Jakie jest dla was idealne zakończeni?
Dla mnie jest to Jon i Daenerys razem władają siedmioma królestwami, a Tyrion jest ich
namiestnikiem :)
Aegon i Arianne popieram. Tyriona jako lorda Casterly Rock nie, IMO niech się już trzyma z dala od Królewskiej Przystani i żyje gdzieś w spokoju, z dala od tych wszystkich spisków.
Raczej nie w jego rozdziałach można przeczytać o tym , że nie mógł sobie przypomnieć wyglądu Tyshy
Moja wymarzone zakończenie:
- król Jon Snow
- Krain Burzy Stannis Baratheon
- Krain Zachodu Gerion Lannister (który mam nadzieję powróci)
- Reach Willas Tyrell
- Pólnocy Rickon stark
-Dolina Yohn Royce/Harry Dziedzic
-Dorzecze Edmure Tully
- Żelazne Wyspy eksterminacja Greyjoyów,nowym wielkim rodem ród Harlaw
-Dorne Trystane Martell
Victarion choć jest uroczym badassem pozostaje jednak barbarzyńcą, Euron jest szalony.
Greyjoyowie mogę przynieść 7królestwom tylko śmierc i zniszczenie, Czytacz (głowa Harlow) zaś wydaje się być bardzioej cywylizowany.
a myślsz, że Danka go trochę nie zmieni ? mi się wydaje, że trochę się opanuje. A Eurona trzeba będzie najzwyczajniej w świecie sprzątnąć
Po śmierci(?) Ogara potrzebny był nowy badass, Vic jest właśnie kimś takim. Imo Greyjoy jest już za stary żeby się zmienić.
Poza czytałem że Martin gdzieś zapowiedział wygaśnięcie pewnego wielkiego rodu. Najbardziej oczywistymi kandydatami wydają się Tully bądź Arrynowie, ja jednak typuje Krakenów.
co z Lannisterami ? Tywin nie żyje Jaime w Gwardii na dodatek LS chce go sprzątnąć, Ceresei zbrukana, Kevan zabity, zostają tylko kuzyni, nie mówie o Tyrionie ponieważ on jest za wąskim morzem. Mogą być to Greyjoyowie, Boltonowie, Lannisterowie ponieważ Tully i Arrynowie już nie istnieją
- Stannis na tronie
- Bran razem z Rickonem władają północą, ale nie są królami północy
-Dany i Aegon giną w okrutny sposób
- Sansa umiera, zapomniana, jako Alayne, w jednej z intryg Littlefingera (jest moją ulubioną bohaterką, ale chciałabym żeby tak skończyła)
- Arya ginie, ale jeszcze nie wymyśliłam jak
- Tyrion popełnia samobójstwo
- Jaime zabija Cersei, Ale uświadamia sobie że życie bez niej nie ma sensu, i sam się zabija (hehe)
- Martellowie sobie normalnie żyją
- Tyrellowie, po egzekucji Margaery też
- Ród Lannisterów i Targaryenów całkowicie upada
- Greyjoyowie wracają do Westeros, i tam sobie żyją
jeszcze nie wymyśliłam co z Jonem
8000 lat później Stara Niania opowiada jakiemuś małemu lordowi Pieśń Lodu i Ognia.
W sumie ostatnio tak z nudów się nad tym zastanawiałem, i dochodzę do wniosku że to jest Martin... niema możliwości żeby danka zasiadła na tronie (bo to jest za przewidywalne), ona odwali coś takiego że nawet Viserys by się załamał z takiej głupoty. Według mnie, NIKT nie zotanie królem, to by było dla mnie najciekawsze zakończenie, żelazny tron zniszczony albo np. stopiony przez ogień smoka który wpada do KP i robi masakre bo samozwańcza królowa aka. matka smoków i gimbusiara nie umie nad nimi panować. Nadchodzi zima... ludzie umierają albo zaszywają się w swoich domach (i tam umierają :D) po takich czystkach albo koniec (i tak jak to Martin kiedyś żartobliwie powiedział "ostatnia książka to 900kartek o tym jak snieg pada na groby wszystkich bohaterów") alboooo na nowo królestwo się rozpada i znowu mamy 7 królestw i w każdym swojego władce. A na ostatniej stronie jest tylko krótki opis jak pod osłoną nocy przez ruiny KP powoli idzie Inny.
Amen.
