Jak myślicie? Bo mnie ta sprawa bardzo ciekawi, jaki był prawdziwy powód dla którego Jaime zdecydował się na tak haniebny czyn i ryzyko. Mam nadzieję, że to wyjdzie na jaw w następnych tomach.
SPOILER
Z tego co pamiętam to Aerys wolał raczej wysadzić Krolewską Przystań niż poddać ją Robertowi. Jego zabójstwo miało uniemożliwić wysłanie odpowiedniego rozkazu piromantom, a przynajmniej tak to wyglądało z perspektywy JL.
cos w tym stylu ale zanim Jaime zabił Szalonego Króla to wczesniej tez zabił obecnego namiestnika własnie przywódce gildii piromantów wiec tak jakby juz zapobiegł spaleniu królewskiej przystani , czyli napewno jedna z przyczyn było to ze Aerys chciał spalic królewska przystan druga sprawa Jamie to Lannister a 3 krół był szalony i go nie lubił
Ale z tego powodu nie musiał go zabijać, mógł go ogłuszyć i uwięzić. Jaime chyba nie był głupi, napewno miał świadomość, że za taki czyn zostanie wysłany do Nocnej Straży i na zawsze okryje się hańbą. Ja myślę, że powód był jakiś inny, Aerys mógł zrobić Lannisterowi coś tak okropnego, że zabicie go było dla Jaime'a ważniejsze niż własny los.
Jaime zawsze najpierw działał, potem myślał. Potwierdziła to Cersei po tym, jak Jaime wyrzucił Brana z okna. Stwierdziła, że można było to rozwiązać lepiej, ale Jaime nie zastanowił się nad konsekwencjami.
Jednak zabicie króla którego wszyscy znają, a zabicie jakiegoś dziecka to dwie zupełnie różne sprawy. Za zabicie Brana tak wielkich konsekwencji by nie poniósł. Ponadto Jaime każdemu podaje inny powód dla którego zabił Aerysa.
Zabicie Syna Namiestnika Północy który w dodatku jest bliskim przyjacielem Króla w czasie pokoju , a zabicie Szalonego Króla podczas Konczącej sie Wojny jest różnica
Moim zdaniem Jaime był po prostu trochę nieokrzesany. Robił to, na co miał ochotę i nie myślał nad konsekwencjami w żadnym przypadku, nieważne jak wielkie miałyby być te skutki. Aerys chciał spalić całą KP, mógł to być impuls do działania. Dodatkowo Jaime zapewne wyobrażał sobie, że wszyscy mu podziękują za to, że zabił szalonego, okrutnego króla i nie pomyślał, że aż tak bardzo go za to potępią.
looknij na mój post, ten niżej (tzn teraz niżej xd) zaczynający się od Jaime. Poparłam to wspomnieniami Jaime'a z jego rozdziałów, głównie uczty gdzie było go mnóstwo
dziwne, tutaj Cersei jest przedstawiona jako normalna kobieta, a w innej narracji jamie zdradza, ze kiedy Arya zaatakowala Joffreya to Cersei kazala mu ja znalesc i zabic
Cersei nie jest normalna. Jest przebiegła i inteligentna i doskonale wie, co jest dla nich odpowiednie, a gdzie trzeba odpuścić. Wypchnięcie Brana z okna było nierozsądne zważywszy na to, że chłopak mógł przeżyć i opowiedzieć o wszystkim, a nawet gdyby nie przeżył, to w Winterfell było wtedy bardzo mało osób i łatwo można byłoby dojść, kto zamordował chłopca. A zabicie Aryi w lesie w środku nocy? To mógł zrobić każdy, jakiś bandzior, złodziej. Podejrzenia nie spadłyby na Jaimego ani na Cersei. Wręcz przeciwnie, znaleźliby ciało i mogli odgrywać role pocieszycieli.
W żadnym wypadku nie chciałam, aby z mojej wypowiedzi wynikało, że Cersei uważała wypchnięcie Brana za bestialskie zachowanie. Ona nie ma pretensji, że Jaime próbował zabić chłopaka, tylko że nie zważał na konsekwencje.
jedno co mnie zirytowalo w serialu jest ze w rozmowie z Tyrionem Cersei przyznala ze Joffrey jest potworem, w ksiazce chyba tego nie bylo
jaime miał do przełknięcia bardzo ciężką pigułę, która niestety stanęła mu w gardle- otóż został pasowany na rycerza przez jednego z największych rycerzy swojej epoki, a potem otrzymał jako najmłodszy w historii biały płaszcz. Chłopiec, co zrozumiałe, był bardzo dumny. Jednak potem dowiedział się, że Aerys zrobił to po to, żeby dopiec Tywinowi, pozbawić go jedynego "prawdziwego" dziedzica (tyrion się nie liczył) bo jak wiemy białe płaszcze się wydziedziczają automatycznie z przyjęciem funkcji. Dalej, zatrzymał go w królweskiej przystani kiedy szalała wojna, w której nade wszystko chciał uczestniczyć, a musiał pilnować zafajdanego królewskiego tyłka. Nieraz w rozdziałach jaime'a pojawiały się krótkie wspomnienia, jaką gorycz budziło to wspomnienie, tym bardziej że wtedy wiedział, że nie otrzymał płascza ze względu na umiejętności, tylko z powodu swojego ojca. No i wreszcie widział, jak żywcem w zbroi palił się Richard Stark i inne okropności.
