Jego postać w serialu jest chyba jedną z najgorzej zarysowanych fabularnie. Nie czytałam książki i
niestety z serialu mogę jedynie tyle wywnioskować, że Stannis nie ma kompletnie własnego
zdania, własnej woli i z tego tytułu nie nadaje się na króla. Bo jak to ma wyglądać, zawsze
Melisandre będzie stała u jego boku, a on będzie się trzymał jej fartucha?
Do momentu zabicia Renly'ego lubiłam tę postać, pokazywali go jako postać wielopłaszczyznową,
ale od tego momentu ciągle siedzi w swoim pokoju z widokiem, gdzie co 5 minut to skazuje na
śmierć/ to ułaskawia ser Davosa, wysłuchuje czarry mary Melisandre i tym podobne pierdoły.
Ludzie narzekają, że wątek Daennerys w serialu jest nużący, ale to samo tyczy się Stannisa.
Ogólnie się zgadzam, jest bardzo spłyconą postacią w porównaniu do książkowego. Tam miał swoje zdanie i nie pozwalał sobie łatwo narzucić opinii. bardziej nawet polegał na opinii Davosa niż Mel. To tak krótko, bo późno się zrobiło, nie będę się ropzisywał.
"Ludzie narzekają, że wątek Daennerys w serialu jest nużący, ale to samo tyczy się Stannisa."
W książce to dopiero był nużący, najnudniejszy wątek. Tu to chociaż wyciągnęli z niego co najciekawsze, więc jest troszkę lepiej. Dany mam na myśli.
Ze Stanisa zrobili idiotę, marionetkę i ofermę, to nie podlega dyskusji. Zmarnowany potencjał, szczególnie że przeżył wszystkich ............
w książce było dokładnie odwrotnie - słynął ze stanowczości i czasami oślego wręcz uporu.
sytuacja, w której Stannis w ciągu minuty skazuje na śmierć i ułaskawia na drobną uwagę Melisandre nie byłaby możliwa.
Stannis podjął w końcu decyzje o spaleniu bękarta, lecz w głębi duszy po raz pierwszy miał wątpliwości. dlatego po wszystkim był w pewien sposób wdzięczny Davosowi za jego ocalenie; pozorował gniew, wyciągnął miecz, lecz zezwolił Davosowi na obronę, nie było mowy o definitywnym skazaniu go. Cebulowy Rycerz uratował się przedstawiając swoje zdanie oraz pokazując list z Muru, który odtąd zajął uwagę króla.
zaś do Melisandre Stannis zwracał się w stylu: "Umiem liczyć, kobieto", "Przysięgnij na swe życie, bo zapewniam cię, że jeśli kłamiesz, zginiesz powolną śmiercią.". i oczywiście nie spał z nią.
to, co zrobiono z nimi w serialu, jest całkowitą odwrotnością książki. nie wiem czemu,chyba żeby było szybciej i prościej.
a jak było w książce z Renly'm?
W serialu najgorsze jest to, że on nawet nie stara się zachowywać pozorów, że on rządzi, co widać chociazby po skazaniu i ułaskawieniu Davosa.
Renly był sprytny (zaraz po śmierci Roberta zaproponował Nedowi sojusz p-ko Lannisterom, wobec odmowy szybko opuścił niebezpieczną stolicę i zaczął kaptować stronników na południu) oraz powszechnie lubiany. zebrał znacznie większą armię, niż Stannis. gdyby nie zabójstwo, rozniósłby go w bitwie.
Stannis natomiast uważał, że to zdrada i uzurpacja, młodszy brat nie miał bowiem żadnych praw przed starszym. a że książkowy Stannis był stanowczy i sztywny, jakby kij połknął, uznał że ma prawo i powinien skazać za to na śmierć nawet własnego brata.
Renly był dość sprytny. Ale nie był wojownikiem i nie był dowódcą. Dlatego z Tywinem tak czy inaczej nie miałby szans.
nie wiemy tego, całą kampanię i bitwę ze Stannisem przygotowywał profesjonalnie.
zresztą król nie musi sam być wojownikiem.
natomiast umiał zjednywać sobie poparcie także poza swoim rodem, a poddani go uwielbiali, więc gdyby nie zginął w jakimś zamachu, wygrałby z Tywinem.
Poważnie podchodząc do tematu należy stwierdzić, że nie wiadomo.
Możemy oczywiście zastawiać się, co by było gdyby...
Np. gdyby na Lannisterów jednocześnie uderzyli Robb i Renly?
