Nie pojmuję dlaczego większość fanów PLiO tak się podnieca tym gostkiem. Dla mnie to jest postać dosłownie z d*py wyciągnięta, największa fabularna porażka Martina. Kolejny palant który chce wszcząć krwawą rozpierduchę, bo ktoś tam z jego rodziny był królem. Wiecie, w odróżnieniu od wszystkich na forum ja patrzę na Wojnę Pięciu Królów nie z perspektywy zadufanych arystokratów, tylko szarego człowieka, kogoś takiego jak np. Gendry, którego nie obchodzi nazwisko króla, tylko pokój i bezpieczeństwo. Więc pitolenie Varysa że Aegonowi korona się należy bo niby ma lepsze kompetencje od Tommena wobec perspektywy że zbiry tego pierwszego spalą mi chałupę i zgwałcą żonę albo córkę, delikatnie mówiąc mnie nie przekonuje.
Wybrał Davosa, który przeszedł przez niego piekło, został wrzucony do lochów, został zmuszony do zaparcia się własnego honoru i złamania danej samemu sobie obietnicy, i który sam stwierdził, że Stannis sam wie wszystko najlepiej i ma w wielkim poważaniu dobre rady. Davos, który jest dla Stannisa tym, kim Mord dla króla Juliana.... faktycznie szacun.
Postępuje w zgodzie z własnym sumieniem? Czyli wszyscy mają robić to, co on chce, bo jest królem i koniec? A jego samego nie obowiązują już te zasady? On może wszystko naginać do siebie, bo ma prawo do tronu i już?
Nie wiesz, czemu uwierzył? Widziałbyś w ogniach swą przyszłość i być nie uwierzył na jego miejscu?
I znów odczytujesz książkę inaczej od mnie, ale ok, uznałem, że i tak w żadnej dyskusji nigdy cię nie przekonam, a przynajmniej Ty sama się do tego nie przyznasz, chyba że w duchu przed sobą czego przecież sprawdzić nie zdołam, bo w dusze spoglądać nie potrafię.
Nie wiem czym jest w tobie szlachetność, że bierzesz w obronę sprawy z "Góry" przegrane, czy zwyczajna złośliwość i przekór. Nie zdążyłem ostrzec TorZahil, że jej stwierdzenie iż Tywin wysłał Górę by niszczył i palił Dorzecze, wzbudzi w Tobie demona. TorZahil jeśli to czytasz, zaprzestań dyskusji, to tylko bezproduktywna strata energii, wystarczy że ja osobiście w stu procentach zgadzam się z Tobą w sprawie tego co napisałaś o Tywine i jego dbaniu o prostaczków.
Straszny to musi być demon, skoro stwierdzam jedynie fakt, że Tywin zareagował na konkretne działanie pewnej osoby i żeby nią wstrząsnąć i pokazać, że nie można tak sobie radośnie porywać członka jego rodu, musiał działać. A nie, że był to jego kaprys lub że miał takie hobby. Nie odróżniasz akcji od reakcji? Możesz demonizować Tywina do woli, ale nie zmienisz faktu, że Tywin nie stosował niepotrzebnej przemocy i nigdy nie robił tego sam z siebie.
A jakiż to demon musiał we mnie wstąpić, gdy podparłam się książką, stwierdzając fakt, że o prostaczków troszczył się wiele lat i między innymi dlatego chciał szybko zakończyć wojnę ze Starkami, żeby móc zająć się Joffreyem i jego podejściem do królowania?
Widzę, że każdy post dotyczący Tywina i jego wątpliwych zachowań działają na Ciebie jak płachta na byka. Tak było podczas naszej dyskusji dotyczącej relacji Tywina z Tyrionem, tak jest też teraz, kiedy forumowicze wskazują, że wysyłanie psychopaty i jego równie okrutnych kompanów na bogu ducha winnych wieśniaków było zwyczajnym okrucieństwem nie mającym nic wspólnego z dbaniem o dobro Królestwa. Tywin mógł rozwiązać konflikt ze Starkami na wiele sposobów, wybrał prowokację, która kosztowała życie i dorobek tysięcy bogu ducha winnych ludzi, którzy po prostu chcieli normalnie żyć z dala od polityki i intryg. I żeby nie było, że traktuje Tywina jak wcielone zło. To po prostu polityczny pragmatyk, który dba o interesy rodziny, nie można mu zarzucić, że jako namiestnik Aerysa sprawdził się w tej roli, ale walcząc ze Starkami, poświęcił życie, powtarzam NIEWINNYCH ludzi dla własnych celów. Ja też podparłem się książką, ale jak widać jest ona tak niejednoznaczna, że każdy czyta ją inaczej, więc chwała autorowi.
