no właśnie,wszystko byłoby super,gdyby nie te ostanie słowa Mary Alice...ale Susan i Lynette na pewno się widywały,bo miały wspólną wnuczkę;)

Gdyby tylko nie wspomniała, że (dokładnie nie pamiętam) to było ich ostatnie spotkanie przy pokerze, można by sobie chociaż dopowiedzieć ;) Ale myślę, że może kontakt utrzymywały (np. telefoniczny). Brakowało mi też Danielle i Andrew :(

FINAŁ BYŁ PORAŻKĄ! Pierwsza część zabawna, przygotowująca nas na coś wielkiego, a tu jedynie było wielkie rozczarowanie. Marc się nie popisał. Niestety zapamiętam desperatki jako świetny serial z nieudanym finałem. I'm so disappointed :(

poza tym wątek Kath zupełnie bez sensu, wyrwany z kontekstu... Nie dość, że jej postać wypadła bardzo sztucznie, to jeszcze zrobili z niej hetero!

i tu się zgodzę,spodziewałam się o wiele więcej,jeśli chodzi o powrót Katherine...

Ja też się bardzo zawiodłam. Czuję ogromny niedosyt. Co z dziewczynkami Gaby i Carlosa? I co z Grace? Tak łatwo odpuścili możliwość bycia bliżej własnej córki? A co z Andrew? Dlaczego nie wspomnieli już nic o Orsonie? I szkoda, że w retrospekcji Mary Alice nie pojawił się Paul i Zach. I nie pokazali przyszłości Susan... I trochę dali ciała z wątkiem Renee i z tym jak jeszcze bardziej pogrążyła Bree. A w ogóle to miałam nadzieję, że Ben też będzie miał jakiś sekret. O Katherine to już nie wspomnę, Kompletnie sztucznie wypadła, bo Dana sztucznie ją zagrała. Zagrała ją tak, jak teraz gra w "Body of proof". A Katherine nie była taka. Z pewnością nie taka.

Dana sztucznie zagrała, bo to nie było jej zakończenie. (myślę, że zrobiła to specjalnie) Ona chciała wrócić na WL jako szczęśliwa lesbijka. Prosiła o to Marca wielokrotnie, a on jej zrobił taką niespodziankę.
a w BOP gra rewelacyjnie. ogólnie świetny serial. nie wiadomo czy będzie kolejny sezon, a skończyło się tak, że chcę koniecznie wiedzieć co dalej.

w finale świetna była tylko Karen, to ona grała pierwsze skrzypce. reszta postaci była tylko tandetną dekoracją

Nie napisałam, że w "Body of proof" gra źle. Gra po prostu zimną, wyniosłą, arogancką i wręcz cyniczną postać. I taką teraz zagrała w "Gotowych na wszystko". Ale jej postać tym serialu taka nie była. Reszta postaci grała dobrze. Tak jak zawsze. Po prostu spaprali ich wątki.

a wg mnie to bardzo życiowe niestety. fakt, byloby fajnie gdyby pokazali scene jak jako staruszki graja w pokera, ale czy tak w zyciu sie zdarza? sama wiem po sobie - paczka moich przyjaciol po kilkunastu latach rozpadla sie gdy kazdy wyruszyl w swoj stron, porozrzucalo nas po calej Polsce i Europie. Dlatego, mimo ze to serial, to koncowka niestety bardzo dobrze oddaje zycie takim jakim jest. Smutne, ale prawdziwe.

@Madzia_89 Czy GOTOWE BYŁY ŻYCIOWE? Pytanie np. czy sąd tak od razu uwierzyłby, że Bree nie zabiła ojczyma Gaby, gdyby one były naprawdę życiowe?

Osobiście powiem - nie. Jednak to rozwiązanie było naprawdę genialne :)) W stylu dawnych sezonów DH :)

spalonytost - życiowe było to jak kończy się przyjaźń desperatek, a nie cały serial. To oczywiste, że serial komercyjny, który jak nakierowany do jak najszerszej publiki nie będzie w 100% życiowy, bo wtedy po prostu by sie nie sprzedał.

paczki sie rozpadaja po skonczeniu szkoly, wtedy faktycznie kazdy rozchodzi sie w swoje strony. ale te kobiety byly juz w bardziej zaawansowanym wieku, kiedy to zazwyczaj nie zaczyna sie zupelnie nowej kariery. w Stanach ludzie przenosza sie na przedmiescia, gdy juz maja ulozone zycie i chca mieszkac w spokoju, rzadko wracaja pozniej do wielkich miast. to bardzo malo prawdopodobne, zeby trzy z czterech bohaterek nagle odnalazly nowe sciezki i to jeszcze takie! (Bree w polityce? po tylu skandalach wokol jej osoby?).

dlatego ja tez wolalabym zobaczyc je na koniec idace Wisteria Lane albo grajace w pokera.

