Czy ktoś, oprócz mnie, uważa zakończenie jej wątku za jedne z najpiękniejszych i zarazem szczęśliwych w GoT?
https://www.youtube.com/watch?v=FqcUK5k5MiM
Po latach błąkania się i zgadywania zdołała spełniła wolę swego Boga, a także znalazła w sobie siłę aby się poświęcić (zużyć moc) i wesprzeć obrońców w najczarniejszej godzinie. Doprowadziła do zwycięstwa nad pradawnym złem.. a na koniec zmęczona wiekami zmagań mogła w końcu znaleźć spokój w śmierci.
I całe piękno jej ofiary (nawet ze strony wizualnej jak odejście ku światłu wschodzącego słońca) pozostanie prawdopodobnie niezauważone z powodu KRETYŃSKIEJ akcji Aryi w ramach jakiejś "women power"... taniej epickości i pospolitej głupoty tej sceny. Nikt z widzów nie doceni tej cichej, pobożnej bohaterki.
Przykre.
Zapewne Davos w 10s scenie wyrazi się o niej w jakiś życzliwy sposób i spali jej szczątki na stosie.
Być może ta gasnąca moc ujawniła się przy rozpalaniu zasieków w rowach. Sądzę jednak, że po prostu wzmocnili dramatyzm sceny. Raczej uznała, że podobnie jak Dondarion, wypełniła już misję. A było nią bardziej przygotowanie Aryi do tego najważniejszego zadania. Również poprzez budzenie w niej nienawiści i chęci odwetu, motywacji do bycia człowiekiem bez twarzy.
Tak, to był pierwszy wyraźny znak. Sporą dawkę zużyła na zapalenie mieczy... potem świetna scena z rozpalaniem. Nie tylko dzięki napięciu ale grze aktorskiej van Houten, która świetnie ukazała przerażenie kapłanki w obliczu nacierającej masy trupów. Na samym końcu światło gasnące w magicznym klejnocie.
Tak, oczywiście iż uznała ten fakt. Stąd spokój gdy umiera. Wypełniła wolę swego boga toteż jej poświęcenie nie poszło na marne... a było nim stworzenie warunków do zabicia NK, łącznie ze wsparciem zabójczyni.
Mam wrażenie, że nie był to lęk o siebie, tylko że nie podoła.
Zastanawiam się, czy jeszcze ujawnią się inne ingerencje R'hllora. Poza tym, jaki jest jego ostateczny cel?
Jeżeli chodzi o lęk - możliwe. Ja muszę odświeżyć sobie 7 sezonów lub chociaż wszystkie sceny z nią na YT. Zwłaszcza sezon 5-7 gdy nadchodzi kryzys wiary przełamany w sporym stopniu zmartwychwstaniem Jona. Czy aby w tych momentach nie widać też strachu ze swej nieśmiertelności... albo, że poświęca swe życie na marne.
Nie wiem czy jeszcze będą ciągnąc wątek religii R'hllora. Teoretycznie miał on "tylko" wygrać wojnę z Wielkim Innym, bogiem lodu i ognia. To zasadniczo się dokonało. Świat znów ocalono.
Ale ciągle mamy Varysa i to co zasłyszał. Ciągle mamy Branna, którego trzeba teraz zagospodarować skoro NK "się zmarło" . Może jeszcze czegoś się dowiemy.. może walka z Wielkim Innym będzie trwać. Kolejna runda.
Sensacja, przywódca mafii północnej zginął w niewyjaśnionych okolicznościach. Otrzymaliśmy film na kontakt24 z domniemanym przebiegiem zabójstwa. Dla dobra śledztwa nie możemy wyemitować przed 20.10.
Ja jestem ciekawy czy pojawi się jeszcze Jaqen H'ghar. Jego wątek mnie bardzo interesuje.
Nie wykluczyłbym tego ze względu na Cersei, jej pożyczki i słowa Qyburna z epizodu I.
Może jakiś pojedynek ludzi bez twarzy aby dodać dramaturgii, coś związanego z likwidacją smoków (dla wywołania większych emocji jakiś powinien paść).
Do epizodu V bądź VI raczej się tego nie dowiemy.
To prawda ta scena była piękna choć po wygranej bitwie spodziewałem się takiego odejścia (zresztą sama zapowiedziała to Varysowi a i powtórzyła w tym odcinku, że nie doczeka świtu). Ukłony dla aktorki bo ta postać była jedna z moich ulubionych.
