Problemem trzeciego odcinka są setki teorii spiskowych i banda fanów którzy je mnożyli przez lata a teraz jak ich mokre sny się nie spełniły to wszyscy są zawiedzeni. fakt dało się to zrobić lepiej ale tragedii nie ma. Wiele produkcji ucierpiało przez wyobrażenia fanów o przebiegu fabuły.
Jedyne c mi w tym odcinku brakowało to jakaś walka z Białymi Wędrowcami, w 2 odcinku widać ich tysiące i wyszło na to że przyszli sobie postać i zginąć.
I to właśnie jest najlepsze. Wrócił stary klimat tego uniwersum, nieprzewidywalność, brawura, odważne rozwiązania. Sposób poprowadzenia dramaturgii i niespodziewnego zakończenia Wielkiej Wojny był znacznie lepszy, od tych powtarzanych przez dekady patetycznych przepowiedni o Azorze, czy Światłonoścy. Melisandre spełniła ostatecznie swą rolę, niejako odkupując dawne błędy, podobnie jak Fetor. Co jeszcze lepsze teraz czeka nas powrót do starej wojny dynastycznej i to z 2 smokami, materia okazała się trwalsza od nekromancji, przynajmniej na razie
W tym sezonie nawet dialogi są lepsze niż w poprzednich, na przykład w drugim odcinku.
Polemizowałbym z zaletami drugiego i pierwszego odcinka (przynajmniej wątku Północy). Trzeci uratował sytuację, ale przede wszystkim dzięki tym rozwiązaniom akcji. Na ciekawe dialogi licze teraz, gdy wrócę wątki innych królestw
Ja czekam tylko na śmierć Cersei, jakby przeżyła to dopiero by mnie zaskoczyło.
Ciekawe, czy w ogóle ktoś się ostanie z obozu oponentów. Obstawiałbym Harrego Strickland
Nieprzewidywalność? Jaka nieprzewidywalność xD Proszę o przykłady co było takiego nieprzewidywalnego w tym odcinku. Że Arya zabije NK? Byłoby to nieprzewidywalne gdyby nie Melisandre która zaspoilerowała nam co się stanie. "Green eyes, brown eyes...and BLUE eyes." (i ten uśmieszek ehh). Stary klimat byłby jakby NK zabił Brana a umarlaki wszystkich w zamku.
Wątek ze śmiercią NK i tak szybkim zakończeniem wojny był zaskoczeniem nawet z wypowiedzi Melisandre, co było dobrze połączone z jej przepowiednią z 3 sezonu, której nie było w książce. Poza tym, ja i znajomi myśleliśmy że chodzi o jednego z generałów Innych, a nie samego Króla. Magia ognia w wykonaniu Kobiety w Czerwieni również była nieprzewidzianą pomocą podczas bitwy, podobnie jak nagłe spadnięcie NK ze smoka, czy spadnięcie Daenerys i zmuszenie jej do samodzielnej obrony przed napastnikami. Fakt, twórcy na tym etapie za bardzo faworyzują głównych bohaterów, z których właściwie zginął tylko Theon. Chciałbym żeby do końca jakiś Stark jeszcze wyzionął Ducha, o Snole nie piszę bo to żywy trup który musi wrócić do swojego miejsca. Cersei i Euron mają szansę przywrócić w pewnym stopniu dawny klimat
Wszystkie główne postacie miały kody na nieśmiertelność. Co to ma wspólnego ze starym GOT ?
Lubiłem serial w sezonach 1-4, bo był dojrzałym dark fantasy.
Pokochałem sagę PLIO G.R.R.Martina.
Sezony 5-8 mnie rozczarowały i zniesmaczyły, bo jak można tak marnotrawić potencjał, ale starałem się skupiać na plusach. Z dojrzałego dark fantasy zmienił się w lekkie high fantasy rodem z Władcy pierścieni i bajek Disneya.
Serial z ambitnego przeszedł metamorfozę i jest w ostatnich sezonach skierowany do mniej rozgarniętej publiczności. Ciężko się to oglądało, ale trzymał mnie przy ekranie wątek NK i białych wędrowców, a to też musieli zeszmacić. Miarka się przebrała po 8x3.
NAJWIĘKSZE ROZCZAROWANIE Z WSZYSTKICH SERIALI
Przebijające żałosny ostatni sezon Dextera i jego finał. Gra o tron oferuje rozczarowanie niewyobrażalnych proporcji. Fatalnie rozpisany odcinek z kiepską wizją na bitwę.
8x3 rozczarował mnie z tych powodów:
Ad 1- NK ubity za szybko i za łatwo w połowie sezonu (wszystkie przepowiednie olane w serialu. Byłem pewny, że bitwę Inni wygrają, a później w odcinku 4 lub 5 Bran podróżując gdzieś umysłem znajdzie jakiś sposób. Jakąś sekretną magię. Rozwiązanie sprzed wieków. Strzeżona tajemnica która ujrzy światło. Okazało się, że Nocni Jeźdźcy i Nocny Król to cieniasy i jedynie umarlaki stanowili o ich sile :) Strasznie słabo to wyszło zestawiając z poprzednimi sezonami...