Ale to były niezwykłe (fikcyjne) postacie. Bree, Lynette i Gabrielle, [ewentualnie. Susan bo jej przyszłości nie widzieliśmy] nie były by sobą, gdyby nie wyznaczyły nowych zadań dla siebie.

Z tym się nie zgadzam - w Stanach zazwyczaj ludzie przemieszczają się z jednego miejsca w drugie przez cały czas - od przedszkola (z rodzicami), przez college (zazwyczaj w innym stanie) aż do emerytury. Jasne, że nie wszyscy, ale to się często zdarza. A co do zmiany kariery? To raczej u nas to jest takie uporządkowane: matura - studia - ślub - praca - dzieci. W Stanach nawet 40-letnie osoby zaczynają nowe studia, a przed 50-tką nową pracę. Tak więc to, co zrobiły bohaterki nie jest niczym aż tak niezwykłym.

a przypadkiem tam gdzie Bree całowała się ze swoim adwokatem w jednym pomieszczeniu jakiś chłopczyk sprzątał, nie było zbliżenia że niby podsłuch jest ukryty? myślałam że fakt, że to Carlos, wyjdzie.

jak dla mnie spotkanie starszych pomarszczonych pań byłby zbyt kiczowaty. ale fakt - ostatni odcinek mógłby być lepszy. i tak jak ktoś pisał - brakowało mi Andrew, strasznie go lubiłam! ale duży plus za wszystkie uśmiercone osoby pokazane na Wisteria Lane w białym srtoju. (nie zauważyłam tam Edie, była?)

zastanawia mnie wątek kobiety, która wprowadziła się do domu Susan. obawiam się, że zrobią następne sezony i będzie to niewypał, bo przez lata zżyliśmy się z tymi bohaterami i niełatwo będzie ich zastąpić

Aktorka grająca Edie odmówiła - ale była tam jakaś zamazana blondi, chyba miała być nią ;) Podobnie z byłym chłopakiem Danielle (Matthew?) i jego bratem - też zamazane osoby.
Ad. tej kobiety z tajemnicą, myślę, że było to takie mrugnięcie do widza, że Wisteria Lane dalej będzie miało swoje tajemnice, choć nie będą ich ukrywać "nasze" desperatki.

mistress - też myślałam, że chodzi o podsłuch.

Ukrywać (swoje) i wykrywać (u innych).

to wychodzi na to,że ich przyjaźń się rozpadła tak ?

o rozpadzie przyjaźni mogłaby być mowa, jeżeli by się pokłóciły, postanowiły więcej nie spotykać. one po prostu wyprowadziły się. nie jest powiedziane, że ich kontakt się urwał. przeciwnie - podczas ostatniego spotkania obiecały sobie,że jeszcze nie raz zagrają w pokera

szkoda,że się skonczylo......
cholera wszystkie dobre seriale sie skonczyly- gotowe,chirurdzy,pretty little liars..........nie ma co ogladać :(
moze to znak,żeby zajac sie sesją?:P

Sesja dobra rzecz, szczególnie teraz, gdy egzaminy się zbliżają:). Też nad tym pomyślę.

A co do finału, może to śmieszne, ale odkąd Susan powiedziała, że chce się wyprowadzić, to byłam na 90 % pewna, że wszystkie nasze desperatki się wyprowadzą i to dla mnie było idealne zakończenie serialu. Wyszło to trochę tak że kobiety połączyła nie tyle przyjaźń, co po prostu miejsce zamieszkania, ale to też jest prawda.
A na plus tego, że zakończenie jest takie a nie inne przemawia wypowiedź jednej z użytkowniczek na popcornerze:
"Przynajmniej nie myślę sobie "Serial się skończył, one dalej na Wisteria Lane, a ja tego nie mogę zobaczyć." Ich historia się skończyła tak samo, jak nasza przygoda z nimi. Dobry finał."

Ale będę tęsknić. Tak jak po Lostach:(.

Też będę tęsknić.
Może kiedyś jakaś ekranizacja?
nie pogardziłabym ;P

a ja magisterką, którą *oddycha z ulgą* muszę oddać dopiero za rok.