A ja odnoszę wrażenie, że każde moje stwierdzenie faktu na temat Tywina działa na Ciebie szokująco i nie mieści Ci się w głowie, stąd przesadna opinia na mój temat.
Już pisałam gdzieś, że nie było innego wyjścia, bo Ned wyraźnie, jako głowa rodu, stwierdził, że nie odda Tyriona i nie ma o czym gadać, odmawiając wszelkich negocjacji, a to oznaczało nic innego jak wywołanie wojny. A gdyby Ned nie wykonał rozkazu Roberta żądającego zwrotu karła, to miałby przeciw sobie w kolejnym kroku całą koronę.
Nie rozumiem, dlaczego ciężko Ci odróżnić reakcję od prowokacji, a Tyrion nie był byle kim, żeby tak sobie go więzić, w dodatku w takich warunkach i mimo mego zdania na jego temat, jego pobyt w podniebnych celach uważam za oburzający, jak i całe traktowanie w Orlim Gnieździe osoby o jego pozycji. Krew zdecydowanie musiała popłynąć. A wojna zawsze zabiera niewinne ofiary, powinny o tym pamiętać osoby beztrosko ją wywołujące.
Ja po prostu nie odnajduje w Tobie partnera do dyskusji, więc staram się pierwszy nie komentować twoich postów (chyba, że te, z którymi się zgadzam), to raczej ty jak drapieżnik węszysz za tym nieszczęsnym Tywinem, którego niesłusznie obrzuca się błotem, więc stwierdzenie, że jestem w szoku czytając twoje "stwierdzone fakty", to nadużycie bo przyzwyczaiłem się już do twoich argumentacji i nie robią na mnie specjalnego wrażenia. Już pogodziłem się z tym, że jesteś niereformowalna ale, żeby samemu sobie nie słodzić też mam swoje książkowe obsesje jak Jon Snow=Azor Ahai, Aegon Targaryen=Oszust itp, do których staram się usilnie wszystkich przekonywać, tak jak ty to czynisz nadinterpretując (oczywiście moim zdaniem) sagę.
Są sytuacje, że me sumienie nie może zostawić pewnych postów bez odpowiedzi, na wypadek gdyby ktoś inny czytał i wyciągnął błędne (imo) wnioski. A twe wciąż emocjonalne odnoszenie się do moich komentarzy na temat postaci sugeruje, że jednak jakieś wrażenie robi, no bo jak ktoś może tykać świętość gloryfikowanych Starków/Tyriona a teraz się nawet okazuje, że i Stannisa (którego notabene zdarzyło mi się niedawno bronić, gdyż tamte zarzuty były akurat kompletnie absurdalne), czy też nie demonizować Tywina, normalnie może to przyprawić o atak serca.
Ciekawa jestem np.niezmiernie, co w tym, co napisałam o faktach z życia Davosa ze Stannisem, nie jest faktem, a nadinterpretacją, jak i reszta tego, co napisałam w poście, co do którego się odniosłeś, że inaczej odczytujesz ksiażkę.
To co napisałaś o relacjach na linii Davos-Stannis uważasz za fakt a ja nadinterpretację. Gdybyś miała rację, przyznałbym Ci ją, wierz mi, nie jestem typem człowieka, który jest obojętny na przedstawione argumenty i nie mam problemu z własnym ego. Kiedy się mylę, potrafię to przyznać, gdy okaże się, że Jon Snow nie jest Azorem Ahai publicznie na forum posypię głowę popiołem i nie będę szukał wymówek, ot człowiek jest tylko człowiekiem i może się mylić, prawda? Nie jestem jak chyba próbujesz mi sugerować fanem Starków, ale rzeczywiście mam słabość do Tyriona i być może pozostaje nieobiektywny względem Karła, emocjonalnie podchodziłem do twoich postów podczas naszych dyskusji rok temu, gdy nie mogłem uwierzyć, że nie trafiają do ciebie oczywiste argumenty, potwierdzone fragmentami książek.