NK jest trochę słabym taktykiem, bo skoro miał wygraną właściwie w kieszeni, ale z własnej woli zaryzykował i przegrał. Budujesz napięcie wokół pewnej postaci 8 SEZONÓW po to, aby została zabita przez dziewczynkę wykonującą 10 metrowy skok z muru ( obaczcie sobie gdzie jest mur w świętym gaju, a z drzewa ona na pewno nie zeskoczyła..) lub umiejącą się zakradać miedzy White Walkerami tak, że nie są w stanie oni nic się skapnąć.... (chciałbym zauważyć, że te niedorozwnięte umarlaki ją prawie usłyszały po kropli krwi, a Biali wędrowcy nie).
No i wisienką na torcie był ten Hollywodzki manewr ruch nożem w brzuszek czy serce NK... DRAMAT!!!!
Ad 2 - Brak walk białych wędrowców i zrobienie z nich statystów/turystów. Spora grupa Innych nie jest w stanie kiwnąć palcem (nie wiem po co Nocny Król wozi za sobą te wszystkie ciamajdy. Ich jedyny wkład w wojnę z Westeros był taki, że przez przypadek pokazali, że Innych da się zabić valyriańską stalą i smoczym szkłem.
Ad 3 - Zamazany i niewyraźny obraz. Specjalnie ściągnąłem, by sprawdzić czy najlepsza wersja z internetu zapewni lepszą jakość niż HBO GO, ale drugi mój seans z pirackiej wersji z tak samo zamazanym obrazem
Ad 4 - Zero emocji, odcinek zupełnie wyprany z emocji. Emocje gdzieś wyparowały, pojawiając się jedynie okazjonalnie w najlepszych scenach odcinka, a ogólnie dając bitwę pustą i pozbawioną nutki ekscytacji. Nawet pod kątem rozmachu i realizacji to nie stoi na poziomie najlepszych bitew kinowego ekranu.
Ad 5 - Brak klimatu. Końcówka miała być klimatyczna, emocjonująca i najpewniej szokująca. Gdy Nocny Król sięga po miecz, by ściąć Brana, pojawia się nutka napięcia i wielkiej niewiadomej. DDki postawili na banał... Śmierć Nocnego Króla w taki sposób jest nie do zaakceptowania. Największy wróg Westeros, chodząca śmierć ginie ot tak jak pierwszy lepszy random. Jasne, fantastycznie, że to Arya zadała ostateczny cios , ale serial obiecywał epickie starcie z jego armią generałów Białych wędrowców i nim samym, a zamiast tego dał najgłupsze rozwiązanie z możliwych. Takie, które nie daje nawet krzty satysfakcji, a wręcz buduje irytację przez marnowanie jednego z najważniejszych wątków serialu. To w końcu starcie, na które czekaliśmy latami i nie daje ono najmniejszej satysfakcji.
Ad 6 - Strategia, a właściwie brak strategii. Cała struktura bitwy i wizja na nią jest przepełniona niedorzecznością i absurdami, które nie pozwalają czerpać z niej radości. Sceny batalistyczne muszą mieć swoją konstrukcję, sens, wizję, rozmach i emocje, aby sprawdzały się i działały na ekranie zgodnie ze wszystkimi zasadami i oczekiwaniami.
Ad 7 - Nieśmiertelni bohaterowie (Brienne, Tormund, jaimie przez 30 minut nie zostali zasztyletowani przez hordy napierających ich zombie ? Serio ? Ginie zaledwie kilka postaci, w tym żadna pierwszoplanowa - tylko jakieś drugorzędne zapchajdziury. Jon Snow otoczony z każdej strony przez setki zmartwychwstałych zombie - kilka sekund później umarlaki są już tylko przed nim i atakują jeden po jednym tak jak gra komputerowa przykazała. Beric Dondarrion umierający 10 minut.... nie nie mogę. Sam, który pół bitwy przeleżał na ziemi i PRZEŻYŁ XD. Odcinek katastrofa dla fana prawdziwej Gry o Tron.... nie ujmuję nic efektom specjalnym, ale to co zrobiono z resztą to po prostu kpina... Jeśli oni w te 3 pozostałe odcinki zrobią coś GENIALNEGO to będzie zakrawać o CUD już teraz. Ten odcinek powinien być ostatnim w GOT. Odebrał mi całkowicie chęć do oglądania.
DDki zeszmacili większość rzeczy w sezonach 5-8, ale rozwiązania w 8x3 są najgorsze z wszystkiego co popsuli.
Serial od dawna nie ma nic wspólnego z założeniami i lore PLIO.