Ale z reguły wojny wygrywa się albo znaczną przewagą siły, albo złotem, albo podstępem.
Ciężko powiedzieć, czyje zwycięstwo było bardziej prawdopodobne.
"i oczywiście nie spał z nią."
No nie przesadzajmy. Rozdział Mel z "Tańca..." rozstrzyga tę sprawę. Seks seksem, ale nie wpływało to po prostu na królowanie Stannisa. Liczył się z jej opinią, liczył się z Davosem. Przez całą fabułę balansował między nimi i podejmował decyzję w zgodzie z własnym sumieniem. Stara się być sprawiedliwy, ale w przypadku Davosa i Mel jest w stanie przymykać oczy, bo wie, że pomimo różnic, są oni jego najlepszymi doradcami. Mam nadzieję, że serialowy Stannis otrząśnie się po tym sezonie. Załóżmy, że twórcy chcieli uczynić jego postać dynamiczną. Renly'ego zabił, ale miał ku temu dobry powód. Zrobił to ze smutkiem, bo go kochał, ale sprawiedliwość kazała go zabić - był zdrajcą, zarówno względem brata, jak i "bratanka". Jako jedyny z pięciu króli nie miał dobrych podstaw do ogłoszenia się królem.
wtedy nie spał.
z Tańca prawdę mówiąc nie pamiętam, jakoś Stannis już wtedy całkowicie przestał mnie interesować (oprócz wyprawy na B. oczywiście). przypomnij mi w którym miejscu to jest (mam tylko pdf na komp.), to sobie znajdę.
Sam początek rozdziału Mel po opuszczeniu Muru przez Stannisa. Mel wspomina, że jej łoże jest puste od czasu, gdy Stannis wyruszył. Cień też raczej rozstrzyga tę kwestię. Inna sprawa, że w serialu zrobili z tego jakiś idiotyczny wątek "- dam ci syna! - syna? <bara bara>". Selyse też jakieś idiotyczne słoiki z płodami dali. Stannis raczej jakiegoś ciśnienia na syna nie miał. Jakby miał to, by jednak przemógł się do wąsika Selyse. :D Tak to skonsumował z obowiązku, bo dla brata małżeństwo zawarł i więcej Selyse nie ruszał. :D
" i oczywiście nie spał z nią.
to, co zrobiono z nimi w serialu, jest całkowitą odwrotnością książki. nie wiem czemu,chyba żeby było szybciej i prościej."
Bo wiesz, nie może być baba z chłopem jako przyjaciele/ sojusznicy/ dla obopólnej korzyści, uprawiający seks w jakimś celu typu rozładowanie napięcia, manipulacja, tudzież spłodzenie demona- zabójcy :)
Czy czasem nie zmienili małżeństwa Robba w infantylną love story? Popraw mnie jeżeli się mylę, bo nie czytałam książki, ale czy Robb był zakochany w kobicie, dla której złamał przysięgę, czy tylko przespał się z nią i potem się żenił honornie - ale uczuć tam nie było, ani małego Boromira w łonie i planów uczenia go jazdy konnej?
Ejże :) Były uczucia, były. Nie było to aż takie infantylne love story, jak piszesz, ale ja czytając nie wątpiłam w miłość tej dwójki. Mamy za mało danych bo Martin nie stworzył rozdziałów Robba, więc znamy tylko relacje postronnych, ale jak dla mnie są one wystarczające, a już w ogóle jest rozstrzygający rozdział Jamie'a w Riverrun.
Dziękuje za informacje. Ze spojlerów, które do tej pory czytałam na ten temat wynikało, że Robb przydybał ową kobietę w przysłowiowych krzakach/ na pięterku i tak wyszło :D
Tak że dzięki za wyprowadzenie mnie z błędu ;)
Dosłownie to było chyba tak napisane, że Robb był w kiepskiej kondycji psychicznej (chyba po "śmierci" braci) i Jane go pocieszyła. A że chłopak był honorowy to zaproponował małżeństwo. Jednak tak jak pisałam wyżej cała sytuacja wynikała z tego że się sobie prawdopodobnie od pierwszego wejrzenia spodobali, a potem usilnie starali się o dziedzica ale wiemy co z tego wyszło...
skończyłam na pierwszym , później przeczytałam ksiażki i juz nie czuje potrzeby oglądania serialu.