Naprawdę nie mam ochoty na kolejne bezproduktywne spory, przecież to i tak prowadzi donikąd, bo twoje stwierdzenia i tezy są po prostu dla mnie nie do przyjęcia i możemy bawić się w nieskończoność na argumenty o dobrym wujaszku Tywinie i złym papie Stannisie a ja i tak zdania nie zmienię, tym bardziej Ty.
Ale ja napisałam konkretne zdania o Davosie, więc w odpowiedzi też poproszę konkretne przykłady, że to nie nastąpiło. Tak samo jak o Stannisie w tym samym poście. Nie odpowiedziałeś też na moje pytanie o wiarę, które się tam pojawiło, a jakby nie patrząc podważyłeś cały ten post.
Przykład z AA i Jonem Snow jest nieadekwatny, bo nie zostało stwierdzone, kto nim jest, więc każdy może sobie gdybać do woli.
Davos został wtrącony do lochu bo planował zabójstwo Mellisandre. Stannis nie zrobił tego ze złośliwości, lecz wyższej konieczności, w końcu Mell była jednym z jego najważniejszych sojuszników i doradców, jako król nie mógł pozwolić sobie na taką samowolkę Cebulowego Rycerza i postąpił zgodnie z tym co nakazywało mu sumienie i królewska sprawiedliwość.
Pamiętaj, że w bitwie Davos stracił prawie wszystkich swoich synów, sam ledwo przeżył, żył jako rozbitek na jakiejś skale, każdemu mogło by się pomieszać w głowie i czynić w emocjach żale i oskarżenia. Z książek wyczytałem, że Davos za wszystko co złe winił głównie kapłankę, do króla nigdy nie odniósł się z brakiem szacunku a nawet jeśli go skrytykował nie była to pogarda. Jeśli się mylę, proszę o cytat, ale konkretny, nie wyrwany z kontekstu.
Stannis w ogniach niczego nie zobaczył, wszystkie wizje tłumaczyła mu Mellisandre, jeśli zobaczył siebie jako Azora Ahai, jak wyżej, proszę konkretny cytat. Wtedy przyznam ci rację, ale tylko w kwestii wiary w AA, bo akurat tego na sto procent pewny nie jestem i spierać nie będę.
Dlatego też uważam za uwielbiający stosunek Davosa do Stannisa za trochę chory (czy pokręcony, zwał jak zwał).. Tak że oczywiste, że usprawiedliwiał go we wszystkim plus zwalał odpowiedzialność na Mel (a cokolwiek nie robiła Mel, robiła to z błogosławieństwem Stannisa i to on był wszak królem, więc odpowiedzialność i tak spada na niego) i w ogóle robił wszystko, żeby w jego głowie utrzymał się kryształowy obraz Stannisa (nawet mimo zmuszenia go do złamania danej sobie samego obietnicy dot. kończenia z przemytem i pomocy w niehonorowym zabójstwie). Miał takiego hopla na punkcie Stannisa, że w życiu nawet nie pomyślał z pogardą o nim. W swoich oczach był też o tyle niżej od Stannisa, że także nie pomyślałby o nim z brakiem szacunku. Skąd ten pomysł? Wszak napisałam, że Davos do Stannisa ma się tak jak Mord do Króla Juliana. Co podtrzymuję z całym przekonaniem.
A co do samych wizji to nie raz wspominał o nich Davosowi, jak i sam wpatrywał się w ogień. Miał też udowodnioną moc R'hillora, więc nic dziwnego, że wierzył, że istnieje. A co do samego AA, to nie sądzę, żeby wierzył, że nim jest, raczej był zadowolony, że inni - na czele - z Mel tak sądzą.
"A co do samego AA, to nie sądzę, żeby wierzył, że nim jest, raczej był zadowolony, że inni - na czele - z Mel tak sądzą"
Akurat ta interpretacja mi się podoba i jest zgodna z charakterem Stannisa,który religijny nie jest a już na pewno daleko mu do fanatyka.