Kody na nieśmiertelność, niestety to prawda. Z 9 głównych postaci od 5 sezonu; jedyną która zginęła na dobre był ostatnio najmniej ważny z nich Theon Greyjoy. Taki Samwell, który cały czas był bezużyteczny powinien paść 10 razy w tej bitwie. Ale niestety komuś zależy na tym, żeby pokazać go w finale ckliwie z rodzinką i na tym żeby Tyrion zapodał jakiś żarcik. Za bardzo amerykańska konwencja. PLiO może nie było dark fantasy, bo nie zawierało elementów prawdziwej grozy, ale z pewnością cykl miał znacznie więcej mroku. Tutaj widać w ostatnim sezonie liczne nawiązania do Władcy Pierścieni. Nie oszukujmy się, Dedeki nigdy nie wejdą na poziom Jacksona ale jak brać to od najlepszych. LOTR jest arcydziełem, chociaż również nie tak doskonałym jak literacki oryginał i widać w nim sporo zabiegów w celu zgarnięcia większej publiczności, np wątek miłosny Aragorna.
Największe rozczarowanie ze wszystkich ? Tutaj się nie zgadzam. Na początku 7 sezonu byłem bardzo rozczarowany licznymi uproszczeniami, a 2 odcinek 8 sezonu był nudny ponad wyobrażenie, ale tutaj znacznie się poprawiło pod pewnymi względami.
1. Też myślałem, że będzie się ciągnęło dłużej, prawie wszyscy tak myśleli. Ale gwałtowne zakończenie tak ważnego wątku przed finałem jest właśnie cechą gatunku, podobnie jak śmierć głównego bohatera w 1 sezonie. Tylu liczyło na przepowiednie o Azorze, zabicie Daenerys przez Snowa i epicki pojedynek (osobiście liczyłem na lorda Berica), a tutaj dostaliśmy apoteozę sztuki skrytobójczej z Braavos. Akceptuję ten pomysł, bo jest w pewnym stopniu realistyczny. Powiązali z przepowiednią Melisandre i powinnością Berica. Dla Nocnego Króla Bran był priorytetem i nie śpieszył się tak przekonany o zwycięstwie. Arya natomiast znała doskonale swój teren i pod osłoną nocy i zamieci wykorzystała swoje możliwości prawie niewidocznych podchodów pod nieprzyjaciela. Inni nigdy nie mieli tych zdolności co ich król, wręcz nie imponowali intelektem, czy sprawnością; co widać po tym jak łatwo Jon Snow pokonał 2 z nich. Także taka forma ubicia antagonisty znienacka ma rację bytu i miała miejsce podobna w innych dobrych cyklach fantasy. Mitologia Innych faktycznie za mało opisana w przeciwieństwie do książek. W sumie wszystko nam powiedziano w 1 odcinku 6 sezonu o broni którą stworzyli dzieci lasu i która się zbuntowała godząc w starą magię, ale potem prawie żadnych odwołań
2. Całkowita racja. Spośród 10 ocalałych generałów żaden nic nie zrobił przez całą bitwę, choć można było oczekiwać pojedynku kilku z nich z najważniejszymi dowódcami obrońców. Nie wiem, brak czasu, brak budżetu. Zawsze można tłumaczyć taktycznie, po co mieli się poświęcać skoro mogli wysyłać mięso armatnie, ale to nadal za proste.
3. To już co kto lubi. Koncepcja zakładała ukazanie bitwy w nocy z padającym śniegiem, drobinkami ognia i dymem, który wypełniał przestrzeń. Niektórym koneserom malarstwa może się podobać ten obraz :-). Ale bitwa o Rogaty Gród w Dwóch Wieżach była bardziej panoramiczna zdecydowanie
4. Niezwykłych emocji dostarczyły przede wszystkim śmierci bohaterów. Każdy poległ niemal epicko i bohatersko w obronie kogoś innego. Zwłaszcza byłem pod wrażeniem Joraha Mormonta, jego kuzynki oraz Melisandre, która spełniła swoją misję. Scena w bibliotece trochę była śmieszna i przypominała TWD. Dobrze pokazano walkę Nieskalanych, a zupełnie brakowało jak przez prawie cały serial kogoś z Północy czy Doliny. Moja faworytka Dany przeszła też chrzest bojowy, co było naturalistyczne bo pokazali jej odwagę ale nie dano nagle talentu do walki.
5. A Joffrey otruty na weselu, Tywin zastrzelony w ustępie, Stannis ścięty przez kobietę ? To właśnie jest pozbawiona patosu niezwykła oryginalność GoT według mnie. Główny antagonista z tych magicznych ginie od kosy w żebra, ale zadanej valyriańską stalą. Pojedynek z nim był niepotrzebny, ale jak wyżej bardzo brakowało pojedynków czy chociaż wyeliminowania jego gwardii przybocznej.
6. Słusznie, pozbycie się Dothraków tj 2/3 armii było kompletną niedorzecznością, prawdopodobnie z powodu pazerności twórców. Walki sprowadzono do tych wokół głównych postaci.
