Jim ucieka z więzienia, Lee straciła dziecko, Falcone powraca, ojciec Oswalda zapisuje mu cały majątek i umiera. Jakie są wasze wrażenia po tym odcinku?
Ja osobiście mam mieszane uczucia. Ten wątek z Lee i dzieckiem bardzo okrojony. Fajnie natomiast, że Falcone wrócił i zaraz pomógł Jimowi. Co do rodziny Oswalda - jakoś nie przemawia do mnie ten wątek. Śmierć ojca Pingwina jedynie fajnie ukazana. Za to kolejny odcinek zapowiada się epicko
Ojciec Pingwina nie zdążył przepisać na niego majątku.
No dużo się w tym odcinku działo, nawet nie wiem czy nie za szybko to wszystko rozwiązali.
Gordon wydawało się że będzie miał przekichane w tym więzieniu, a tymczasem jw. akcja się szybko rozwiązała. Myślałam że trochę to potrwa i tym samym Bullock dostanie więcej czasu antenowego. Nie mniej sama akcja ucieczki fajna.
Falcone ^^ O jaciejaciejacie, jak fajnie że znów się pojawił, brakowało mi tej postaci. Szkoda że Maroni już nie ma szansy się pojawić :c
Motyw z rodzinką Pingwina jest do bólu schematyczny i co za tym idzie przewidywalny, więc żadnego zaskoczenia. Właściwie to tutaj jestem za tym żeby jak najszybciej skończyć ten wątek, bo motyw Macocha i jej dzieci będą chcieli pozbyć się Pingwina żeby przejąć majątek, nie jest dla mnie porywający z powodów jw.
Zabawny unik przed przyszywaną siostrą xD
Ojciec Pingwina tak idealny, że aż nierealny. Współćzuje Pingwinowi, niedawno matka, a teraz ojciec, którego dopiero co odnalazł. Zakładam że jego śmierć będzie dla Oswalda punktem zwrotnym i wróci stary, niedobry Pingwin, który zrobi porządek z tym babsztylem i jej dziećmi :v
Gordon teraz zapewne się zaszyje na jakiś czas i będzie próbował zidentyfikować kto go wrobił. Edzio będzie zapewne trudnym przeciwnikiem. W międzyczasie komisarz pewnie będzie go ścigał. Niepotrzebnie się wrócił po tego chłopaka. Tak to by myśleli że zginął i wróciłby w odpowiednim momencie.
Pingwin prawdopodobnie zgarnie cały majątek który ojciec mu chciał przepisać. Albo wróci stary Pingwin i sam go zabierze rodzince, albo dobry, łagodny Oswald z pomocą GCPD wtrąci ich do więzienia.
Śmierć ojca Pingwina dotyka podwójnie jak się pomyśli że ostatnio Robinowi, który gra Oswalda też niedawno zmarł tata. W tę scenę musiało być włożone dużo więcej uczuć niż w każdą inną.
A, i zapomniałem o wątku Gordona-śmierci i tego chłopaka - ciekawy zabieg i ciekawe rozwiązanie. Takie nad wyraz dramatyczne i poważne, kolejny plus odcinka.
mnie brakuje Maroniego i Fish, Falcone'a za to wcale, nigdy go nie lubilam i mnie nie porywal swoja postacia.
co do motywu z rodzina Oswalda to mnie zaskoczyli wlasnie swoja prostota bo myslalam ze to bedzie podpucha, podstawieni ludzie z eksperymentu Strange'a.
no unik przed siostra byl dobry, a potem ten brat z tekstem ze moze on sprobuje :) od razu mialam dwuznaczne skojarzenia.
Myślałem, że skończy się tak, że Nygma będzie chciał wrobić jeszcze węszącego wokół sprawy Bullocka i w ten sposób sam się wkopie. Przyznaję, że ucieczka wydała mi się tak banalna, że nawet nie brałem takiej możliwości pod uwagę. Fajnie, że Falcone wrócił, jedna z moich ulubionych postaci - gangster z zasadami, reprezentant starej szkoły. Czuję niestety, że to tylko na ten jeden odcinek. Wątek z ciążą Lee wydaje mi się, że był wymuszony trochę przez aktorów, stąd ta cała szopka z jej wyjazdem (Morena Baccarin odgrywająca Lee w rzeczywistości była w ciąży z Benem McKenziem, grającym Jima, na początku marca urodziła im się córeczka). Ponieważ twórcy nie planowali dziecka, a aktorka miała ciążowy brzuszek, to musieli jakoś to rozwiązać. Teraz Lee wyjechała i Baccarin zapewne weźmie udział dopiero w zdjęciach do nowego sezonu, żeby nie było brzuszka.
