Polacy nie gęsi i swój język mają - Glina ma swoją nowatorską formułę, której nie widziałem w żadnym zagranicznym serialu, gdzie są osie fabularne idące przez cały sezon, a obok tego mniejsze niezależne historie na 2 odcinki. Akcja jest tu na plus bardziej dynamiczna i nie trzeba iluś tam odcinków jak w The Wire, żeby się wciągnąć - trzy pierwsze - to już petarda - główną postacią jest Gajewski i jego asystent Banaś, który dojrzewa do roli policjanta, postacie gangsterów są na drugim, a nawet trzecim planie, ale się o nich mówi - są postacie, które ciągną się przez cały sezon, a nawet dwa. Zakończenie jest dwuznaczne, miał być w planach 3 sezon, ale można przyjąć to jako całość, pierwszy sezon, także zamyka większość wątków, drugi ma własne otwarcie.

Czyli mówisz procedural z jakimś tam wątkiem główny przewodnim w tle . Dziękówa za Odp :) Btw: Gliniarze świecą tu przykładem czy też takie patole i pijaki są pokazane jak w Pitbullu??

Wątki główne nie są w tle, one mają swoje miejsce w 1 i 2 sezonie i w żadnym razie nie da się tego serialu sprowadzić do słowa procedural - nie on ma swoją ciekawą i nowatorską konstrukcję, która jest na plus w stosunku do produkcji zagranicznych i ma poszerzoną tą warstwę psychologiczną. Bohaterowie piją, palą, ale nie ma tu scen rodem z Pitbulla - serial niczego nie udaje i z niczego nie ściąga.

Czyli ewidentnie nie ma schematu 1 śledztwo = 1 odcinek ?

Nawet - osobne historie są na 2 odcinki czyli dość rozbudowane.

"Glina" to moim skromnym zdanie najlepsze (sic!) dzieło Pasikowskiego (dzięki świetnemu scenariuszowi, muzyce i fenomenalnych zdjęciach, do tego kręcony na taśmie). Wg mnie niemal każdy odcinek jest lepszy niż "Psy".
Świetnie zbudowane postacie, nawet aktorzy grający epizody mogą niekiedy zaliczyć je do ról życia). Fabuła jest naprawdę "gęsta" i trzeba silnej koncentracji, by wszystko ogarnąć.

Pitbull to przereklamowany, nudny gniot z nierówno grającym Dorocińskim, Stroińskim i Grabowskim (w każdym odcinku prezentują inne, niespójne charaktery). Scenariusz Pitbull'a pisany był chyba w pośpiechu i bez zaangażowania, stąd wieje nudą.

R.

Vega ewidetnie zgapia od Pasikowskiego i Maciejewskiego:
Gebels to prostacki substytut Gajewskiego
Nielat to gorszy odpowiednik Banasia
Barszczyk to karykatura Malickiego

Niestety, wszystko to u Vegi jest koślawe, jakby odbite w krzywym zwierciadle, a sprawy kryminalne wzięte z sufitu, groteskowe i po prostu nie-realne.

To są dwa totalnie różne seriale i do głowy by mi nie przyszło, żeby posądzać kogoś o kopiowanie. Glina nadaje na innych tonach i przeciwieństwie do Pitbulla daje coś nowego wraz z rozwojem fabuły, kolejnymi odcinkami, gdzie historie i rozwój postaci jakoś się dopełniają, czego nie ma w Pitbullu w takiej postaci. Historie są też bardziej złożone, nie ma prostego rysu społecznego typu bieda, patologię co w Pitbullu po czasie nuży. W Glinie przestępcy budzą różne reakcje i emocje od grozy, po przez niesmak, litość, a na pewnej sympatii kończąc. Sama policja w Glinie jest też mniej groteskowa, sprowadzona do karykatury rysowanej grubą kreską. Powstać szefa, także jest momentami zabawna, ale nie jest on skończonym idiotą.