7. Podlizywanie się publice, która chce swoich faworytów do końca niestety. Ja bym nie pogardził, gdyby zginęło ze 2x więcej północnych nudziarzy, a może nawet któryś Lannister na tym etapie. Myślę, że ten cud może nastąpić. Zakończono już patetyczne wątki północy i wszystko wraca do prawdziwej gry o tron, tytułowego i głównego wątku całej historii. Wróci na reszcie śmietanka polityczna pozostałych 6 królestw. Swoją drogą, jak sprytnie Dedeki rozwiązali problem klimatu, zima trwała 3 odcinki, kiedy kręcono tylko Winterfell, a w KL była jedna scena ze śnieżkiem
Największe rozczarowanie ze względu na to jak czekałem na NK, że to będzie jego sezon i zrobi miazgę, aż do finału sezonu.
10 ocalałych generałów ? Białych wędrowców było kilkaset podczas przekraczania muru.
Na koniec odcinka 8x2 widzieliśmy ich kilkadziesiąt (minimum 60) Ich było pewnie razem 200-300, ale nie mieli zamiaru ich pokazywać z powodu budżetu oraz strategii, bo jak widziałeś w odcinku 7x6 zabicie Innego oznacza śmierć pewnej ilości zombie więc po co mieli osłabiać swoją armię. Z drugiej strony Inny miał wartość bojową pewnie ok 20 zombiaków. Nie szło go spalić i byli silniejsi od ludzi (coś jak Góra) Jon Snow miał niebywałe szczęście, że zabił Innego w Hardhome. A w odcinku zza murem nie biorę nawet poważnie, że tak prosto im tam szło. Zauważ, że tam 10 ludzi odpierało ataki tysięcy. To była parodia.
Innego tam zabił Jon dosyć prosto, ale sądzisz, że każda walka by tak wyglądała ? Szczęście się kiedyś kończy. Poza tym 2 vs 1 jest bez szans czy z zaskoczenia z boku lub z tyłu lub z szarży konnej, gdy Inni mają długą lodową magiczną broń. Serial nie traktuje widza poważnie. Od 5 sezonu jest kierowany do młodszej publiczności i próbuje się przypodobać widzom. Arya to zaskakiwanie dla zaskakiwania.
Bo sami stwierdzili, ze podmianę wymyślili sobie w połowie 2016, a wcze,śniej chcieli, by Jon zabił NK, bo po to się urodził i po to był wskrzeszony. Arya to fanfik dla jej ulubieńców.
To samo jak w 8x3, gdy widzimy, że cała konica Dothraków i cała armia Nieskalanych zostaje rozbita w pył w kilka chwil, a później Tormund, Jaimie, Brienne na murze są przpyarci ok 30 minut prez setki zombie i nic im się nie dzieje. To samo Jon po wskrzeszeniu zombie przez NK jest ujęcie, że wokół niego wstało z każdej strony tysiące poległych, a w kolejnej sceny wyparowali i pojawiają się tylko z przodu i podstawiają mu się na miecz jak w grze komputerowej. Z boku i z tyłu hordy już wyparowały lub nie obchodzi ich Jon. Sam leży przez całą bitwę, a obok trupy i nie został zadźgany.
Arya wyskakująca w powietrze na 20m do NK lub niewidzialna przechodzi między nimi.
NK postać budowana przez wiele sezonów jako główny antagonista pokonany w pierwszej poważnej bitwie, gdzie nie ma żadnej wielkiej ofiary. Nie umarła żadna z 8 głównych postaci serialu.
Ta bitwa była wyraźnie słabsza niż Hardhome i Bitwa bękartów, ale też co dziwne słabsza niż
bitwa o Czarny Zamek i pod Czarnym Nurtem. Nie zagrało wiele rzeczy.
Bohaterowie imienni wyjęci z Władcy Pierścieni - Legolas, Aragorn itd lub z gry komp.na kodach na nieśmiertelność. Tego typu babole bolą. Gdyby to było lepiej rozgrywane nie narzekałbym.
Pogodziłbym się szybciej. Ale ta bitwa była zapowiadana jako największa bitwa w całej historii serialu,
największa bitwa z wszystkich seriali, a nawet przebijająca kinową z Wp - Dwie wieże.
A tu okazuje się, w GOT właściwie bitwa była lepiej nakręcona od tej. Szkoda, że nie była nakręcona w dzień tak jak Hardhome i Bitwa bękartów , Sapochnik nie zrobił klimatu zbliżonego do Hardhome, gdzie dużo bardziej było czuć grozę, lęk, niepokój, a postać NK była bardziej upiorna. Zwłaszcza te sceny, gdy był na górze i Jon patrzał na niego z dołu i ta muzyka oraz scenariusz powinni dużo lepiej dopracować tzn. strategia, która nie obraża inteligencji widza (to co zrobili z konnicą, trebuszami, brakiem ostrzału łuczników, gdy zombie stały za ogniem itd) oraz bez nieśmiertelnych bohaterów i z dużo lepiej rozegranym pokonaniem NK. To było mega skrótowe i pójście na łatwiznę tak jak rozpracowanie Littlefingera przez smarkule w poprzednim sezonie. Wszystko poza kadrem, wedle beznadziejnych pomysłów DDków.