Też przez chwilę przy wspólnej scenie Bullocka z Edkiem, przeszła mi ta myśl przez głowę, że Nygma będzie też chciał się pozbyć i Bullocka :D
I również się obawiam że Falcone, to był tylko gościnny występ. Ewentualnie będzie się zjawiał raz na jakiś czas, jak nie będzie pomysłu jak rozwiązać jakiś wątek xD
Nawet nie wiedziałam że aktorzy grający Gordona i Lee są razem.
Mi to nie zgrzytało, tym bardziej że jeśli pójdą wg. oryginału, to Lee i tak nie będzie z Gordonem.
Jeśli pójdą wg. oryginału, to Jim będzie z Barbarą. Ale po tym wszystkim, jakoś sobie tego nie wyobrażam. Nawet jeżeli Barbarze Strange zafunduje taką samą metamorfozę jak Pingwinowi, to jakoś nie widzę Jima, który znów jej tak po prostu zaufa.
Świetny odcinek, ale żeby nie dać żadnej sceny z mydłem w więzieniu? Ale tak bardziej na poważnie, to brak Bruce'a dobrze robi. Chyba mam zalążek pingwina w moich genach, bo dosłownie jak on podczas sceny z siostrą wstaje z łóżka.
Świetny odcinek, ale żeby nie dać żadnej sceny z mydłem w więzieniu? Ale tak bardziej na poważnie, to brak Bruce'a dobrze robi. Chyba mam zalążek pingwina w moich genach, bo dosłownie jak on podczas sceny z siostrą wstaje z łóżka.
Wątek rodzinki Oswalda straszne mdły i sztuczny, słabo m się to ogląda. Wątek Lee i dziecka też jakoś tak słabo się potoczył. Chyba najsłabszy odcinek od dawna, nie dość że sam w sobie mierny, to i to w jakim kierunku popchnął fabułę nie zwiastuje dobrze.
Wątek rodzinki Oswalda mdły i sztuczny, kiepsko mi się to ogląda. Również nie postarali się z wątkiem Lee i dziecka, potraktowali go byle jak, a wpływ na dalszy ciąg zdarzeń będzie mieć niebagatelny. Odcinek najsłabszy od dawna, do tego popchnął fabułę niekoniecznie w dobrym kierunku.
Świetny odcinek, podobał mi się niezmiernie a dodatkowo 'gościnnie' wystąpił Falcone :D Również myślałem, że Jim sobie więcej posiedzi w więzieniu i Bullock będzie miał czas zaistnieć, ale podejrzewam, że nawet 'ucieczka' Jima spowoduje, że Bullock tak czy siak właśnie dostanie więcej czasu ekranowego, w końcu tylko on będzie wtyką Gordona w policji.
Dlaczego świetny odcinek? Skupiono się na 3 wątkach (w tym 2, Jima i Bullocka, były ze sobą powiązane) i wyszło to na dobre odcinkowi. Brak Bruce'a to tylko wisienka na torcie. Strasznie podobał mi się 'prolog' odcinka z Jimem w więzieniu/areszcie, ta muzyczka i jak życie mu tam mija od jednego dnia do drugiego prawie to samo. Genialnie się to prezentowało. W ogóle cały wątek Gordona w więzieniu świetny i nawet taki stereotyp jak naczelnik więzienia będący kumplem poczciwego Loeba się pojawił.. i był całkiem fajny. Falcone jako ten, który pomaga Bullockowi tylko umacnia mnie w przekonaniu, że to było COŚ!
Wątek Pingwina nieco słabszy, a to za sprawą tej 'złej' rodzinki próbującej zdobyc majątek dla siebie. Jest to doprawdy oklepany motyw ale z drugiej strony.. wyprany Cobblepot + sceny, w których wierzy w każde słowa macochy + wymijanie się od 'siostry' = bezcenne. Sceny z ojcem to perełka, jak dla mnie, a zwłaszcza dwie:
- Pingwin przyznaje się ojcu do bycia kryminalistą a ten wielce wyrozumiały "Rozpocząłeś nowe życie poznawszy mnie na cmentarzu, nie liczy się dla mnie to, co robiłeś wcześniej";
- macocha mówi ojcu, że Cobblepot jest kryminalistą, podaje gazetę ojcu, ten czyta, cisza wokoło, Pingwin robi miny jak mu z tym źle, a ojciec: "Ależ Oswaldzie, nie mówiłeś, że byłeś taka szychą w światku przestępczym! Byłeś skromny!", a Pingwin mina zadowolenia z siebie (czy coś w ten deseń :D)
Jeśli była jakaś wada w serialu to to, jak 'szybko' odstrzelono dziecko Gordona.. a raczej ciąże Lee. Nie mniej Jim ma dopiero zamiar pogadać z Lee więc niczego nie skreślam.