Zgliszcza są w stylu Martina, niezgoda rujnuje i tak się stanie z Westeros, a jesli ŻT w ogóle przetrwa to myślę, że zasiądzie na nim czyjś potomek, może się nawet jeszcze nie narodził...
Każde w którym nie ma łzawego melodramatu między Jonem i Daenerys. Martin dużo straci w moich oczach jeśli wciśnie nam taki ckliwy banał.
Nie będzie idealnego zakończenia, Martin powiedział, że będzie słodko-gorzkie. Robi mi się niedobrze, jak wszyscy mówią o wspaniałej miłości Jona i Dany co jest przesłodzonym zakończeniem dla nastolatek.
Zgadzam się w 100%, jestem całkowicie przeciwny całej tej zmierzchowej modzie na to że trzeba upychać gdzię się da mroczną/zakazaną/niebezpieczną/dodaj cokolwiek + miłość... żałosne. W sumie jakbym był jakimś tam autorem to napisał bym książke w której własnie mamy przedstawicielke - "dorosłą" (bo przecież 2 gimnazjum to już nie przelewki) dziewczyne + jakiegoś przystojnego ale wiecie, tajemniczego i całkowicie głupiego - ale strasznie przystojnego głąba - zrobił wstęp do wielkiej miłości a potem GEORGE R.R. MARTIN STYLE! I taki ch&j! Zabił bym jedno z nich i cieszył się z nieszczęścia gimbusiar :D
Na szczęście jednak czytamy PLiO oraz oglądamy GoT a nie pierdoły więc na 99% żadnej romantycznej miłości nie będzie... co najwyżej jak już się spotkają to Jon ją przeleci a potem zajmie się swoimi sprawami :D
Gendry z Rickonem organizują rebelię przeciw królowi, Gendry zostaje królem. Koniec.
jeżeli przyjmiemy że na zakończenie Westeros będzie istniało w taki sposób jak teraz , nie będzie podzielone ani zniszczone kompletnie to ja bym to mnie więcej widziała tak:
Danka ginie (huehue denerwuje mnie strasznie) poświęcając się jakoś w walce z Innymi
Jon jest AA, bądź Księciem którego Obiecano (bardziej to sie w sumie do tego drugiego skłaniam, wcześniej twierdziłam że Danka jako AA byłaby zbyt przewidywalna, ale czasem najlepsze są najprostsze rozwiązania.. no i dobry sposób dla niej żeby zginęła ;p)
ym Sansa na królową! tylko w sumie nie wiem kim by miał być król... Aegon może? tylko jeszcze za mało o nim wiemy żeby cokolwiek wyrokować..
z tą królową to chodzi mi głównie o przepowiednie Cersei: przyjdzie młodsza i piękniejsza i odbierze ci wszystko co kochasz..
To daje nam do wyboru Daenerys, Margaery, Sansę i Arye (mówią że jest podobna do Lyanny więc w sumie może na śliczną dziewczynę wyrosnąć)
wiadomo że Cersei kocha władzę, ale nikt nie zaprzeczy że kochała bardzo swoje dzieci, więc odebranie wszytkiego musi być też związane ze śmiercią Joffa, no i tutaj odpadają i Arya i Dany bo nie mogły mieć z tym nic wspólnego. Nie wiemy co o tym wiedziała lub nie wiedziała Marg, a Sansa chcąc nie chcąc pomogła nosząc ten ametyst, więc stawiam na nią :)
wracając do Aryi to zostaje zajeeeebistym zabójcą i dokańcza swoją listę, wyliczankę jak zwał tak zwał
Nie mam pojęcia co ze Stannisem .. może dostałby Reach i Krainy Burzy (Kraniec Burzy? wyleciało mi jak to się dokładnie nazywa)
z Tyrionem trudna sprawa, bo no bądź co bądź zabił ojca, więc jest przeklęty :c czyli za dobrze pewnie nie skończy
Cersei martwa w obojętnie jaki sposób, byle by była martwa, wybrzydzać nie będę :p
Jaime włada Casterly Rock (żeni się z Brienne i mają piątkę pięknych blond dzieciaków.. nie no dobra rzygam tęczą na samą myśl)
Bran jako nowe drzewko ^.^
A Rickon namiestnik Północy, a pomagać mu będzie Manderly xD
Martellowie otrzymują swoją zemstę, zabijają Górę i ooo.. oni mogą zabić Cersei (choć to ważna postać w wyliczance Aryi...)
może Arianne dostanie jakąś ważną rolę w przyszości.. chciałabym :) fajna postać
Greyjoyowie.. Asha organizuje następny wiec podważając tamten gdyż nie było Theona, kiedy następuje Euron jest martwy a Vic z Danką więc wygrywa Asha :p albo Harlaw...
jakby los chociaż jednej z tych postaci tak się skończył to bym się cieszyła :P
Stannis na tronie, Jon w Gwardii Królewskiej, Dany wyeliminowana, "Gryffindor" fałszywy.