a tymczasem serial jest na swój sposób całkiem fajny, mimo wszystkich odstępstw i uproszczeń - Ii sezon taki sobie, III znów bardzo dobry
Nie chodzi nawet o różnice miedzy serialem a książka to mi nie przeszkadza. Po prostu znam fabułe i nie chce mi sie ogladac bo wiem co sie wydarzy. Moze wlasne gdyby fabula byla zupelnie inna od ksiazkowej to bym oglądala bo bym sie nie nudzila. :)
jest sporo zmian zarówno fabuły, jak zachowania postaci, wiele epickich scen - jak chcesz, ale moim skromnym zdaniem warto obejrzeć, to wciąż najlepszy serial fantasy jaki kiedykolwiek powstał
Nie wykluczone ze kiedyś obejrzę. Ale narazie nie mam ochoty. byc moze troche mi sie przejadlo PLL.
A Ty komu kibicujesz zeby zasiadl na tronie ?
I że niby oni jeszcze razem jako para ? ;p
to ze on do niej zarywa to dla mnie pedofilia.... ona 13 lat a on... no wlasnie ile littelfinger ma lat ? chyba jest w wieku Catelyn. pamietam ze Ned mial 32 lata. nie wiem czy Catelyn byla starsza czy mlodsza od Neda.
przecież to już stateczna mężatka, gdyby nie specyficzne podejście Tyriona dawno byłaby już dzieciata - w tamtych czasach ludzie się nie pieścili jak dzisiaj (często po dwudziestce wciąż w domu na utrzymaniu rodziców).
LF pod koniec obecnych wydarzeń (w roku 300) ma dokładnie 32 lata.
No właśnie dlatego dziwiło mnie nastawienie fanów do Stannisa, każdy go faworyzował jako króla, podczas gdy ja widzę mężczyznę, który na dobrą sprawę nie opuszcza swojego zamku i pozwala Melisandre wykonać całą robotę za niego.
Na ten moment nie widzę w tym serialu ani jednej postaci, która powinna siedzieć na tym tronie.
opuszcza, opuszcza, ataku na koniec Burzy, zabójstwa Renlego i ataku na Królewską Przystań chyba nie mogłaś nie zauważyć.
Ale my już jesteśmy po 3 sezonie, a ten atak był jeden. Renly zginął za pomocą tego diabli wie czego, co wyszło z Melisandre, Stannis siedział w tym czasie w ciepełku, chyba że coś mi umknęło. Non stop debatuje nad tym stołem, zamiast wreszcie ruszyć dupę w troki.
Oglądając serialowego Stannisa mam wrażenie, że to zupełnie inna postać niż ten książkowy. Przykłady:
1) Z ostatniego odcinka - mamy wrażenie, że to Melisandre podjęła za niego decyzję o pomocy Nocnej Straży i oszczędzeniu Davosa a on posłuchał jej jak posłuszny piesek.
2) W książce o ile dobrze pamiętam oddanie Edrica w ofierze (w serialu Edric jest zastąpiony Gendrym) było dla niego ostatecznością. Długo się wahał, można było odnieść wrażenie, że ma wyrzuty sumienia. W serialu tylko powtarza w kółko "Czym jest jedno życie wobec królestwa?" i inne farmazony.
3) Traktuje Davosa jak g*wno, a nie jak zaufanego doradcę. Nie chodzi mi o uwięzienie go lub o anulowany wyrok śmierci, bo to w książce też zrobił, ale sam sposób rozmowy z nim itp. Przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
W każdym razie mam nadzieję, że twórcy zdołają go jeszcze naprawić, szczególnie że w nadchodzących sezonach powinno go być więcej.
Dokładnie, ja odnoszę wrażenie, że Stannis najchętniej pozwoliłby Davosa zamordować przez Melisandre, jest mu kompletnie obojętne co się z nim stanie. Żona jest mu obojętna, córka, Davos, brat - co za podły człowiek. Oby nigdy nie został królem.
Jezuz Maria. Czytanie tego tematu to męka. Zrozum że Stannis (moja ulubiona postać) w książce to wspaniała i sprawiedliwa osoba. Zaś to co mamy w serialu to chora, zakłamana, całkowicie wypaczona interpretacja tego kretyna Weissa. Oby razem z Benioffem zbankrutowali i 4 sezon nigdy nie powstał. Prawdziwy Stannis ściąłby Weissowi łeb światłonoścą (którego w serialu nomen omen też nie było) za ten czarny pr który mu zafundował.