Ogólnie świetnie się oglądało, świetnie :)
*Falcone to jednak figura. Z całym szacunkiem dla Pingwina ale to neurotyczny przygłup, nie ma nawet startu do byłego bossa mafii. Nie wiem jak to możliwe, że Oswald został szefem, kto normalny by słuchał jego rozkazów? Jak to świadczy o gothamskich gangsterach? Źle. Nie dziwię się, że w przyszłości będą zbierać łomot od Mrocznego Rycerza.
*Brakowało mi w tym odcinku Bruce'a. Wątek jego przemiany, treningu, tego kim się stanie w przyszłości fascynuje mnie najbardziej choć wiem, że to serial o Jimie Gordonie. Ale nie mogę się doczekać jak chłopak podrośnie, stanie mroczniejszy i pokaże swój potencjał. No bo w końcu w uniwersum DC to najniebezpieczniejszy człowiek na ziemi.
*Bullock jak zwykle wymiata. Z początku skorumpowany glina, cynik, a teraz wierny partner i przyjaciel Gordona, który gotowy jest popełnić przestępstwo by mu pomóc. Chyba najjaśniejsza osobowość serialu.
* Na plus, że wciąż nie ma tej nędznej, marnej, niewydarzonej, przesadzonej i przerysowanej do granic możliwości postaci Fish Mooney. Wiem, że nie zginęła ale póki jej nie ma serial ogląda się z przyjemnością.
Bardzo mi się podobał. Ogólnie serial robi się coraz ciekawszy, bardzo mnie ciekawi jak Pingwin wróci do swojego dawnego Ja, co będzie wyzwalaczem.
Albo dopiero taki 'wyzwalacz' będzie mieć miejsce, albo właśnie w tym odcinku mieliśmy takowy wraz ze śmiercią ojca. Nie wiem czy to w ogóle powinno coś znaczyć, ale Cobblepot nawet bez prania mózgu jest nadzwyczaj rodzinny i uosabia cechy prawdziwych mafiosów w tej kwestii, a w tym odcinku była i poważna rozmowa z ojcem, jak i również uznanie w jego oczach, że syn był tak znany. Podejrzewam więc, że Pingwin odzyska animusz w momencie, w którym dowie się, że ojca otruto (a raczej, że jego podtruwano a co z kolei przyczyniło się do śmierci ojca). Zgrzyta mi to trochę z tym, jak odbywało się pranie mózgu u Hugo (matka była katowana na oczach syna) no ale ile można.. + o ojcu prania mózgu nie miał xD
No możliwe, było widać, że okazane przez ojca uznanie dla gangsterskich dokonań spowodowało jakiś flashback, ale czekam na bardziej spektakularny moment ;)
Nie zajarzyłam jednej rzeczy, w szpitalu podczas creepy terapii były reminiscencje z przeszłości Pingwina, i tam pokazano jak matka się nad nim znęcała. Ja nie wiem, czy to były fałszywe sugestie, czy ona naprawdę taka była, bo wtedy muszę inaczej spojrzeć na osobowość Pingwina.
Jeśli o mnie chodzi to uważam, że wszystko, co zostało pokazane u Hugo było spreparowane - nic tam nie było z prawdziwej przeszłości Pingwina oprócz osób. Inaczej scena np. w rezydencji, w której rozmawia z matką a następnie za nią pojawia się drugi Cobblepot i ją zabija nie miałaby sensu. Stąd też zakładam, że wszystko co tam miało miejsce było pod wypranie Cobblepota. Nie zmienia to jednak faktu, że do śmierci matki ładnie mieliśmy zaprezentowane, że była nadopiekuńcza - ale to nie czyni z niej kogoś, kto się nad nim znęcał (widać to zwłaszcza w s1, gdy Pingwin zdaje sobie z tego sprawę, kocha matkę i woli, aby nie wiedziała o jego gangsterskim życiu najprawdopodobniej właśnie z tego powodu).