Ale pewnie tak nie będzie.
Stannis królem.
Jego córka Shireen władająca w Smoczej Skale, żeni się z Rickonem Starkiem. Po Stannisie dziedziczy córka, po niej będzie dziedziczył syn jej i Rickona.
Davos namiestnikiem króla.
Melisandre ginie w płomieniach, najlepiej w ogniu smoka xD
Jon Snow za namową Stannisa zostaje lordem Winterfell, namiestnikiem Północy i przyjmuje nazwisko Stark.
Sir Jorah Mormont dołącza do Nocnej Straży gdzie był zaufanym człowiekiem Jona kiedy ten był Lordem Dowódcą. Po odejściu Jona przejmuje dowództwo na murze. Jon oddaje mu miecz ojca.
Brann Stark jest wargiem lvl 100.
Arya zostaje rycerzem jak Brienne.
Sansa wraz z mężem Tyrionem Lannisterem siedzą w Casterly Rock. Biorą pod opiekę Tommena. Bogactwo Lannisterów jest już tylko historią, złoto przejmuje Stannis.
Cercei zdycha powoli, albo ucieka do Bravos gdzie jest k**ur***
Jamie żyje sobie spokojnie w Tarcie z Brienne.
Stannis daje łaskę Tyrionowi i Jaimie'mu ale odbiera im bogactwo.
Młody Lord Doliny wyrasta na ludzi i sprawuje dobre rządy.
Frey,- łeb na pike
Bolton- łeb na pike
Ramsay wyrzucony przez Jona na Żelazne wyspy gdzie dopada go Theon Greyjoy i go torturuje :D
Asha zostaje panią Żelaznych Wysp po śmierci ojca.
Edmure wraz z żoną rządzą w Bliźniakach.
Blackfish lordem Dorzecza.
Danka zostaje w Bravos albo nie chce tronu, albo umiera. Stannis może się nad nią zlitować i osadzi ją w Końcu Burzy. Jednak jej armia zostaje ograniczona a Stannis zabiera jedno z jej dzieci(z Dario) w razie podskoków smoczycy.
Jeden Smok zostaje z Danką, drugi pilnuje stolicy a trzeci jest w Winterfell w celu obrony północy.
Martellowie niech sobie siedzą w Dorn.
Tyrrelowie niech wracają do Wysogrodu, ale rycerz kut*asów umiera w bekową śmiercią.
Brienne z pierd*** Tartu siedzi sobie u siebie wraz z Królobójcą( nie koniecznie muszą być parą)
Szczątki Robba zostają oddane i Król Północy zostaje pochowany w Winterfell.
Duch wraz z Jonem siedzi w Winterfell, Nymeria wraz z watachą, którą dowodzi pilnują Północy.
Ogar zostaje najemnikiem, przy okazji może dorwać Cercei.
Petyr ginie w głupi sposób w intrydze, którą sam rozpoczął.
Po Varysie słych zaginął.
Poddrick zostaje rycerzem i nabiera skilla.
Sam maestrem na murze.
------------------------------------------------------------ -------------------------------
Na razie więcej pomysłów nie mam. Brzmi to jak abstrakcja najwyższego poziomu xD
Nie mam pomysłu kto mógłby zostać Dowódcą Złotych Płaszczy i Starszym nad monetą w królestwie Stannisa. :)
Z takiego zakończenia byłabym zadowolona :)
Tylko dlaczego tak źle życzysz Petyrowi? Przecież to w porządku chłopak jest ;p
Joffrey zmartwychwstaje, zabija Daenerys Wdowim Płaczem i włada Siedmioma Królestwami, broniąc go przed inwazją Innych.
Szkoda, że go zabili, ale zmartwychwstanie, na bank.
Najlepsze zakończenie to jak Jon zasiądzie na tronie.
Później dostaną złe listy z muru.
Jon zbierze wojska i ruszy.
Gdy dotrą miejsce muru już nie będzie tylko wielka armia innych.