Aha i SPOILER w pewnym momencie 5 części Stannis wypina się na Mellisandre i zostawia ją w Czarnym Zamku bo ma jej dosyć a sam idzie na wojnę. W serialu pan Weiss zapewne to zmieni. Bo serialowy Stannis ślini się na sam widok Mellisandre i wykonuje wszystkie jej rozkazy.
Ponieważ Stannis jest również jedna z moich ulubionych postaci, dokonuję karkołomnych kombinacji alpejskich próbując tłumaczyć jego zachowanie, które moim zdaniem nie tylko nie pasuje do książkowego, ale nawet od tego w poprzednim sezonie! A właśnie wtedy go polubiłam!
Wtedy był jakoś bardziej silny,zdeterminowany, stanowczy, oschły, a zarazem MILSZY i sprawiedliwszy wobec Davosa, a i przydusił czerwoną wariatkę, jak się wkurzył.
Teraz beszta ją jak ulubionego psiaka za jej dzikie i brutalne pomysły, za to wobec Davosa zachowuje się jak szef sadysta, co chwilę opie*dala i krytykuje.
A już scena ze zmianą kar śmierci wobec Davosa - ja pierniczę, w sklepie z butami JA wykazuję większą stanowczość i trzymanie się swojego zdania niż on!
Tłumaczę sobie też jego zachowanie wiarą w wariatkę i jej moc, no już sama nie wiem...
Bez jaj, ta wiedźma dotrwa aż do 5 sezonu? To chyba będę przewijać, bo nie mogę już na jej zezowatą buźkę patrzeć.
W książce jest niewiarygodnie piękna i młoda. Tutaj dali starą wiedźmę, nie wiadomo - śmiać się czy płakać...
Nie wiem, jakie masz wydanie książki, w moim Gendry nazywa się Gendry (Zysk i S-Ka 2007). Może w oryginale jest inaczej? Bardzo mnie to ciekawi.
Chodziło mi o to że w serialu rolę Edrica Storma - bękarta Roberta z Końca Burzy który ma być złożony w ofierze przez Stannisa, "przejmuje" Gendry, a Edric jest całkowicie wycięty. Pewnie dlatego, że widzowie mogliby nie ogarnąć tego że Robert ma kilkanaście bękartów.
"Jego postać w serialu jest chyba jedną z najgorzej zarysowanych fabularnie. Nie czytałam książki"
I sama kobieto podałaś sobie odpowiedź, tak naprawdę w serialu wszystkie postacie są spłycone, nawet Jon Snow. Przy mnogości tylu bohaterów, nie sposób każdego nakreślić ciekawie w ciągu paru kilkuminutowych scen. Stannis, to jedna z ciekawszych postaci w sadze. Sprawiedliwy niemal przesadnie co udowodnił odcinając palce Davosowi, własnemu wybawcy. Zimny, oschły, trudny w obyciu, tak naprawdę chyba nie do końca pragnie żelaznego tronu, on uważa, że tytuł króla mu się po prostu uczciwie zgodnie z prawem dziedziczenia należy, dlatego o niego walczy. Nie jest wcale niezdecydowany a Davosa traktuje z wielkim szacunkiem i słucha jego zdania. Choć uwięził go za zdradę, nie wahał się potem uczynić Królewskim Namiestnikiem. W serialu ten wątek jest spłycony, Davos nie uczył się czytać w więzieniu, lecz właśnie po tym jak objął urząd namiestnika. Niepiśmienny namiestnik pochodzący z ludu, kto by pomyślal, nie? Widzisz, Stannis ocenia ludzi nie przez pryzmat ich pochodzenia lecz czynów jakich ci mogą dokonać. Ja osobiście mu kibicuje bo jeśli nie Deanerys on też byłby świetnym królem.
Nie uważam, żeby było spłycone, wiele postaci ma świetny zarys charakterologiczny, wielu można kibicować lub ich nienawidzić, ale Stannis jest tak miałki i jednowymiarowy, że aż nudny. Dla mnie stwierdzenie, że on byłby świetnym królem to jakiś żart. Mówimy oczywiście o tym serialowym, bo ten książkowy mnie nie interesuje.
"Jego postać w serialu jest chyba jedną z najgorzej zarysowanych fabularnie".
Bez przesady - nawet tam jest w sumie ciekawszą postacią od np. takich Starków czy też Daenerys. Inna sprawa że to nie sztuka być ciekawszym od postaci od których ciekawszą są nieraz flagi powiewające na wietrze:).
"Nie czytałam książki"
Nadrób - będzie więcej lorda "Stalina".
