W czasie bitwy pod Wysogrodem, czy pod Winterfell smoki działały jak miotacze ognia.Zaatakowani ludzie/umarlaki dalej stali na nogach. Nagle pod KP smoczy ogień przewraca masywne budowle. To już nie magia, to nieuctwo scenarzystów. Aby było takie działanie, smok musiałby emitować znaczną masę. A jednak wydaje się, że jego możliwości są nieograniczone. Jednak mury Harrenhall nie zostały obalone, ale stopione. Po prostu w KP wydarzył się cud. Logikę poświęcono dla efektowności obrazu.
Być może smoczy ogień można regulować podobnie do strumienia wody w lepszej klasy końcówkach węży ogrodowych i w tym odcinku Danka zastosowała tryb wysokiego ciśnienia.
Druga opcja jest taka, że w Królewskiej Przystani mieszano zaprawę murarską z proszkiem do pieczenia, który w kontakcie z bardzo wysoką temperaturą reagował tak gwałtownie, że działał niczym słaby ładunek wybuchowy umieszczony między cegłami.
Smok ma określoną masę i jeżeli ogień ma własności obalające, to ja traci. Stąd taki atak trwałby chwilę i Drogon musiałby uzupełnić środki bojowe, a nic takiego nie widzieliśmy.
W naszym świecie nie widzę możliwości logicznego wyjaśnienia takiego funkcjonowania smoczego ognia. Dla mnie najbardziej sensownym rozwiązaniem byłoby wytwarzanie kierunkowej fali ultradźwiękowej o bardzo dużym natężeniu podczas ziania ogniem, lub w związku z tym, że skład atmosfery na innej planecie może się różnić synteza płonącej substancji z powierza.
Smoki i tak muszą być traktowane jako fenomen. Nie jest możliwe, aby w warunkach normalnej grawitacji tak masywne zwierzę mogło latać, a zwłaszcza zawisać w powietrzu jak pustułka (odc. 3). Zresztą według Martina smoki były też opancerzone, co już zupełnie przekreśla szansę na start. Zgodnie z wypowiedzią kury Mac z "Uciekających kurczaków" do lotu potrzebny jest ciąg. Ale czym byłoby fantasy ze smokami-nielotami?
Przecież smoki, podobnie jak ptaki i samoloty wykorzystują siłę nośną, która nie stawia ograniczeń co do masy. Problemem byłoby wytworzenie odpowiednio dużej siły napędowej - zgodnie z prawem skali zwiększenie rozmiaru zwierzęcia 10 razy zwiększy jego siłę 10-krotnie, a jego masę już 100 razy, więc wszystkie parametry takie jak wytrzymałość szkieletu, czy siła mięśni musiałyby być proporcjonalnie znacznie większe, niż u mniejszych stworzeń.
Zwiększenie wymiarów 10-krotnie zwiększa masę 1000-krotnie (10 do potęgi 3). Skrzydła zwierząt muszą jednocześnie wytwarzać i siłę nośną, i napędową. Stąd profil aerodynamiczny jest zmienny i obciążenie jednostkowe powierzchni mniejsze niż w stałopłacie. Poza tym jest problem wydzielanego przy intensywnej pracy mięśni ciepła, które trzeba odprowadzić. Powyżej pewnych rozmiarów zwierzęcia jest to możliwe jedynie w środowisku wodnym.
Źle się wyraziłem, chodziło mi głównie o proporcję siły zwierzęcia do masy lub wytrzymałości materiału/konstrukcji (jak np. szkielet) w stosunku do masy, w których masa będzie przyrastać 10-krotnie w stosunku do siły/wytrzymałości. Przykładowo gdybyśmy powiększyli mrówkę łącznie ze wszystkimi jej wymiarami do wielkości samochodu, to jej nogi byłyby tak nieproporcjonalnie słabe, że połamałaby się pod własnym ciężarem. Co do wysokiej temperatury, to można wziąć pod uwagę, że smoki są na nią odporne (w końcu zioną ogniem), więc mogą się nagrzewać do woli.