"nie jest powiedziane, że ich kontakt się urwał"

To nie zostało powiedziane. Natomiast nigdy nie zagrały już w czwórkę w pokera, ale mogły się spotykać indywidualnie. Dajmy na to Gabi odwiedziła Bree w Kentucky, gdy był lipiec bo w Kaliforni jest wtedy zbyt gorąco po czym wyjechała, Lynette w grudniu bo w Nowym Jorku jest wtedy zbyt zimno i wróciła do siebie a Susan w lutym następnego roku bo... coś tam.

Moglobyć i tak :)
Nie zmienia faktu,że bede tesknic za tym serialem.

Ludzie ale odswiezcie mi watek Cathrin- jak to sie stalo,że została lesbijką?
bo kompletnie juz zapomniałam.

Co ja Ci będę tłumaczyć. Zajrzyj na naszą wikipedię pod hasło "Katherine Mayfair" oraz "Znajomi Katherine Mayfair#Robin Gallagher".

http://www.youtube.com/watch?v=rLOA9gEgEtI

W finale nadal jest lesbijką? Jeszcze nie oglądałam.

niestety nie :(

nie,Gaby mowi cos w stylu ''Cathrin is back and she's not a lesbian anymore' albo cos takiego.

Dokładnie to powiedziała.

czyli z moim angielskim jeszcze nie tak zle :P

Ja też tak odczytałam - niezależnie od tego, kto mieszka na przedmieściach, ludzie zawsze mają tam jakieś swoje sekrety. A sam finał był dla mnie rewelacyjny - dziewczyny rozjechały się w swoje strony, każda spełnia się w tym, w czym chce i w czym jest najlepsza. Po cichu liczę na jakiś film (jak po zakończeniu SaTC), w którym dziewczyny spędzą wspólne wakacje pełne intryg i tajemnic :).

To koniec. Ciągle nie mogę w to uwierzyć... Zakończenie pozostawia pewien niedosyt, bo dla mnie(a jak widzę nie tylko dla mnie) motyw z nagłym wyjazdem całej 4 jest skopany ;( One powinny zostać na Wisteria Lane i dalej grać w pokera. Przez 8 sezonów wszystkie siedziały na tyłkach, gdy obok wybuchały domy, rozjeżdżano ludzi, strzelano itd., a tu nagle ciach i wszystkie pognały w świat. Nie trafia do mnie takie rozwiązanie. Chociaż przyznam, że scena przed tym, kiedy umiera Karen, jest wspaniała. To jest w sam raz na finał.

"Przynajmniej nie myślę sobie "Serial się skończył, one dalej na Wisteria Lane, a ja tego nie mogę zobaczyć." Ich historia się skończyła tak samo, jak nasza przygoda z nimi. Dobry finał." - też mi przemknęła przez głowę taka myśl, ale jednak wolałbym nie wiedzieć co u nich słychać na Wisteria Lane, niż wiedzieć, że pojechały w świat i kontakt się urwał...

Mnie również nie podobało się to, że się rozjechały po całym kraju (nawet nie stanie). Dziwiła mnie nagła kariera Gaby (już po wyjeździe), ale co do Bree - to akurat pasuje. Żal mi było Susan, której losów Mary Alice nawet nie przedstawiła. Dziwne, że ani Danielle (uwielbiam ją! :), ani Andrew nie pojawili się na procesie własnej matki (w końcu finał wszystkich sezonów, więc i tak powinni się pojawić), brak wątku z Orsonem... Mogę tak wymieniać... ;)

Aguslava - uważam, że (jak wspomniałam - nie podobało mi się to) ich wyjazd oznaczał, że jak gdyby "dorosły". Przestały żyć sobą nawzajem i ploteczkami przy pokerze - dla odmiany poświęciły się rozwijaniu swoich karier i wzmacnianiu więzi rodzinnych (Carlos nie raz mówił, że przyjaciółki są dla Gaby ważniejsze). Często wcześniej mawiały (np. Susan, Bree) "Tu mam moje przyjaciółki, nie wyjadę".

Ogólnie 1 cz. finału na 5+, 2 cz. 4+ :)

Aaa, zapomniałem jeszcze dodać, że nie podobał mi się jeden moment. Miałem taki niesamowity mankament. W scenie gdy Lynette wznosi toast na weselu trzyma w jednej ręce mikrofon, a w drugiej kieliszek i w zależności od ujęcia raz trzyma go w lewej, a kieliszek w prawej i na odwrót. Tak się na tym skupiłem, że nie mogłem później tego wybić z głowy i tak sobie myślałem - jak mogli tak coś pieprzyć w ostatnim odcinku... xd

Musiałam zerknąć - rzeczywiście :)) Bezcenne :D

Miałam na myśli, że pomysł z wyjazdem każdej z nich mi się nie podobał - nie to, że "dorosły" ;)

"To remembering"

:(