i się nią zaopiekują, jak Finn powiedział Kenowi że można łączyć i Glee i Futbol i nie trzeba przy tym rezygnować z marzeń, czy jak Will kazał wszystkim jeździć na wózkach żeby zobaczyli jak ciężko jest Artiemu i żeby go zrozumieli i byli dobrymi przyjaciółmi.
Serio kiedyś Glee i uczyło i było zabawne, pokazywało co jest wartościowe, posiadało jakieś morały a teraz?
Quinn, Santana, Puck i Finn widząc Brittany z Becky
Quinn- " Co ona robi?"
Puck" Chyba się przyjaźnią Brittany ściąga od niej na matmie"
Santana" Czemu nie jesteś na wózku!"
Brittany" bo go zgubiłam..." haha
Zgadzam sie "Stare dobre Glee", ale ono chyba już niestety nigdy nie wróci. Nie wiem czy wiesz ale pierwszy sezon byl kręcony prawie dwa lata z niewielkimi przerwani, i to widać.
Drugi sezon był już trochę gorszy ale za to najlepszy pod względem muzycznym i miał chyba najwięcej funduszy od Fox to tez było widać.
Sama obsada się nieraz wypowiadała ze okres dwóch pierwszych sezonów Glee był najcięższym w ich życiu. (w wywiadach udzielanych w okresie kręcenia 3-4 sezonu XD)
Tak wiec stare Glee, może wrócić ale nie ze starą obsadą. Takim aktorom jak Chris Colfer, Lea Michele, Dianna Agron czy Cory Monteith już się po prostu nie chce tak "zapierniczać', ileż można? Maja już wyrobione nazwiska tak wiec i bez Glee dadzą sobie rade.
Nadzieja w nowej obsadzie która jak na razie po prostu "ssie", ale to już wina twórców. Którzy tez już przestali skupiać cala swoja uwagę na Glee, tylko na innych serialach takich jak American Horror Story czy New Normal.
A szkoda. Chociaż ich rozumiem bo ileż można siedzieć w jednym serialu, ale strasznie brakuje i Quinn i Santany i uroku Sue, co prawda jest Rachel ale to już nie to samo, a \Finn jest coraz gorszy. Ja uwielbiam wszystkie 3 sezony Glee, ale sezon 4 to moim zdaniem pomyłka, nie wie jak będzie z 5 ale coś czuje że też nie najlepiej
Czasem też mi brakuje "starej" Sue, ale ileż można toczyć wojnę z Willem.
Fajnie, że bohaterowie się zmieniają. Kurt bardzo wydoroślał, Santana nadal jest suką, ale nauczyła się obok tego być też dobrą przyjaciółką. Co do Finna to uważam, że jest coraz lepszy, mówię o sezonie czwartym, gdy był w liceum po prostu nienawidziłam gościa. Co do nowych tą są słabi i jeśli scenarzyści nie będą mieli na nich dobrych pomysłów to będzie krucho.
Popieram nie wiem czy są powody aby aż tak bardzo czepiać się tego 4 sezonu i już od razu nastawiać się że każdy kolejny sezon będzie do kitu. Zgodzę się z tym że nowe postacie ( Marley Jake itp ) nie są szczególnie interesujące ( szczególnie nie trawie Unique ) ale coś wymyślić musieli żeby chór mógł dalej funkcjonować a gdyby w każdym odcinku występowała Santana Quinn to było by to po pierwsze absurdalne ( bo albo musieli by co odcinek wracać np z Yale do Ohio co było by bzdurą ) albo musieli by rozbić akcje na Ohio Yale NY ( nie wiem gdzie na początku była Santana ) postaci i wątków było by chyba z lekka za dużo. A co do charakterów to też uważam że postacie powinny się zmieniać a nie być zawsze takie same bo prędzej czy później stały by się nudne i zaczęli byście narzekać że serial staje się monotonny