:);)
Właśnie mniej więcej o to mi chodziło :) Aerys wielokrotnie upokorzył Jaimego i na dodatek na jego oczach zachowywał się w sposób bestialski i okrutny. Jaime nienawidził go tak bardzo, że nie pomyślał nad konsekwencjami i go zamordował (aczkolwiek znając Martina, to nie można przekreślić, że ta sytuacja miała jakieś drugie dno)
każda sytuacja u martina ma ze cztery dna ;) i właśnie dlatego kocham grę bezwarunkowo and all my heart xdd no i właśnie te kolejne dna się wyłaniają wraz z kolejnymi tomami. To trochę jak z konserwacją dinozaurów- ich szkielety dotarły tak głęboko pod ziemię, że nie zostałyby nigdy odkryte, ale powoli "wypływały" na wierzch, przez kolejne warstwy/płyty ziemi, aż wreszcie dotarły na wierzch ;d
Jamie wielokrotnie powtarza w myślach sytuację z torturami nad Starkiem. Bardzo to przeżył, mimo iż Starkowie byli po drugiej stronie barykady. Jeżeli dodamy do tego młodzieńczą butę, tupet, przekonanie o własnej wielkości, zawód służbą u Aerysa i warunki wojenne to wyjdzie nam wybuchowa mieszanka. A że Jaime powinien mieć zawołanie rodowe Scarlet O'Hara "pomyślę o tym jutro" to już inna historia ;)
Zgadzam się, że za tym musiało stać coś jeszcze, coś bardziej osobistego... Osobiście mam kilka teorii na temat tego co wydarzyło się w Królewskiej Przystani nie tylko wtedy, ale i wcześniej... Mam nadzieję, że ten wątek będzie jakoś rozwinięty, bo wydaje mi się kluczowy. np. Jestem pewna po powtórnym przeczytaniu pierwszego tomu, teorii LS+RT=JS i zastanawia mnie, czy Jaime może o tym wiedzieć... Wydaje się, że był on niemal w przyjacielskich relacjach z Rhaegarem więc teoretycznie może coś wiedzieć. A jeśli tak, jakie będzie to miało znaczenie dla dalszej fabuły?
No i właśnie o to mi chodzi. Jaime nie należał do takich ludzi którzy poświęcają życie dla uratowania czegoś, na pewno własny los obchodził go bardziej niż spalenie Królewskiej Przystanii i nie wiadomo czy za zabicie Aerysa ludzie podziękowaliby mu, czy nazwali go zdrajcą, nie wszyscy popierali Roberta. Jaime każdemu podaje inny powód, Eddardowi powiedział, że to zemsta za zabicie ojca i brata Neda (w to chyba nikt nie uwierzy, a już na pewno nie Ned), Catelyn powiedział, że zabił Aerysa za to, że ten kazał mu zabić własnego ojca. Te wszystkie powody są banalne i uważam je na nieprawdziwe. Myślę podobnie jak Ty, że to była sprawa osobista, bo Jaime na pewno nie zrobił tego dla kogoś.
Akurat myślę, że powód, który podał Brienne był prawdziwy, co można wywnioskować z jego przemyśleń w tym momencie. Myślę także, że to w jaki sposób Aerys traktował żonę, poddanych, czy jak zabił Starków też na królobójstwo wpłynęło. Nie zmienia to jednak faktu, że jestem pewna, że kryje się za tym coś bardziej osobistego, gdyż Jaime zdaje się właśnie bardzo "emocjonalnie" podchodzić do Aerysa... co nie zdarzyłoby się bez osobistej "krzywdy" z jego strony. I jeszcze jest niesamowicie "dumny" z tego czynu, co moim zdaniem psychologicznie sugeruje wciąż żywy ogromny gniew skierowany w stronę byłego króla...
Rickard i Brandona http://awoiaf.westeros.org/index.php/Brandon_Stark http://awoiaf.westeros.org/index.php/Brandon_Stark
Jak dla mnie chęć ocalenia królewskiej stolicy byłaby wystarczającym powodem nawet dla Jamiego. Powiedzmy to że kropla która przepełniła kielich szaleństwa Aerysa. Czy miał jeszcze inne, osobiste powody - być może ale nawet bez nich zabicie króla z punktu widzenia Jamiego (ukazanego póki co w książkach) uważam za logiczne dla tej postaci. Tym bardziej że owy nieprzejmujący się losem innych Jamie jest kompletnie nieprzewidywalny. Pokazuje to choćby sytuacja z Brienne w Nawałnicy Mieczy.
może Aerys śmiał sie z małego Tyriona :D a tak na serio to watpie zeby to miało jakis wiekszy sens ,
Jaime był wtedy młody ojciec maszerował do KP a sam Jaime napatrzył sie stosunkowo wiele na szalonego króla zeby wiedziec czy zasługuje on na smierc czy nie a ze był pochopny to co innego
jaka wredota!! :O to jakbyś powiedział, żeby powyrywać pandziątkowi nóżki ;C śmiać się z małego, biednego pokrzywionego dziecka, fu! niedobry czaromaro.
Szalony król chciał spalić najwieksze miasto 7 królestw razem z cala ludnoscią ,byle tylko nie poddać miasta Robertowi piromaci już mieli podlozone pod miastem dzbany z dzikim ogniem
Mnie sie podobało to co Jaime powiedział do Breinne Przysiegałem strzec Król przysiegałem bronic bezbronnych przysięgałem wiernosc ojcu itd itd składałem wiele przysiąg to tylko pokazuje jakie ma rozterki i moim zdanie zabicie Szalonego Areysa uznał za pewnego rodzaju sprawiedliwosc a zarazem zemste za obelgi jakich doznał