Jak aż tak bardzo na niego nie czekałem, raczej od początku serialu widziałem głównych antagonistów w Lannisterach mimo wszystko (teraz reprezentowanych przez Cersei). Chociaż rzeczywiście wątek zamknięto dosyć szybko, to można było przypuszczać że wróg w Królewskiej Przystani zostanie na koniec do pokonania.
Setki może były w wyobraźni scenarzysty. Ale najwięcej pokazano w sezonie 4 w Pałacu Zimowym- 13 Wędrowców+ Król. Potem zawsze max po kilku, pod Murem też kilku i tysiące zombie. W 2 odcinku naliczyłem w szeregu 10 Innych na koniach, a dalej były całkiem zamazane sylwetki, może też Nieumarłych. W każdym razie i tak Arya jednym ciosem powaliła wszystkich razem z armią, co jak przeczytałem było oryginalnym pomysłem Sapochnika za aprobatą Dedeków, czyli bez konsultacji Martina. Może zatem w Sadze będzie inaczej zupełnie, np jakiś magiczny pojedynek NK z Branem..? Zgadza się, że odcinek Za Murem był jednym z najgorszych, to że wszyscy oprócz Thorosa przeżyli starcie z całą armią, kruki i smoki obleciały całe Westeros w jeden dzień było całkiem niepoważne. Chcieli wtedy po protu dać mu smoka.
Czy dla młodszej publiczności ? Ja oglądałem jeszcze niepełnoletni sezon 5 i scena z zabójstwem ser Meryna Tranta była jednak mocna jak na młodzieżówkę ;-). Bardzo dobrze, że Snow nie zabił Nocnego Króla, bo nie jest nikim wybitnym by gromadzić bez przerwy zaszczyty. Już niektórzy fanatycy porównują go Mesjasza, a prawda jest taka że zginął by jeszcze mnóstwo razy od 6 sezonu, gdyby go ktoś nie ratował. Z serialu eliminowane są niektóre przepowiednie np ta o młodszym bracie Cersei, by fabuła była nie do przewidzenia i to też jest plus moim zdaniem. Faworyzowanie głównych postaci jest bez sensu, ale chyba żadna produkcja popularna się od tego nie może uwolnić, co innego niektóre niezekranizowane cykle z gatunku. Ciekawe, jakie siły ostatecznie zostały teraz Dany po bitwie. Prawdopodobnie kilka tysięcy Nieskalanych ocalało mimo wszystko, ale pożądany trzon będą stanowić Dornijczycy i wojsko z Doliny, co zmusi Tyriona i Varysa do politycznego działania w końcu. Nigdy nie brałem na poważnie tych przechwałek o przebiciu Władcy. Wg mnie hierarchia realizacji bitew z obu uniwersów byłaby taka:
Pola Pelennoru> Helmowy Jar> Królewski Trakt> Hardhome> Morannon> Bitwa Bękartów> Czarny Nurt> Winterfell> Bitwa Pięciu Armii> Meereen>Osgiliath> Bolton vs Stannis>>>>>>>>>>>>>>>>>>& gt;>>>>>>>>>>>>>>>>>>>& gt;>>>>.........Szepcący Las :-)
Dobra. Obejrzałem trzeci raz.
Armia NK była nie do pokonania z powodu, ze NK miał moc wskrzeszania oraz nie ryzykował, gdy nie potrzeba tzn. najpierw uderzają zombie, potem wkraczają biali wędrowcy, a on już, gdy jest po wszystkim. Bez trójokiej wrony jego celów i zarazem słabości pokonanie go byłoby niemożliwe. Armia tylko powiększałaby się.
100 tys. Po wygranej w WInterfell 200 tys. Nie zbliżałby się do wrogów.
Do tego chyba tylko ten konkretny sztylet mógł mu cokolwiek zrobić.
Musieli wykorzystać jego słabość i liczyć na cud. Po zabiciu Brana w kolejnej bitwie nie miałby po co ryzykować.
Skrypt 7x7 oficjalny - wkracza do Westeros kilkaset białych wędrowców i 100tys zombie.
Na koniec 8x2 widzimy kilkadziesiąt BW na koniach (60-80) w zbliżeniu na dobrym TV na stopklatce. Sam Craster dał im 99 synów. Porywali dzieci dzikim. Mieli pewnie pakty z innymi.
Na jednej stronie ktoś obliczył, że najbardziej realna liczba Białych wędrowców to 300-500. Ale to i tak mało jak na 8 tys. lat adopcji - z paktów i podbierania dzieci.
