Desperate Housewives, regularnie od 2004 zaprzeczały stereotypowym wyobrażeniom o nudnych, bezosobowych przemieściach. Serial, którego nikt nie chciał, wkroczył na antenę ABC i podbił cały świat. Wreszcie po 8 latach pożegnaliśmy Panie z Witeria Lane. Co zapamiętamy? (SPOILERY)



Nie oglądałam "Desperatek" od lat! Zrezygnowałam z daleszgo śledzenia ich losów, gdzieś w połowie piątej serii. Żarty sytuacyjne przestały mnie bawić, a fabuła stawała się niestrawna. Do zmiany swojej decyzji, zmusił mnie...brak konkurencji. Tydzień temu skacząc po kanałach amerykańskiej kablówki, jeden z ostatnich odcinków o gospodyniach domowych, wydawał mi się najbardziej logicznym wyborem programu rozrywkowego. Oczywiście przegapiłam dziesiątki epizodów, co nie zmienia faktu, że oglądając te trzy odcinki świetnie się bawiłam.



Bree, która była oskarżona o morderstwo teścia Gabrielle, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, zdołała uniknąć wyroku skazującego. Lynette wróciła do męża, a Susan jako pierwsza wyprowadziła się z Wisteria Lane. Bohaterki tej momentami romantycznej, mometami kryminalnej, jeszcze indziej komediowej historii po wielu zakrętach, przeszkodach, zdołały zaznać harmonii w swoim życiu. Twórcy "Desperate Housewives" zakończyli serial sentymentalnie. Pozostawili nas w przekonaniu, że nawet największe brudy po wypraniu będą całkiem czyste, a wtedy to co się pod nimi znajdowało, znów będzie zdatne do użycia. Stricte cukierokowe zamknięcie wszystkich wątków, świetnie pasuje do tego mometami zbyt przerysowanego serialu. Pociąg prowadzony przez wszystkie zdesperowane gospodynie, wreszcie wrócił na właściwe tory.



Zmuszane wielokrotnie do mierzenia się z sytyuacjami ponad swoje siły, w finalnym ostatnim odcinku serii, zostały szczodrze za swoją cierpliwość i pracę wynagrodzone. Wielokrotnie rujnowane ich małe światki, odzyskały dawny blask i jasność. Miłość będąca najważniejszym celem dla każdej z nich, wypełniła odremontowane pomieszczenia i domy. Teraz wszystkie mogą się zająć tym co zawsze robiły najlepiej- ich prowadzeniem.



I nawet po tak długiej rozłące i króciutkiemu powrotowi, czułam lekki żal, kiedy po kolei zostawiały za sobą przeszłość, a wychodziły na przeciw przyszłości. "Gotowe na wszystko" to był na prawdę udany serial, serial który stał się kultowy. Będziemy o wszystkich bohaterkach zawsze pamiętać.