A może Pingwin ma ukryty obraz matki, która się znęcała nad nim w dzieciństwie. Może te ostatnio pokazane halucynacje mają prawdziwy podtekst, przecież mogło być tak, że on wyparł tamte obrazy tak głęboko w podświadomość, że nawet pranie mózgu tam nie dotarło. Teraz on zrozumie prawdziwy rodowód swojej psychopatycznej natury i wróci do niej, wcale bym się nie zdziwiła, jakby tak było.
Znaczy, nie doszukuję się aż takiej głębi w tym serialu - to co widziałem mi wystarcza, jeśli byłoby inaczej podejrzewam, że serial tego typu raczej przedstawił by mi to na talerzu bez zbędnego doszukiwania się drugiego dna. Widać było, że matka była nadopiekuńcza do granic możliwości i widać było, że Pingwin zdawał sobie z tego sprawę (i poniekąd dlatego wolał matki nie angażować w swoje sprawy). JEŚLI pojawi się odcinek, który by temu przeczył to wtedy zmienię zdanie (ew. możesz założyć temat i zobaczyć, jak sie zapatrują inni na ten aspekt itp. :) )
Jeśli 'zrozumie swój prawdziwy rodowód swojej psychopatycznej natury' to raczej od strony ojca :) W tym odcinku mieliśmy przecież, że ojciec Pingwina nawijał coś o swoim ojcu itp.itd., coś tam o właśnie ciemnej stronie w ich rodzinie. Twórcy najprawdopodobniej nie bez powodu to poruszyli i ten aspekt charakteru może zwyciężyć w ogólnym rozrachunku z tym, co zrobił Pingwinowi Strange. Osobiście uważam, że było to tanie zagranie no ale zawsze coś.. :p
E, żadna to głębia, pełno tych motywów wszędzie. Nawet taki serial, gdzie główny bohater miał ojca bez żadnych moralnych zasad, ale uciekł od niego i (mimo epizodu wykorzystywania ludzkiej naiwności) później pomagał słabszym i pokrzywdzonym, był ciekawą odmianą po prostej implikacji: rodzic psychol = dzieciak jeszcze większy psychol.
Tematu nie zakładam, nie mam za dużo czasu, żeby kierunkować dyskusję, wszystko się i tak niedługo wyjaśni ;)
Ale mam wrażenie, że w tej mamuśce Pingwina było coś nienormalnego, i to nie była tylko chora nadopiekuńczość.
Czyli co do matuli Pingwina zostajemy przy swoim :) Dzięki za wymianę poglądów zwłaszcza, że odcinka brak w tym tygodniu :(
jak ktos chce to sie wszedzie dopatrzy wszystkiego, czego najlepszym przykladem ja, bo mi juz przychodzilo do glowy molestowanie seksualne albo kazirodcze podteksty w ich relacji np. scena z kąpielą w 1 sezonie, jak Oswald w wannie a matka tam wchodzi i se gadają, albo gdzies na poczatku 2 sezonu jak jest scena gdzie matka całuje go w usta, trochę dziwne zeby matka tak robiła z dorosłym synem, no ale moze doszukuje się na siłę :) w kazdym razie dla mnie bylo to nieco oblesne.
Było coś na rzeczy, przypomniało mi się jak zobaczyłam ten pomnik w 5 odcinku, ale twórcy sprytnie balansują między podtekstem kazirodczym, a miłością macierzyńską, coś na kształt karmienia piersią kilkulatka,. Ja myślę, że to się w pewnym momencie wyjaśni. Jeżeli nie wprost to z kontekstu da się wyczaić.
no kontekst póki co jest taki( jestem na 18 odcinku 2 sezonu), ze Oswald nie ma zadnej dziewczyny, nawet nikogo nie pożądał jak dotąd, choćby bez wzajemności jak Nygma. zupelnie jakby sfera seksualna u niego nie istniała, a jak wiemy z fabuły ma już 31 lat. ale moze tworcy omineli przy tej postaci watki milosne, bo i tak juz ich duzo w fabule.
To nadrabiaj zaległości bo w 6 odcinku III sezonu jest coś nowego o Oswaldzie w kwestii uczuć.
No po ostatnich odcinkach to jest wyraźnie
UWAGA SPOILER! Jak ktoś nie jest na bieżąco z 3 sezonem nie czytać
zafascynowanie Nygmą i mam jakąś cichą nadzieję, że to nie będzie wątek dosłownie gejowski, już szczerze powiedziawszy mam dosyć tej mody na robienie z co ciekawszych bohaterów homo, chociaż zastrzegam, że nie jestem homofobką, jednak mi to do Pingwina nie pasuje.