Ja jestem zawiedziony. Kurcze wystarczyło by dwie minuty może trzy pokazać jak Arya przekrada się bądź włazi na drzewo, nie wiem co jeszcze a nie wyskakuje z niczego. Bo że ona załatwiła NK to dla mnie żadne zaskoczenie. Też mogło być więcej śmierci bohaterów .
Jakby pokazali jak się przekrada to już nie było by takiego zaskoczenia, poza tym scena była trochę zbyt dynamiczna i taka wstawka by ją za bardzo rozciągnęła.
Może w kolejnym odcinku zobaczymy jak to się stało, chociaż wątpię. Mam tylko nadziej że zaczną epizod tam gdzie skoczyli ten zanim ruszą z akcją do przodu.
Już pokazali, Arya miała takie zdolności od Boga bez twarzy, kilkukrotnie były sceny kiedy pojawiała się znikąd, najlepszy przykład? Przed drzewem i rozmową z Jonem.
Bracie, ten odcinek to gwałt na logice. Pomijam wszelkie teorie fanów, których namnożyło się tysiąc, ja nie miałem żadnego faworyta do zabicia NK(dla mógł to być nawet Ogar, topór w łeb i jego sławetne "cunt" ;))
Scenarzyści totalnie skopali robotę, Panowie reżyserowie ulepili z tego najlepsze co mogli.
Show, show, show, chleba i igrzysk. Mózg na czas oglądania należy odstawić na półeczkę, do słoika z formaliną.
Film rządzi się swoimi prawami. Najważniejsze z nich - film ma być widowiskowy, przystępny dla jak najszerszej grupy osób i ma wzbudzać emocje. Patrząc pod tym kątem dla mnie "Gra o Tron" jako całość jest arcydziełem, bo wszystkie te trzy rzeczy robi na wysokim poziomie. Również w tym odcinku jest pod tym względem rewelacyjnie. A że błędów logicznych tu nie brakuje? Jestem w stanie pod tym względem dużo wybaczyć jeśli film zaoferuje mi coś w zamian.
Można więc patrzeć np. na początek bitwy i zastanawiać się"Dlaczego oni stoją przed murami zamiast schować się w środku? Po cholerę Dothrakowie szarżują od frontu jak nic w nocy nie widzą i jest ich mniej? I dlaczego żaden z głównych bohaterów nie ma na głowie hełmu? W realnym świecie takie rzeczy nie miały by miejsca, bo nawet dziecko słysząc tego typu pomysły pukało by się w głowę. Czy tego typu błędy są irytujące? Trochę są ale co z tego, skoro dzięki temu jak zdecydowali się przedstawić sytuację "na froncie" autorzy serialu,j uż w pierwszych minutach mogłem poczuć nadzieję, widząc Dothraków pędzących z płonącymi mieczami w stronę mroku i za chwile patrzeć jak ta nadzieja gaśnie wraz z szybko znikającymi na horyzoncie światłami. Mogłem też odczuwać grozę razem z żołnierzami pierwszej linii, którzy patrzyli w ciemność wiedząc, że za chwilę wyłoni się z niej coś strasznego lub patrzeć, jak najwięksi bohaterowie Westeros walczą wreszcie ramie w ramię i dają z siebie wszystko, żeby tylko przeżyć i nie dać zginąć swoim kompanom.
To samo tyczy się innych scen. Nie muszę mieć podanej informacji dotyczącej tego czy cała ta finałowa bitwa trwała w rzeczywistości 1 godzinę czy 1 miesiąc. Z punktu widzenia historii nie ma to dla mnie znaczenia. Nie muszę też oglądać drogi, jaką szła Arya i zastanawiać się "kurde! Jak jej się udało prześlizgnąć przez amię nieumarłych,gdzie się nauczyła tak skakać i po cholerę w trakcie skoku darła mordę?" Przecież nie dość, że nic by to nie wniosłło do historii, to wręcz popsuło by kulminacyjny punkt finału.
Ja czuję się odcinkiem usatysfakcjonowany, emocji było mnóstwo i nawet parę łeż można było w końcówce uronić.
Szkoda tylko, że zbliżamy się już do końca tej epickiej wędrówki.
Gra o Tron to przecież komercja, każdy chyba słyszał o tym serialu, jest robiony pod masy. Było dużo błędów logicznych jak w każdym innym odcinku, takie uroki odkąd się materiał książkowy skończył. Największa głupota? Lyanna kontra olbrzym, dziecko, a nawet dorosły człowiek po jednym takim uderzeniu powinien umrzeć na miejscu, ale żeby było kameralnie i pod publiczkę to jeszcze wstała i przed śmiercią go zabiła.
Jeśli chcesz podyskutować to napisz może co twoim zdaniem było nie tak, a nie piszesz że słaby i bez logiki bo tak.