Podczas tej walki jon zginie, a inni będą władać królestwem :)
Wszelkie zakończenie gdzie odważni ludzie (tu mam dość konkretnych kandydatów) zabijają te ch**erne ziejące ogniem jaszczurki, a Tyrion i Danka kopią w kalendarz dowolnych okolicznościach w pełni mnie usatysfakcjonuje...
Oprócz tego:
Tron stopiony w ogniu smoków, z KL całkowita ruina, rozpad na 7 królestw.
Stannis może zginąć bohatersko (np. wykańczając jedną z durnych jaszczurek). Krainami Burzy rządzi jego córka (choć znając życie, ta z Szarą Łuszczycą do końca sagi nie dożyje...)
Jon, jest Azorem jakimśtam, ale albo ginie ratując królestwo przed Innymi, albo tak ogólnie sprawuje pieczą nad 7 królestwami, jednak nie zasiada na tronie.
W Winterfell rządzi Rickon z kudłaczem i jednorożcem, którego sobie przyciągną ze Skagos, :P (taki żarcik)
A tak serio na Skagos mają być jednorożce, bo strzelam focha, mogą być mhroczne i zabijać ludzi bo tak, ale być mają!
Aryę ktoś unicestwia (lubię ją, ale za daleko weszła w bezdusznego assasyna by była dla niej nadzieje...)
Sansa jest z Ogarem, Petyr ginie w swojej intrydze (nie trawię go!). Ogar oczywiście okazuje się być tym milczącym bratem na cichej wyspie, w jakiś sposób pomaga Sansie w Orlim Gnieździe, a potem sobie nim rządzą (tak, wiem, przesłodzone).
Aegon jest oczywiście potomkiem Blackfyerów, on i jego ludzie zostają zabici (najlepiej przez Dankę i jej ludzi, to by było epickie, lol)
Tyrion zaraża się Szarą Łuszczycą i ginie... Generalnie może zginąć w dowolny sposób byle by nigdy już do Westeros nie wrócił.
Dany na krótko przejmuję władzę, lecz zostaje zabita, smoki są szalone robią absolutnie co chcą i nikogo nie słuchają (jak smoki robić powinny).
Jaime po przejęciu władzy przez Dankę zostaje wyrzucony z Gwardii (automatycznie, wiadomo, nie ma go wtedy w stolicy) żeni się z Brienne, ginie w jakiś bohaterski sposób, który zmazuje jego winy (np. zabija Dankę - w końcu ma doświadczenie w eliminacji szalonych Targaryenów...). Brienne rodzi jego syna, który zasiada na Casterly Rock, sama przeżywa, po drodze może zrobić coś bohaterskiego (jak eliminacja kolejnej jaszczurki).
Theon też ginie w jakiś bohaterski sposób, ratując Starków, czym zmazuje swoją zdradę.
Varys pochodzi od Blackfyerów i walczy (nie dosłownie, ;) ) po stronie "Aegona", jednak po jego przegranej, albo się załamuje i popełnia samobójstwo/odchodzi w dal, albo jego zdrada wychodzi na jaw i zostaje zabity.
Cersei oczywiście zgodnie z przepowiednią traci wszystko. Popada w szaleństwo i albo pod wpływem szaleństwa robi coś tak okropnego, że Jaime musi ją zabić (nie życzę mu tego), albo odchodzi i krąży po królestwie jako szalona nędzarka, o której nikt nie wie, kim jest i kim była (ta opcja mi najbardziej odpowiada).
Sam zostaje najwspanialszym Maesterem w Westeros.
Co do Tyrellów to nie mam pojęcia... Ród przetrwa, ale prawdopodobnie większość znanych nam postaci się w jakiś sposób wycofa z tej całej wojny, bo wątpię by zginęli...
Edmure ze swoją żoną rządzi w Dorzeczu.
Blackfish w jakiś fajny i ważny sposób bierze udział w wojnie.
Edd Cierpiętnik zostaje Lordem Dowódcą na Murze, :P
Martellowie walczą po stronie "Aegona" jednak, gdy ten przegrywa, wycofują się i zrywają kontakty z resztą Westeros.
Freyowie żyją jak żyli (nie oszukujmy się).
Co do Greyjoyów pojęcia nie mam... Ale ten róg na smoki okaże się picem na wodę, opcjonalnie spowoduje jedynie, że jaszczurki jeszcze bardziej zdziczeją...
Dzicy osiedlają się na północy zapełniając miejsca po tych co poumierali.
