Niby trywialne i oczywiste. Ale tutaj jest to wyjątkowo realistycznie zobrazowane.
Zło i agresja, łamanie wszelkich zasad, zaprzeczanie własnym uczuciom - to jest przyczyna "sukcesu" Dona Pietro, Ciro czy innych bohaterów.
Ale to samo zło, agresja na wyjątkowym poziomie, jest też przyczyną ich upadku. Nawet próba stworzenia unii przez Ciro - kończy się fiaskiem. Ludzie tworzący mafie są bardzo trudni do pokonania. Bo są nieprzewidywalni, nie liczą się z nikim i ryzykują własne życie. Ale na szczęście w dłuższej perspektywie nie mają szans przetrwać.
Organizacja mafii bardzo przypomina państwa totalitarne - działania Hitlera czy Stalina. Zwłaszcza ten pierwszy - pocżątkowo odnosił wielkie sukcesy. Opierał je na kulcie siły, agresji, sprycie.
Ale kiedy jego przeciwnicy zobaczyli z kim mają do czynienia, zmienili taktykę. Byli bardziej elastyczni. Umieli się dostosować do sytuacji i powstrzymać przed popełnianiem błędów w emocjach.
Hitler tego nie umiał... topił ogromne pieniądze w poszukiwaniach wunderwaffe, parł za wszelką cenę na Stalingrad. Dymisjonował swoich najlepszych dowódców. Nie ufał im.
I dlatego nie miał szans wygrać. Wykorzystał zaskoczenie i łut szczęścia a potem przegrał z kretesem.
Ten schemat dobrze ukazano też w serialu Narcos - i upadku Pablo Escobara. Dokładnie te same przyczyny "sukcesu" i te same przyczyny porażki.
Jest to więc mimo wszystko w jakimś stopniu krzepiące... zło unicestwia się samo. Każda organizacja zbudowana na przemocy, strachu i kłamstwie - upada.