Spoczywaj w pokoju Melisandre. Stryjeczna kuzynko starego maestra Aemona zmarłego na murze, z rodu Targaryenów ;-)
Widziałeś jak Davos wyciągał po nią miecz, kiedy ona szła po samobójstwo? Jak można pisać takie scenariusze?
Poetycko nakręcona śmierć, ale zupełnie bezsensowna. Mogła umrzeć na swoich warunkach na południu Westeros, a nie w tym "dziwnym kraju".
Skoro umarli mieli nadejść nad ranem- (żródło:Tormund) dlaczego ta końcówka nocy tyle trwała? Szkoda. Ten epizod zupełnie rozczarował.
Miałem na myśli Volantis na kontynencie Essos, jako dom Melisandry- tam pojechała zanim Danka zaznajomiła się na dobre z Jonem Snowem. (S07e03 00:08:40)
zamiast: w dziwnym kraju, ma być: w tej dziwnej ziemi
Myślę, że po prostu ten wysiłek był dla niej zbyt wielkim obciążeniem. Pochłonął prawie całą moc świątynnego kryształu co też pokazano (światło w klejnocie powoli gaśnie po odrzuceniu naszyjnika).
Zachowanie Davosa nadało scenie dodatkowego ciężaru. Ten obiecał jej niegdyś śmierć za spalenie Shireen, którą kochał niczym córkę. Emocje, które pokazuje w gestach i grymasie swej twarzy kontrastują ze spokojem umierającej Melisandre, jeszcze bardziej podkreślając jej ofiarę (ale też spełnienie z powodu wypełnienia przeznaczenia i swej misji).
Wszystkie sceny z nią były świetne ale ta jest wręcz genialna. Poetycka, bardzo emocjonalna i piękna.
Ja wiem że Davos obiecał jej śmierć- ale przecież pozwolił jej wejść do twierdzy po tym jak podpaliła miecze Dothraków. Dla wszystkich było jasne że się zasłużyła. Tym bardziej po wygranej bitwie- dlaczego jej nie wybaczył? Niepotrzebnie -my- maltretujemy niedostatki scenariusza- bo za wszystkie błędy i absurdy odpowiadało tylko 2 gości.
Ogólnie w odcinku dużo symboliki. Arya cudem ocalała siedzi w komnacie sama z 3 osobami że swojej listy którym obiecała śmierć. Z czego dwie z nich ratują jej życie a trzecia ja motywuje do wypelnienia przeznaczenia. Arya ktora służyła Bogu Śmierci idzie zabić NK z motywacji kapłanki Rhlorra.
Dlatego pisałem w kontekście tej sceny. Davos ciągle się wahał. Czuł do Shireen tak głębokie uczucie (podkreślone w epizodzie 2), że czuł potrzebę jej pomszczenia. To jak stanął i patrzył na śmierć Melisandre jest dość wymowne.
To właśnie ma leżeć u podstaw sceny wybaczenia, która z całą pewnością pojawi się następnym epizodzie. Może to być krótka przemowa przy stosie bądź rozmowa z "nową Shireen od zupy".
Myślę, że jej wątek to jeden z tych jakie DD udało się dopracować. Nie był aż tak bardzo rozbudowany, a postać od dłuższego czasu pojawiała się głównie epizodycznie... ale konsekwentnie prowadzono jej historię.
Nawet reżyser się przyłożył i wykorzystał okazję aby artystycznie zakończyć epizod (i przy tym też wątek Melisandre... może nawet bardziej przez przypadek na tym zyskała). Jeżeli chodzi o GoT to nie potrafię na tą chwilę znaleźć podobnie wzruszającej śmierci ukazanej w tak piękny sposób. Darowano sobie nawet epatowanie makabrą - śmierć pokazano z punktu widzenia Davosa. W ciszy, jedynie w spokojnym akompaniamencie muzycznym.
Do tej sceny będę chętnie wracał aby podziwiać artyzm. Być może żadna z nadchodzących nie ukaże nic lepszego pod tym względem.
Nom. Zaraz zapewne zacznie się porównywanie historii Aryi z przepowiednią o Azorze Ahai i światłonośćcy.
Peter B. jako Nissa Nissa.