Boltonowie zostaną wyeliminowani, ale najpierw jeszcze zdążą poważnie zaszkodzić Starkom.
Dobra, zamiast oczekiwań, wyszły mi bardziej przewidywania, ale biorąc pod uwagę, że prawie każdy w nich ginie, całkiem prawdopodobne, :P
Daenerys okazuje się Azzorem Ashai natomiast jej smoki metaforycznym światłonoścą.
Jon Snow odnajduje smocze jajo/lodowego smoka i przyłącza się do Białych Wędrowców.
Zwrot następuje w momencie, w którym okazuje się, że zagłada nadchodzi nie ze strony WW, ale ze strony Daenerys tak na prawdę. Natomiast stroną walczącą o "życie" okazują się właśnie WW. Sam Martin przyznał, w którymś w wywiadzie, że ludzie mylnie kojarzą WW z zombie-podobnymi stworami podczas gdy jest to elfo podobna szlachetna rasa stworzona z lodu.
Teoria z przykładami i faktami jest szerzej opisana na jakiejś stronie, znalazłem kilka dni temu. Oparta nie tlyko o PLiO ale także o pozostałe dzieła martina powiązane z tym światem.
Idealne zakończenie raczej nie pasuje do Pieśni Lodu i Ognia. Gdy Zima nadejdzie nadciągnie katastrofa dla krolestwa i wojenki, rebelie i intrygi przestaną mieć znaczenie. Zacznie się gra o przetrwanie.
Poźniej z nadejsciem wiosny (na, którą mieszkańcy Westeros będa czekać z utęsknieniem jak my na "Wichry Zimy" tylko 10 razy dluzej) nastanie nowy ład, bez Żelaznego Tronu z 7 niepodleglymi królestwami.
Stannis Baraethon zostaje królem choć to akurat nie jest oryginalne, bo widzę, że dużo osób widzi go na Żelaznym Tronie. Chciałbym, żeby Jon okazał się Azorem Ahai, w sumie od początku autor tworzy taką bajkę o brzydkim kaczątku. Czytałem, że podobno jest synem siostry Neda i Rhaegara, więc to nawet logiczne, że to on jest tym całym mesjaszem z Westeros.
Choć Daenarys jest mi obojętna, jakoś nie widzę jej w roli władczyni, kiedy czytałem książki nie mogłem się nadziwić dlaczego zamiast płynąć do Siedmiu Królestw dalej się bawi w Abrahama Lincolna. Pewnie ma to świadczyć jaka z niej idealistka i porządny człowiek, ale zarówno z sagi jak i serialu wynika, że jej rządy przynoszą ludziom więcej szkód niż korzyści.
Co do reszty postaci właściwie nie mam zdania. Chciałbym, żeby Tyrion w jakiś sposób odegrał się na Cercei. Jeśli w jakiś sposób uda mu się połączyć siły z Dany, możliwe, że Lwica dostanie w końcu za swoje.
Podsumowałam tu wszystkie pomysły na zakończenie sagi „Pieśń Lodu i Ognia” jakie tu przeczytałam i zarazem najbardziej popularne pomysły wśród fanów.
Jon: dość problematyczne bo albo ktoś albo nic…. takie od zera do bohatera ??
1. Zostaje królem 7 królestw i - jego i św Danutę łączy wielka miłość i razem panują (rzygam tęczą) lub - rządzi sam i jest mu dobrze, choć jakaś laska by mu się przydała
2. Jest tym AA i robi totalną rozwalkę pokonuje Innych, ale wcześniej przeleci Dankę, królem jest Stanis, więc Jon wiedzie dobre życie jako lord Winterfell ale jako Stark
3. Jest namiestnikiem?? już nie ważne, kto jest na tronie czy Stanis czy ktokolwiek inny
4. Umiera - na końcu zadając „śmiertelny cios” całemu złu świata w taki epicki sposób
5. Tak zupełnie na serio to nie mam pomysły, co do jego postaci na inne zakończenia niż te powyżej a trzeba przyznać że pierwsze dwa są strasznie banalne ale ja jako zwolenniczka Jona chciałabym go widzieć jako króla
Stanis: tu są tylko dwie możliwości jedna bardzo dobra dla niego, druga – cholernie zła:
1. Zostaje królem
2. Umiera- i nich mu będzie…niczym Roland w Pieśń o Rolandzie
3. No może być jako namiestnik lub lord Końca Burzy ale uważam że jeśli nie tron to ładna i fajna śmierć jest lepsza
Melisandre – umiera !!