Zgodze się nie chodzi o to aby postacie były takie same, moim zdaniem fajnie że np Quinn się zmieniła na lepsze, Santana trochę też. Jedak chodzi o to że powoli robi się z tego taka telenowela o treści " czy Rachelo będzie z Finnem" nie mówię też aby było tak że wszyscy będą w każdym odcinku bo rzeczywiście bez sensu byłoby coś takiego " przenoszenie akcji w 1500 miejsc w jednym odcinku" no ale chodzi ogólnie o to że brakuje starych postaci które bądź co bądź dodawały uroku temu serialowi. Chodzi np o to że 4 sezon skupiał się na nowych( Marley, Kitty, Jake, Unique) których nie lubię bo są nudni jak flaki z olejem i na rozterkach Rachel no i na Finnie trochę, a reszta była tylko takim tłem o ile w ogóle była w odcinkach, Szczerze ja sobie jakoś nie wyobrażam Glee w 5 sezonie bez Pucka, Brittany, Quinn, Mercedes, Mika itp. no i tylko trochę Santany. Nudzi mnie już para Finn i Rachel. Do Rachel nic nie mam bo postac lubię no ale kiedyś Glee skupiało się na wszystkich. Poza tym teraz w 5 Artie, Tina i Sam skończą szkołe i ciekawe co wtedy? Artiego też lubię i Blaina, Tina i Sam są mi obojętni no ale nie sądzę żeby oni wybierali się do NY. Więc co Tiny i Sama też się pozbędą? znaczy chodzi mi konkretnie o to że wtedy tajk naprawdę tylko 4 osoby z poprzedniej starej, dobrej obsady będą w serialu i to już nie będzie to samo. Nie twierdzę że to będzie sezon do niczego albo że będzie super fajny bo tego nie wiem zobaczy się ale dla mnie to już nie będzie to samo po prostu :)
Para Finn i Rachel zawsze była głównym wątkiem czy to wtedy czy to teraz :) reszta miała swoje odcinki ale w większości było to tło no może poza Kurt+Blain Tiny i Sama się nie pozbędą bo byli oni na liście osób które będą występowały regularnie i też jestem ciekaw co zrobią z ich postaciami skoro one nie ruszają do NY chociaż może zmienią koncepcje ( ale w przypadku Sama było by to ostro naciągane ) Santana też będzie regularnie więc o nią się nie musisz martwić :D Mi szkoda Diany ( a co byście powiedzieli na Quartie hehe ) ale ona ma chyba inne plany co do kariery bo nie sądze żeby to scenarzyści jej nie chcieli
Mi się Quartie podobało jako przyjaźń szczególnie wykonanie wspólne piosenek oraz to jak Artie się nią opiekował kiedy ta była na wózku. Mi też Dianny szkoda bo Q, Santana i Sue to moje ulubione postacie żeńskie w serialu z największym wskazaniem na Quinn. Ona dodawała uroku temu serialowi. No skupiali się na Finnie i Rachel ale nie aż w taki stopniu, a teraz to już przesada.
W ogóle mam takie pytanie bo zaczęłam sobie oglądać 1 sezon od początku i mnie zastanawia kilka rzeczy :
- Czy Quinn i Puck byli kiedyś tak naprawdę parą? W sensie spali ze sobą raz no i mieli dziecko, ale czy byli taką oficjalną parą jak np Quinn z Finnem i Samem? że np chodzili za rękę, spędzali czas razem, całowali się? przytulali i wszyscy wiedzieli że są parą? Bo tak niektórzy piszą że oni byli cudowną parą ale ja sobie nic takiego nie przypominam. Wiem że tak do odcinka 14 w 1 sezonie Quinn była z Finnem, potem do końca 1 sezonu nie wiem ale wydaje mi się że była sama, znaczy Puck był np przy narodzinach dziecka ale nie byli razem, potem w 2 sezonie Quinn była z Samem a od połowy 2 sezonu z Finnem znów a w 3 sezonie była sama? Poza tym ona mówiła kiedyś Rachel że była i z Samem, Puckiem i Finnem i niektórych nawet kochała, ale wydaje mi się że jedynym którego kochała był Finn, bo z Samem związek był trochę na siłę, z Puckiem nigdy nie byli ( myślę tak) parą tylko się przespali ze sobą, a z Finnem byli długo parą ok pół roku w 1 sezonie i potem w 2 do siebie wrócili? a jak Wy sądzicie?
Tak oficjalnie to nigdy ze sobą nie byli tzn w takim sensie jak Finn z Rachel czy Brittney z Artim chociaż w którymś z ostatnich odcinków 3 sezonu tak jakby ze sobą byli ale zaraz w następnym nie było już o tym mowy. No i nie zapominajmy że Quinn i Joe mieli się ku sobie ( jak dla mnie to oni najlepiej do siebie pasowali oboje tacy ,,religijni" a Joe to była tak na marginesie fajna postać taka troche nie z tego świata )
Tak Quinn była z Puckiem po tym jak Finn odkrył prawdę od dziecku, i z nim mieszkala przez jakis czas. Ale zbytnio nie miala wyjscia. To chyba wtedy "byli razem".