Wiesz, ja rozpisałem się na ten temat już w innych wątkach dlatego tutaj wsadziłem krótki komentarz. Najbardziej bolą mnie względy taktyczne. Te podstawy jak ustawienie wojska, ta szarża(którą można było zachować po prostu na późniejszy moment odcinka, byłoby równie widowiskowo), to idiotyczne ustawienie śmiercionośnych machin oblężniczych oddających jedną salwę strzałów. To, że rowy nabite palami nie były ustawione znacznie dalej, a piechota za nimi(co nie tylko zniwelowałoby impet pierwszej szarży zombiaków, ale również ułatwiłoby odwrót wojsk).
Boli mnie to, że poprzednie bitwy w tym serialu były świetne, logiczne, ale przy tym nie traciły na widowiskowości.
Boli mnie fakt, że Nocny Król żyjący kilka tysięcy lat, któremu nie dali rady herosi dawnej ery ginie w trakcie jednego odcinka(i podkreślam, nie mam nic do sposobu jego zabicia, niech nawet nadepnie na kolczatkę ze smoczego szkła i rozpadnie się na kawałki ;))
Wkurza mnie montaż scen, gdzie bohaterowie są otoczeni przez setki jak nie tysiące umarlaków jak John, tylko po to żeby w kolejnej jakimś cudem mieć obok siebie ich garstkę.
To o czym mówisz podając przykład sceny z Lyanną jestem w stanie przełknąć, to jest ta domieszka fantasy i budowanie momentów heroicznych, których nawet spodziewam się w epickich bitwach.
Jednak nie jestem w stanie przełknąć faktu, że w bitwie giną dziesiątki tysięcy ludzi, a Sam(!!!), Brienne, Podrick, Jamie, Tormund i kto tam jeszcze stał w PIERWSZEJ LINII, no akurat ONI przetrwali całą bitwę(i ta groteskowa scena gdzie mucą na lewo i prawo stojąc na górach trupów, a poza nimi garstka ludzi). A przypomnijmy sobie z jakim kosmicznym impetem zaatakowała armia Nocnego Króla, no z butów wyrywało. Tarcza fabularna była czymś totalnie pogardzanym przez Martina, dlatego też z takim zamiłowaniem mordował bohaterów od pierwszej książki, nie patrząc czy to Ned Stark, czy Rob Stark czy inny Tywin Lannister sprawiając, że Gra o Tron była taka wyjątkowa.
Ehh, uwielbiam ten serial, dlatego tak mnie to drażni :(
Wybacz, ale na tym forum jest tak potężny spam że nie mam czasu czytać wszystkiego. Nie będę się rozpisywał a jedynie zgodzę się z tobą co do nietykalonści bohaterów bo o tym samym pisałem niżej.
Co do impetu uderzenia, to nie było uderzenia a nawałnica trupów która wybiła wszystkich dothraków w kilkanaście sekund. Nie mogli tego przeżyć na otwartym polu.
Dodam tylko że poprzednie bitwy też nie były specjalnie logiczne, bitwa bękartów cierpiała na ten sam problem aczkolwiek była o wiele wiele lepsza od tej bitwy.
Jestem fanem gry o tron i do dziś uważam ten serial za jeden z lepszych, a może nawet najlepszy. Nie czytałem nigdy książki, tak więc czerpię wyłącznie z tego co widzę na ekranie, czasem doczytam jakieś ciekawostki w necie. Teorie spiskowe mnie średnio interesują, chociaż trudno nie być z nimi na bieżąco przy takim hype tej serii. Muszę przyznać, że 8 sezon zawiódł mnie póki co po całości. Fakt, że zostało jeszcze kilka odcinków, ale nie sądzę, aby były one na tyle dobre, aby zrekompensować to co działo się do tej pory. Gołym okiem widać, że od kilku sezonów scenarzystą skończył się materiał z książki, a ich pomysły na dalsze rozwinięcie wątków nie były tak dobre, jak te od Martina. I tak z sezonu na sezon jest co raz gorzej. Jednym z słabszych okazał się również poprzedni, czyli 7 sezon. Po pierwszych odcinkach ludzie również narzekali na forach, całościowo jednak nie wyszło tak źle, choć ilość absurdów, idiotycznych rozwiązań i zachowań bohaterów, aż kuła po oczach. Przewidywalność również zeszła na drugi plan. Z łatwością można było powiedzieć co zaraz się wydarzy i jak zakończy się obecna scena. Mówisz: Za moment wleci danka na smoku i wszystkich uratuje. Voilà i wlatuje. Poprzednie sezony były tego wszystkiego całkowitą odwrotnością i jednak przez lata przyzwyczaiły widza do pewnego poziomu, który zresztą wyróżniał ten serial wśród innych. I to nie jest teraz tak, że twórcy powrócili do starego klimatu i nieprzewidywalne było to, że to Arya zabije NK. Fakt, trudno było to przewidzieć ( tak trochę na siłę ), ale poprowadzili i pokazali to w taki sposób, że cała ta scena okazała się jedną wielką głupotą, a NK kpiną, a nie realnym zagrożeniem zapowiadanym od kilku sezonów. Bitwa zresztą również niezależała dla najlepszych, cała ta dramaturgia i napięcie jakie starali się zbudować wyszło po prostu śmiesznie, już nie wspominając o pozostałych smaczkach; jak wysłanie dothraków w ciemno lub ustawienie katapult w pierwszych szeregach. To są po prostu błędy logiczne, które rażą widza głupotą, a fanom serii sprawiają bóle głowy, w której to rodzą się pytania, jak można było tak to zepsuć. Oczywiście, to tylko garstka, bo można tak wymieniać w nieskończoność. Owszem, muszę przyznać, że odcinki są naprawdę widowiskowe, efekty robią wrażenie, ale fabularnie i logicznie wygląda to naprawdę słabo. Oglądając dwa pierwsze odcinki czułem się jakbym oglądał kiepską telenowelę; kiepskie dialogi, brak pomysłów na dalsze prowadzenie postaci oraz głównego wątku. Pokazując je znajomym z dumą, że to finałowy sezon świetnego serialu, czułem po prostu zażenowanie, że wyszła z tego taka kaszana.