Gdy smoki z GoT otwierają pysk, to w jego kącikach widać dwie rurki. To z nich wydostaje się substancja, ulegająca zapłonowi poza ciałem. To tak, jakby samo zmieszanie z powietrzem wzbudzało reakcję.
Nie tylko mrówka wydaje się być silna. Zwykły osiołek może nieść ciężar taki sam jak dużo większy od niego koń. jednak najefektywniejszy jest sam człowiek. Moc chwilowa przy pedałowaniu jest większa niż konia. To dlatego jest możliwe zbudowanie latającego mięśniolotu.
Ale to nie to samo. Daenerys przetrwała stos pogrzebowy Drogo i pożar dosh khaleen, co wcale nie znaczy, że śpi w palenisku kominka. Poza tym oprócz ognia była magia.
Zauważ, że pisałem o tym w kontekście przegrzewania się organizmu podczas lotu przy tak dużej masie. Jeżeli smok jest w stanie funkcjonować przez kilka godzin w temperaturze 800+ stopni, to można z dużym prawdopodobieństwem przypuszczać, że temperatura wytwarzana podczas takiego wysiłku (najprawdopodobniej znacznie niższa, niż temperatura płonącego drewna), nie będzie dla niego przeszkodą. Poza tym nie musi pracować mięśniami przez cały czas, może również szybować, więc wysokie temperatury nie będą stale utrzymywane na wysokim poziomie.
Za daleko brniemy z dywagacjami. Mnie chodziło o to, ze przy uwzględnieniu zwierzęcej natury smoków, takie istoty nie mogłyby funkcjonować. Pozostaje ich magiczność, a wtedy możliwe jest niemal wszystko, o ile spójne i konsekwentne.
W kilku filmach widziałem podobne akcję , więc pewnie skopiowali , no w końcu to smoczy( magiczny ) ogień , wiec łatwo sie bronić .
W hobbicie było to samo https://www.youtube.com/watch?v=TZbsRYqZuys
No dobra, ale te przewracane wieże (wręcz wieżyczki), przynajmniej w jednym przypadku smok zahaczył. Ale już muru obronnego o grubości kilku metrów jednym zionięciem nie obalił, jak Drogon.
No tak tego nie zrobił .
Jest tyle głupot , że ta nie wiele zmienia , i tak jest katastrofalnie jeśli chodzi o logikę .
Wg zasady linii najmniejszego oporu, wybuch rozprasza energię nie w kierunku przegrody. To tak nie działa...
Natura smoczego ognia jest taka, jaką sobie wymyślą w danym momencie upośledzeni scenarzyści. Czyli w 3 odcinku smok NK nie umie poradzić sobie ze stertą trupów, za których siedzi Jon, a dwa odcinki dalej inny smok potrafi rozwalać masywne mury obronne.
Akurat na temat słabszej dyspozycji smoków w Winterfell była mowa. Przypomnę scenę z Dothrakami, wyliczającymi, co smoki zjadły. A sama Daenerys wspomniała, ze nie lubią Północy. Gdyby choć hasłowo wysnuto z tego wniosek, nie czulibyśmy się zrobieni w konia.
No dobrze, ale ja mówię o smoku Night Kinga, który rozwalił mur, a później miał problem, żeby zabić Jona.
W innym temacie snułem przypuszczenia, że Viserion-zombie zieje chłodem, a nie jakąś formą materii. W pewnej mierze odpowiadałoby to obrazowi zniszczeń Muru, który kruszył się. Lud jest kruchy i nagła zmiana temperatury powoduje pękanie. Zatem chybiony strumień chłodu nie musiałby zrobić krzywdy.
Zastanawiałem się nad tym, zanim nie zobaczyłem bitwy, bo jego ogień szybko zamienia się w zwykły i pali rzeczy, więc nie może być chłodem.