"niestety z serialu mogę jedynie tyle wywnioskować, że Stannis nie ma kompletnie własnego
zdania, własnej woli i z tego tytułu nie nadaje się na króla".
Bo ucięli wiele fajnych motywów jak np. rozmowy z dowódcą garnizonu Końca Burzy i parę innych fajnych scen. Wyłącznie wina HBO które spaprało te wątki.
"Bo jak to ma wyglądać, zawsze Melisandre będzie stała u jego boku, a on będzie się trzymał jej fartucha?"
A to niewiele się zmienia nawet w książkach no przynajmniej w tomach 1 do "3 1/2". Można powiedzieć że bez tej brutalnei mordującej na stosach szarlatanki byłby nikim i pewnie skończyłoby się na tym że pedziowaty laluś Renly rozbiłby jego wojska pod Końcem Burzy..
"Do momentu zabicia Renly'ego lubiłam tę postać, pokazywali go jako postać wielopłaszczynową,
ale od tego momentu ciągle siedzi w swoim pokoju z widokiem, gdzie co 5 minut to skazuje na
śmierć/ to ułaskawia ser Davosa, wysłuchuje czarry mary Melisandre i tym podobne pierdoły.
Ludzie narzekają, że wątek Daennerys w serialu jest nużący, ale to samo tyczy się Stannisa."
Coś w tym jest i mam nadzieję że później jeszcze odratowano tę postać. Tym nie mniej póki jest przy nim ta paląca ludzi na stosach babka to ciężko będzie patrzeć na niego jako nie na marionetkę a na ciekawą i samodzielną postać z zadatkami na króla.
w serialu absolutnie nie jest ciekawszą postacią od starków, o wiele ciekawiej patrzyć na Catelyn, Arię czy chociażby Brana.
"w serialu absolutnie nie jest ciekawszą postacią od starków"
I oczywiście nie mówi tego oddany fan wilków:)? Co kto woli - ja nie ukrywam swoich sympatii w uniwersum ale mając wybór między Starkami a Stannisem to w każdej konfiguracji wybrał bym tego ostatniego.
"o wiele ciekawiej patrzyć na Catelyn"
Rzecz gustu - jak dla mnie w książce opisywali ją na ładniejszą.
"Arię"
Również rzecz gustu - musiałbym się długo zastanowić czy bardziej pociągająca od tej chłopczycy nie była kurczakowata sąsiadka Al'a Bundy'ego:).
"czy chociażby Brana".
No to już dziwny fetysz:).
Ty masz już jakąś obsesję z tym dzieleniem na wilków i nie wilków. Ja oglądam ten serial dla przyjemności, a nie po to, żeby dzielić się na jakieś obozy.
Zaraz ci żyłka pierdząca pójdzie więc uważaj.
Gratuluję kłopotu z odkryciem że kiedy jest dobra historia opowiadająca o konflikcie dwóch (i więcej) frakcji to siła rzeczy znajdą się osoby lubiące kibicować konkretnej stronie. W Star Wars są zagorzali fani Imperium lub Rebeliantów, w Star Treku jest pewnie jakiś podział na Federację czy Klingonów natomiast tutaj dominują Starkowie i Lannisterowie ewentualnie jeszcze fani Targaryenów.
Nie umiesz się dobrze bawić i tyle skoro ci to przeszkadza:). Zresztą to nie ja przyznaję się do fetyszu lubienia patrzenia na nieletnią dziewczynkę i kalekę więc następnym razem osądzaj kogoś zbliżonego sobie:).
Serdecznie pozdrawiam:D.
Dokładnie. Stannis jest jak małe dziecko przy tej rudej suce. Ona podsuwa mu eklerka, Stannis: Chcę eklerka!". Ona podsuwa mu cukierka, Stannis na to: "Chcę cukierka!". MASAKRA. Najgorzej jest, że mu się chyba wydaje iż on ma jakąś jeszcze władzę. Jak on nawet władzy nad sobą nie ma, pf.
Tak na marginesie: najgłupszy motyw z tym kiedy Mel twierdzi że potrafi zabić jagnię bez stresowania go, bo cenna krew się popsuje... A Gendry przy tych pijawkach tak się spocił I zestresował jakby toczył się na niego wielki walec. ZERO LOGIKI.
No i jestem na dziada obrażona, jak ON TAK MÓGŁ DAVOSA POTRAKTOWAĆ?! Niech spłonie w piekle ten Stannis, żal mi nie będzie.
Już nie.