No z jednej strony racja ... ale z drugiej nawet lepiej, że tak się stało :)

dlaczego lepiej? :)

bo wiesz dowiedzieliśmy sie np... o karierach postaci jakie potem zrobiły... ale szkoda że nie pokazali jak skończy Suzan :(
a na Wisteria Lane zamieszkują nowi tajemniczy ludzie... fajnie by było gdyby to rozwineli z nowymi postaciami...

no nie wiem, z tego względu, że jestem sentymentalna wolałabym żeby jednak zostały w dzielnicy, gdzie przezywały swoje wzloty i upadki, poza tym masz racją... powinni pokazać co dalej działo się z Susan... a co do rozwinięcia serialu... mam nadzieję, że to nie nastąpi, bo Gaby, Susan, Bree i Lynette są niezastąpione:)

oto właśnie chodziło: nie mielibyśmy po co oglądać serialu, bo desperatki już tam nie mieszkają. natomiast wiemy, że na WL wszystko jest po staremu, sąsiedzkie sekrety, intrygi, sabotaże, manipulacje ;)

Też się trochę zawiodłam. Ale może nie akurat tym, że nie pozostały wszystkie na Wisteria Lane. Bardziej zawiodłam się tym, że inaczej wyobrażałam sobie ukazanie przyszłości desperatek. Myślałam, że trochę więcej czasu na to poświęcą. Poza tym, w retrospekcji, która się pojawiła w ostatni odcinku, brakło mi Paula i Zachary'ego. I myślałam, że może ze 2 lub 3 retrospekcje będą z Mary Alice? Brakło mi też przyszłości Susan i dzieci Gaby i Carlosa. I rodzonej ich córki, która pojawiła się w 7 sezonie. Tak łatwo odpuścili? Dziewczynki były małe, mogli starać się nawiązać kontakt i małymi kroczkami jakoś działać, ale nie tak po prostu zapomnieć o córce. I myślałam też, że Ben będzie miał jakiś sekret, a tu pstro.

Pisałem to wcześniej kilka razy... Mogli mu dać Mary Alice za siostrę.

dokładnie, mnie też zakończenie rozczarowało, kilka wątków nie zostało rozwiązanych jak wspomniana zamiana córek, a także losy Orsona czy syna Paula i Delfino. Jako ducha nie pokazano Edie Britt, pewnie z powodu kłótni z reżyserem i jej wyrzuceniu z obsady;P

oj.. mówcie, co chcecie.. ja od momentu kiedy Roy puścił winylową płytę płakałam jak bóbr do ostatniej minuty.. cała końcówka była niesamowita.. piękny pokaz faktu, jak życie zatacza krąg zbudowany na ważnych momentach w życiu bohaterów.. narodziny, śmierć, ślub, ogromna radość i niesamowity ból.. przyjaźń urwana przez prozę życia i codzienne obowiązki.. kto tego nie zna? myślę, że czego nie ukazano by w ostatnim odcinku ja i tak czułabym niedosyt i podejrzewam, że większość fanów DH również.. bo ciężko pogodzić się z faktem, że coś do czego się przywiązujemy i co zdaje się być trwałe przemija (wielkie problemy, życie, miłość, czy chociażby serial, który o nich opowiada)
Dla mnie ostatni odcinek, choć na pewno niedoskonały ("gdzie Edie?" tudzież "chcę 4h, a nie 40 min") był jasnym, świecącym bilbordem z napisem "Życie przemija. Ciesz się tym, co masz w nim pięknego i wartościowego tu i teraz. Nawet, jeśli codzienny kierat Ci to przesłania" i jestem zachwycona.

Zgadzam sie z Toba calkowicie. Tez żaluje, że nie zostały na WL. Fajknie, że dziewczyny rozwijały swoje kariwry ale jednak szkoda, że je rozdzielono. Przyjażnic sie tyle lat i nagle rozdzielic, to nawet w pewnym sensie nieprawdopodobne.

Zakończenie nie mogło być lepsze. Właśnie dlatego, że wszystkie wyjechały, całość staje się bardzo wzruszająca, definitywnie skończył się ogromny rozdział w ich życiu, tak jak dla nas skończył się serial, wszystko staje się przez to bardziej smutne, nieodwołalne, ale przecież i życiowe, ludzkie. Przywołali postacie z przeszłości, kolejne życie odeszło, kolejne przyszło i nawet pamiętali o zamkniętej kompozycji pokazując, że cała historia być może wydarzy się jeszcze raz, że może ta nowa sąsiadka z nową tajemnicą rozpocznie na nowo cały cykl. Już mnie oczy bolą od ryczenia, kocham to !
Trochę jednak boli, że kolejny raz przyjaźń przegrywa z rodziną i nie ma tu żadnych kompromisów. ;)