Daenerys: jedno pewne – jej rządy raczej nie wypalą chyba że….
1. Rządzi wraz z Jonem
2. Umiera w katuszach np. zżera ją smok
3. Jon najpierw ją przeleci a potem zbija, bo go wku*wia (jak większość podobno no i za durnotę się płaci) lub jakoś inaczej ginie, ale ciągle trzymamy się jej śmierci
4. Zapomina, co tym szajsie w Westeros i zostaje tam w tym „Palm Beach” i daje wszystkim żyć, ale uprzednio pomaga trochę na wojnie z Innymi albo nie…..
Tyrion: najprawdopodobniej wyjdzie na tym wszystkim najlepiej
1. Zostaje królem
2. Zostaje królewskim namiestnikiem
3. Zostaje lordem Casterly Rock ( wszystkie 3 podpunkty może spełnić z Sansą u boku)
4. Zostaje z Danutą w Miami czy gdzie ona tam przesiada i udaje że rządzi
5. Umiera ale tym razem nie epicko
Sansa:
1. Ginie albo prowadzi nędzny żywot, jako dupa Littlefingera w postaci tej Alayne
2. Jest dobra żoną dla Tyriona, który się spełnia powiedzmy „zawodowo”
3. Jest panią Północy (nie wiem jaki cudem no ale powiedzmy)
Bran: tu jest chyba jedna możliwość
1. Jest tym czymś… no każdy wie, o co chodzi, nie wiem jak to zgrabnie określić, ale ma super moc i w ogóle jest takim Iron Wargiem (osobiście pokładam w jego postaci duże nadzieję na dobry finisz)
Arya:
1. Zostaje postrachem Westeros, najlepszym zabójcą – to nie jest fajne, tak jak ktoś napisał wcześniej za bardzo zatraciła w tym wszystkim i straciła człowieczeństwo
2. Umiera (jak wszyscy)
Rickon:
1. Zostaje panem Winterfel
2. Żeni się z „młodą” Stannisa Baratheona i sobie żyją lub….
3. …..umierają
Cersei: pinda zasłużyła na najgorsze
1. Jaime ją zabija (strasznie chciałabym by tak było)
2. Świetny pomysł miał ktoś wcześniej tu cytuje „odchodzi i krąży po królestwie jako szalona nędzarka, o której nikt nie wie, kim jest i kim była” – to również świetny pomysł
Jaime: życzę mu najlepiej
1. Odkupuje swoje winy jakimiś świetnymi uczynkami np. broni króla (kimkolwiek będzie) przed śmiercią podczas jakiejś walki czy coś no i oczywiście spiknie się z Brienne – nie musi mu od razu rodzić dzieci ale miło by było więc od razu ten pomysł odpada wiadomo dlaczego… :/
2. Bohatersko umiera odzyskując wcześniej honor
Jedno jest pewne to, co powyżej nie będzie mieć racji bytu a jeśli spełni się, choć 20% tego wszystkiego to będę pod wrażeniem. Ogólnie dochodzę do wniosku, że najlepiej będzie jak wszyscy zginą a całe 7 królestw obróci się w pył a raczej trzeba by rzec że w ogień i lód. NIKT nie przeżyje tej strasznej wojny ale już błagam niech ona skończy się wygraną dobra to też sentymentalne ale zważywszy na śmierć bohaterów jest to takie słodkie gorzkie zwycięstwo. Jedyne, czego bym osobiście chciała to żeby dzieci Straków tj. Arya, Sansa, Bran, Rickon no i oczywiście Jon spotkali się jeszcze kiedyś wszyscy razem (szkoda, że już beż Robba) najprawdopodobniej na murze albo w Winterfell, które jeśli faktycznie Jon będzie królem każe odbudować i zostanie tam, jako ze jest mimo wszystko człowiekiem z północy. I najlepiej to żeby cała Czerwona Twierdza poszła z dymem i Żelazny Tron również.
Gdzieś czytałam jakiś świetny komentarz że to wszystko mogłoby się skończyć tak że to Eddard Stark budzi się po drzemce na tronie bo to on jednak po bitwie nad Trydentem został królem nie Robert – to nawet zabawne i całkiem fajne :)
Sorry trochę nie uściśliłam ostatniej myśli, chodziło mi o to ze to wszystko to był tylko sen Nedda.
zaa cukierkowo ;p...jeśli myślisz ze będzie taki happy end to się zdziwisz ckliwy gimnazjalisto.