Właśnie skończyłem ostatni odcinek.
Nie będę się rozpisywał, ponieważ nie za bardzo wiem co mógłbym tu napisać.
Nie zmienia to faktu, że jest mi cholernie smutno, ponieważ serial(który jeszcze półtora roku
temu wydawał mi się serialem kompletnie nie dla mnie, czymś co mi po prostu nie
przystaje) stał się elementem mojego codziennego życia, a każdy następny odcinek
przyjmowałem z takim samym optymizmem. Przez te półtora roku, ta produkcja, z 'serialu
dla kobiet'(jak kiedyś o nim myślałem), stała się i moim serialem, z którym przeżywałem
wszystkie historie w nim opowiedziane. Żałuję, że nie zacząłem śledzić go szybciej.
Moim ulubionym serialem był Lost, dlatego mógłbym gloryfikować go w jakiś sposób, ale
takiego zakończenia jak Desperate Housewives(pomimo 8 sezonów i 180 odc) nie miała
chyba żadna produkcja.
Cieszę się, że mogłem być częścią tego wszystkiego, choć przez chwilę.