Polecam oglądać nowe odcinki dwukrotnie, ponieważ po tygodniu oczekiwania na kolejny, ogląda się go jeszcze z emocjami, później już działa rozum. I oczywiście powrócić do poprzedniego sezonu, który najbliższy obecnemu. Łatwo wyczuć i zauważyć, jaka gruba granica je dzieli, chociaż on też do najlepszych nie należy.
Wiesz, nie wiem czy wyłapałeś ale od sezonu 5 na tym forum robiłem podsumowania odcinków w których wypisywałem wszystkie błędy, więc jestem bardzo świadomy. W sezonie 8 nie chce mi się tego robić, po prostu brak czasu.
Co do oglądania dwa razy, chciałbym ale też czas mi nie pozwala. Jedno z ostatnich zdań jakie napisałeś "ponieważ po tygodniu oczekiwania na kolejny, ogląda się go jeszcze z emocjami, później już działa rozum."
I dlatego ten serial odnosi tak duży sukces, osoby które lubią analizować, pisać na forach oglądną dwa razy i zawsze jakieś niezadowolenie będzie (tak jest z każdym filmem/serialem nie tylko z grą o tron, mało jest filmów które za każdym razem dostarczają dobrą zabawę)
Większość za to po prostu oglądnie, "pojara" się tym co widziało, pogada ze znajomymi i czeka na kolejną dawkę wrażeń bez wchodzenia w szczegóły dlaczego zwykły żołnierz padał od ataku jednego trupa a bohaterowie byli łapani przez pięciu i nic im się nie działo albo czemu Aray się podkradła mimo że wcześniej ledwo przeżyła uciekając przed trupami, albo... można tak po tym odcinku liczyć w nieskończoność ale po co?
Dokładnie! Szukacie logiki, sensu, racjonalności w działaniach bohaterów? Idźcie obejrzeć sobie film historyczny, najlepiej Smoleńsk. To jest fantasy, ten film ma dostarczać ROZRYWKI. Scenariusz? A po co to komu. Ma się dziać, mają się naparzać w niesamowitym tempie, kogo obchodzi, czy ma to jakikolwiek sens!
Smoki!!!!
FRUU FRUU
olbrzymy!
bum bum
ŁUBUDU
PŁONĄCE MIECZE
Uważasz, że zabicie nocnego królika było niesatysfakcjonujące i niezgodne z duchem sagi? No jak to, przecież było zaskakujące!
Ale fakt, dałoby się to zrobić lepiej i powinno wyglądać mniej więcej tak:
Nocny Król podchodzi do Brandona (z triumfalnym uśmiechem): To już koniec, trójoka wrono
Brandon trójoka wrona (z zagadkowym uśmiechem): nie, to jest dopiero początek...
i w tym momencie z drzewa wyskakuje oddział zakamuflowanych elitarnych samurajów-transwestytów, który zaczyna dziesiątkować armię białych włóczęgów i ich truposzy.
Na koniec dowódca oddziału elitarnych samurajów-transwestytów toczy samotny pojedynek z nocnym królem otoczony grupą wiernych towarzyszy, którzy pokonali armię nieumarłych. W ostatniej scenie dowódca oddziału elitarnych samurajów-transwestytów wytrąca lodowy miecz z ręki nocnego króla i mówi: to za mojego praprapraprapradziadka, który zginął za murem, sk***ysynu - i w zwolnionym tempie przebija go samurajskim mieczem, który był w jego rodzinie od czternastu pokoleń.
Zapytacie pewnie skąd wziął się ten oddział elitarnych samurajów-transwestytów, ale czy to ważne? To jest FANTASY a nie film historyczny, tutaj może się wydarzyć WSZYSTKO. Najważniejsze, żeby zakończenie było zaskakujące, a nie sądzę, żeby ktokolwiek spodziewał się śmierci nocnego króla z ręki dowódcy elitarnego oddziału samurajów-transwestytów.