Tez uwazam ze jedynym chlopakien ktorego Quinn tak naprawde kochala byl Finn. Po scenie z ktoregos odcinka z pierwszego sezonu, kiedy to Quinn razem z Puckiem opiekowali sie tymi rudymi trojaczkami a on pisal w tym czasie sprosne smsy z Santana.
Koncowa scena tego odcinka i rozmowa Quinn z Finnem i te zdanie: "Can we be in love again?" Po tym polubilem "Fuinn" i zrobilo mi sie szkoda Quinn, i mialem cicha nadzieje ze Finn nie odkryje prawdy o dziecku.
Chemia pomiędzy Corym i Dianną byla idealna w pierwszym szonie w drugim z reszta tez, tylko szkoda ze zwiawek ich postaci byl skazany na porażkę.
Moim zdaniem też Finn i Quinn to była bardzo dopasowana para. Przecież byli w 1 sezonie ponad pół roku parą, gdyby nie wybryk Quinn( inaczej tego nazwać nie można) bo nie kochała Pucka i nie chciała zdradzić Finna ale zrobiła to po pijaku i potem poniosła tego konsekwencje to pewnie byliby razem nadal. Quinn kochała Finna tylko że w dziwny sposób to okazywała bo równiez chciała wygrać tytuł królowej i to ją zaślepiło. Natomiast Finn ciężko powiedzieć, myślę że też ją kochał, ale również czuł coś do Rachel. Widać to w 2 sezonie kiedy mówi że nie ważne że Quinn kiedyś była Lucy i że była gruba itp. że nosi takie zdjęcie bo taką ją kocha, kocha jej wnętrze i myślałam już że będą razem do końca no ale Finn znów zaczął z Rachel kręcić. Rachel też bardzo lubię tak jak Quinn ale moim zdaniem to właśnie Q i Finn byli bardzo dopasowaną parą byli dla siebie idealni.
Dobra, mam dobrą pamieć ale nie wytrzymałem musiałem znaleźć i ponownie obejrzeć tą scenę co wcześniej opisałem(to jest odcinek "Hairography" 1x11 +- 37 minuta)
Piękna scena z piękną Quinn. I jeśli ktoś po obejrzeniu tej sceny mi powie ze do siebie nie pasowali ? Finchel jest spoko ale eeeh... jest tyle rzeczy które bym zmienił z Glee
Taa..., szczególnie to przeznaczenie bohaterów: Rachel nie stworzy zdrowego związku z nikim tylko z Finn'em, a jej inni faceci na końcu i tak okazują się manipulatorami/prostytutkami/gejami, itp.
Podobnie będzie pewnie z Kurtem.
Oglądałam sobie 1 sezon Glee, mam poważne zastrzeżenia co do "pary" Quinn i Puck, jak dla mnie ciężko nazwać ich "zażyłość" związkiem... Np dzisiaj oglądałam odcinek 18,19 czy 17 i w jednym Puck próbował dobierać się do Rachel a w drugim do Mercedes. Chciał się umówić z Mercedes, proponował że zostaną parą żeby znów mógł odzyskać popularność bo ona była cheerioską. Czy tak się zachowuje facet w związku? Poza tym Mercedes gadała o tym Quinn a ta jej na to " Muszę znosić Pucka i Jego matkę, muszę mieszkać z nimi bo nie mam się gdzie podziać, mam już dość słuchania Pucka i jego bredni na temat gry Mario, jak dla mnie możecie się spotykać przynajmniej będę miała święty spokój" czy tak mówi dziewczyna która jest zakochana? albo która jest z facetem w związku? że inna może się z nim spotykać? A później dodała " Puck chce Cię wykorzystać, ale nie pozwól żeby on Tobie złamał serce mi na pewno nie złamie( czyli go nie kocha) ale uważałabym na Santanę" Wydaje mi się że Quinn mieszkała z nim dlatego że nie miała innego wyjścia, wolałaby być z Finnem ale go oszukała odnośnie dziecka, nie miała się gdzie podziać więc została z Puckiem, który i tak sypiał z innymi w tym z Santaną która zastawiła na niego sidła, a Quinn o tym wiedziała że Santana uważa go za swoją własność- dlatego ostrzegła Mercedes, ale widać było że Quinn to wszystko zwisa i powiewa. Dlatego kompletnie nie rozumiem skąd wzięła się ta para Puck i Quinn? że uroczy związek czy coś? jedynym facetem którego Quinn kochała i z którym była w prawdziwym związku był Finn.