A co do R'hillora to on wie, że istnieje (w sensie, że nie musi wierzyć, skoro ma wiedzę, ja na jego miejscu też bym raczej miała pewność, a nawet jeżeli w przyszłości okaże się, że to może nie R'hillor, tzn. nie w znaczeniu boga, a po prostu jakaś magia, to i tak z pewnością jest coś na rzeczy), ale z zasady nie oddaje mu czci ani się nie modli. Może też po prostu uważa, że teraz jest kolej boga, żeby coś dla niego zrobić, na tej zasadzie.
Stannis bardziej ceni sprawiedliwość niż boga i za to też go cenię, że nie dał się zwariować żonce i grupce zgromadzonej wokół Sylese, która przypomina bandę radiowych fanatyków. Ja sam jestem zdania, że jedynym prawdziwym bogiem, który rzeczywiście istnieje w uniwersum PLiO jest R'Hlorr, przynajmniej wszystkie cuda dokonywane za jego pośrednictwem (Zabójcze cienie, ożywieńcy, proroctwa) są realne, podczas gdy Siedmiu i Utopiony to raczej bajeczki i mity nie poparte żadnymi dowodami na ich istnienie. Jest jeszcze przeciwnik R'Hlorra, którego zapewne reprezentują Nocni Wędrowcy, ale pewności co do jego istnienia nie ma.
Uwaga!!! Może być spojler!!!
Pamiętaj że mamy jeszcze trzy smoki. Trzech jeźdźców musi być którzy pewnie pokonają tych zimnych z północy. Ten młody z Dorne się skopcił wiec widać musi być krew Targaryenów w prostej linii. Więc jeśli twórca nie wymyśli jeszcze jakiś innych zahibernowanych srebrnowłosych władców to raczej nie jest on fałszywką.
Nasza(całej Europy albo i swiata) historia pokazuje że jakoś wojny się zawsze toczyły i znajdowali się socjopaci na czele armii mający gdzieś zdanie i los zwykłych ludzi. Czemu w Westeros miałoby być inaczej? Po I wojnie minął tylko okres jednego pokolenia(wiek w którym najlepiej powołać do armii) i dostaliśmy II wojnę. W świecie Martina po ostatniej wielkiej wojnie o tron(Rebelii Baratheona) mija jedno pokolenie i znowu mamy wielką nawalankę. Ironicznie można stwierdzić że nie wszystkie rejony zostały jeszcze dotknięte wojną i ciągle mają nadmiar populacji młodych mężczyzn których muszą wykosić.
SPOJLER SPOJLER SPOJLER SPOJLER
Przecież Jego i tak zabiją. Znaczy smok Denerys, viserion. Spali go.
też nie lubię Aegona. nie wiem jakie były prawdziwe zwyczaje w średniowieczu, ale jak na mój gust skoro Robert odebrał tron Aerysowi, to tak naprawdę ani Dany, ani Aegon nie mają do nich żadnych praw. jeśli odbiorą go siłą (tak jak właśnie zrobił to Robert), to proszę bardzo, ale w tym wypadku, gdy został im odebrany, to nie mogą zgłaszać żadnych pretensji w sferze praw politycznych. chociaż z dwojga złego jestem za Dany- Aegon pojawia się zbyt późno, by go zaakceptować na króla Westeros i miał podane wszystko na tacy. Dany miała o wiele ciężej, dlatego jej kibicuję.
Aegon jest dość istotnym elementem fabuły, bo to on ma podważyć prawo do tronu daenerys, chociaż mógłby być lepszy, bo póki co żadnego z Targaryenów nie trawię. Ludzie nie tyle co się nim podniecają, co liczą, że wreszcie ktoś uświadomi daenerys, że NIE jest ostatnią z targaryenów, prawowitą następczynią tronu i Bóg wie czym jeszcze (przynajmniej ja tak mam).
Też tak uważam. Wyciągnął go Martin jak królika z kapelusza, kolejny wątek, który będzie się przedłużać, choć i tak jest ich za dużo. Martin chyba sam nie kontroluje tego co stworzył i mu się nieco wszystko posypało.