Choć jak znam życie już dawno ktoś o tym pisał.
A dla mnie historia Azor Ahai to historia każdego człowieka. Znając poglądy Martina on obstaje za zbiorowoscią ludzką. Jest ateistą. Być może Azor Ahai to każdy z nich z osobna. Każdy musiał coś poświęcić by społeczeństwo wygrało. Sam obstawiałem Jona, Joraha, Jamiego, Ogara, Theona a nawet Sama i Daenerys a moze to po prostu prozaiczne przesłanie, że każdy z nich ma w sobie jego część. Każdy musiał kogoś/coś poświęcić. Nikoniecznie chciałbym by tak było ale kto wie? Moze to takie przesłanie, że nie wygrywa jednostka z jakiegoś boskiego nadania. Tylko my, ludzie, społeczenstwo Westeros. Nie jakiś obiecany Wybawca tylko każdy z nas działając wspólnie w imię wyższego dobra. Przypominam. Martin mocno czerpał z wielu religii, serial aż roi się od zjawisk nadprzyrodzonych ale sam Martin jest ateistą. Wierzy w ludzi nie Mesjaszy/Zbawicieli. Może Azor Ahai to ludzkość Westeros a Nocnego Króla po prostu zabiła jednostka (ktoś to musiał zrobić) najlepiej przygotowana do zabijania z ukrycia?
Możliwe. Przez lata powstało wiele teorii bo sama przepowiednia aż tak bardzo konkretna nie jest. Można ją dopasowywać do ludzi, zarówno pojedynczych jak i zbiorowości.
Na YT można nawet znaleźć filmy o Paluchu jako Azorze. :D
Teraz po prostu wersja z Aryą zyska największy rozgłos.
Z przyczyn oczywistych (noc ciemna) nie do końca wiem, czym Arya dziabnęła NK. Czy było to odłamane ostrze włóczni od Gendry'ego? No sądziłem, że sztylet od LF dała Sansie.
To by było spójne z migawką w scenie, gdy Sam przegląda świśnięte z biblioteki księgi. Pojawił się tam rysunek tego sztyletu. Pewnie sprawa jeszcze wypłynie, bo Sam nie widział go dotąd i może zrobić wykład.
Tak, to właśnie on. Ten sztylecik jest pełen symboliki i być może zostanie użyty przeciwko Cersei.
Przy czym pamiętajmy iż ta księga to 7 sezon i chyba dopiero w tamtym momencie nabiera cięższego znaczenia stając się czymś więcej niż nożem Petyra wykorzystanym w próbie zabójstwa Branna.
Po powtórnym obejrzeniu zrozumiałem, jak Arya dotarła do NK. Otóż po ostatnim spotkaniu zaczęto pokazywać plac przy czardrzewie z góry. Sądzę, że Arya korzystając z zamieszania wspięła się na nie i czekała na rozwój wypadków, aby chronić Brana. No i zeskoczyła z drzewa na NK.
Ja muszę zobaczyć odcinek jeszcze raz pod tym kątem...
Ale póki co jestem zwolennikiem teorii, że wypadki przebiegły jak w tym filmie. Tylko zabrakło pieniędzy na ich ukazanie...
https://www.youtube.com/watch?v=fnrCdsicThk
Może Ogar użył jednej z katapult? :D
A co powiecie o tym nawiązaniu do Syria? "co mówimy bogu śmierci"
Ona musiała od początku wiedzieć o celu Aryi? Po co zatem było to pierdzielenie o azorze ahai, najpierw że Stanis, któremu sztucznie zapłoną miecz, później że to Jon.
I czy Bran wiedział że Arya zabije NK, że go uratuje? Może miał jakieś przebłyski kiedy oddawał jej sztylet. Sztylet który miał go zabić a go uratował.
Fajnie to powiązane, ale pewnie bez żadnego sensu.
Te nawiązanie to w sumie zawołanie firmowe Aryi, które wręcz się wyświechtało.
I jest teraz najczęściej powtarzane przez ludzi będących fanami Aryi... gdy ktoś krytycznie wyraża się o sposobie zabicia NK.
Teraz można nim się posłużyć do budowania teorii.
Dla mnie nie jest to w sumie tak istotne po śmierci Melisandre ukazanej w znakomity, przemyślany sposób. Tam nie ma słabych elementów. Minuta perfekcji i obcowania ze sztuką.