Myszą jest oczywiście Pasikowski. Mam takie wrażenie, że powoli wraca do łask. Puszczono 
Glinę w TV w znośnej godzinie (22 to taka... kompromisowa pora). Prócz tego na 
empikowych półkach można bez problemu znaleźć oba sezony. Na debiut w kinach czeka 
już przyczajone, niczym tygrys, Pokłosie. 
Bardzo bym chciał, żeby prezesi TVP przyszli do Pasika z przepraszającym: "Wiesz, Władek, 
może byś nam jednak dokręcił tego Glinę...". 
Problem w tym, że w ostatnim odcinku drugiego sezonu główny bohater chyba ginie??
To CHYBA jest fundamentalnym słowem. ; ) Żebyśmy się tego dowiedzieli, musi powstać trzeci sezon. Ale od początku Pasikowski określał Glinę jako "Tryptyk o walce KOMISARZA GAJEWSKIEGO ze złem". Zatem w ten czy inny sposób, by się pojawiał. Co to, pierwszy serialowy bohater, który dostaje kilka kulek na klatę, otrzepuje się i wstaje? 
Że wspomnę Halskiego, który cudem uniknął wybuchu... Co to było, cztery strzały, przy kilogramie plastiku ; )