Martin nie wyciągnął go jak królika a miał zaplanowane i nic mu się nie posypało. To nie jest nowy wątek tylko kontynuacja wcześniejszych. I wiadomo, że jest dużo wątków skoro mamy historie całego kontynentu (niejednego zresztą), na którym mieszka mnóstwo ludzi i ich poznajemy z biegiem czasu coraz więcej, co jest raczej normalne. Ale nie bój się, masz serial, gdzie akcja ogranicza się właściwie tylko do trzech rodów.
Mnie się nie podoba takie przeciąganie akcji. Martin robi to nieudolnie. Rozciągnął wątki na maksa i jeszcze wyciąga wszystko znikąd tylko po to, by zrobić większy efekt zaskoczenia, ale ten szybko mija i wychodzi, że zamiast zaskoczenia to jest zgrzytanie zębów. W Tańcu ze Smokami przykład Tyriona jest idealnym przykładem jak niemiłosiernie wydłużyć książkę o nic.
No jasne, bo Tyrion d Danki to odrzutowcem powinien się dostać w mig i nie przeżywać po drodze żadnych perypetii, a już nie daj Boże, żeby mu korona z głowy spadła. Dużo się wydarzyło ważnych rzeczy podczas jego podróży, dużo też się dowiedzieliśmy o Essos i jego zwyczajach, o przeszłości Westeros, że o tajemniczych jego towarzyszach nie wspomnę (którzy zapewne będą mieć wpływ na przyszłe wydarzenia i nie tylko o Gryfie tu mówię). Ale to zależy co kto lubi i co go interesuje, ale z pewnością nie można powiedzieć, że autor robi coś nieudolnie, bo Tobie się akurat nie podoba. No ale rozumiem, skąd Twe uwielbienie do serialu, który upraszcza ten świat i jego mieszkańców na maksa.
Ten świat i tak jest prosty, co serial ma niby upraszczać? Gra o Tron budową świata nie powala. Nie ma w tym uniwersum niczego odkrywczego ani niezwykłego.
Widzę że ty jesteś jednym znafcą. Spamujesz w temacie Gry o Tron 24/h i każdą inną opinię próbujesz zmienić według siebie, bo Ty wiesz lepiej. I co tu robię? Co to za pytanie. Tak bardzo ci padło na mózg, że uważasz się za jakiegoś administratora tego forum decydując kto gdzie i kiedy? Lecz się.
Pierwszą linijką to mnie rozśmieszyłeś, a jednocześnie się skompromitowałeś, bo raz pierwszy od dawna coś napisałam poza trzema tematami czysto rozrywkowymi, do których co jakiś czas wpadam, w przeciwieństwie do wielu innych osób, które są tu regularnie. ale co tam. Widzę, że uderzyłam celnie, skoro taki osobisty bulwers :D
Chociaż nie zrozumiałeś co napisałam. Więc wyjaśnię. Skoro martinowski świat nie powala, jest do niczego, nie ma w nic nic odkrywczego i niezwykłego, to wyraziłam zwykłe zdziwienie, że się nim na tyle interesujesz.
Mało tego, piszesz, że to prosty świat, w którym nie ma co upraszczać (co samo w sobie świadczy o tobie, bo serial upraszcza i to dużo, a skoro tego nie widzisz...cóż), a jednocześnie narzekasz na mnogość wątków. I obawiasz się, że Martinowi się posypało i już nie kontroluje tego co stworzył - czego w takim razie się pytam, skoro budową ten świat nie powala :D A przy tym serial oceniasz na 10. Zwykły peniacz z ciebie i nic więcej.
(i nie używaj słów, których nie rozumiesz, tylko zajrzyj do słownika co oznacza spam oraz wyrażenie i uargumentowanie opinii)
No mówiłem, świr, słowotok jak u pacjenta z zakładu zamkniętego. Lecz się chłopie!
e tam i tak na zelaznym krzesle usiadzie Gendry po cos go pokazali jedyny prawdziwy syn Roberta. Stanis pewnie kipnie za sprawa swojej kaplanki a Davos przekona wszystkich zeby postwili na Gendrego.
Co prawda wolałabym Sansę, ale i Gendry nie jest dla mnie złą opcją (osobiście jedna z moich ulubionych postaci), aczkolwiek ktoś musiałby go najpierw odbękarcić ;)