Sansa podobno zaciążyła, a Wielki Wróbel pewnie nie toleruje aborcji, to zapewne tak
No ale jeśli Jaś Śnieżek go zabije? :/ To się nie dowiemy. Ale Ramsay bez koszulki niszczy zabijaków z Żelaznych Wysp, to ewentualna porażka z Jonem będzie mocno naciągana. To byłoby bardziej niekonsekwentne, niż danie się puścić w pole przez Stannisa (najlepszego stratega itd, coś kilkanaście razy mówili w serialu jakim to on nie jest wodzem świetnym :O )
Ideał syna, męża, ojca, dowódcy, przywódcy, zarządcy, matki, córki, żony, jeźdźcy smoków
Wizjoner, człowiek renesansu, dar od niebios, mesjasz, dżentelmen, dwukrotnie nominowany do pokojowej nagrody nobla, kobieciarz, ekscentryk, działacz społeczny, patriota - to jest właśnie Ramsay Bolton
Raczej nie nominowany, tylko dwa razy odebrał nobla, raz od adolfowi a potem od putina;)
Gniewa się jeżeli mu mówisz te rzeczy... bardzo się gniewa...
Dobra, nie umiem udawać Fetora.
Za to cenię twórców serialu, stworzyli z bardzo negatywnej postaci książkowej kogoś takiego. Ramsay nie da się zaszufladkować w pojęciach "czarno-biały" o.O
Jedyna zua rzecz jaką zrobił w serialu to polowanie na Tansy, ale to w odcinku pisanym przez zuego Martina więc się nie liczy.
Zachował się zgodnie z tradycją: "Traditions are important". Nie miej mu tego za negatywne.
Co w tym złego? Pokonał wroga, który najechał Północ nie tracąc przy tym ani jednego żołnierza.
A co było złego w "Red wedding"? Przecież minimalnymi stratami dla Frey'ow i żadnymi dla Lannister'ów unicestwiono armię Starka. A Robb z punktu widzenia Tywina był w końcu uzurpatorem. Jak widać każdą podłość można interpretować. I co tam, że tatuś Ramsay'a zdradził i był skrytobójcą swego lorda, zmieniającym stronę dla korzyści rodu.
Może w takim działaniu nie ma honoru, ale wygrana jak najmniejszymi stratami własnymi pokazuje jak dany wódz jest sprytny. I tak Roose Bolton elastycznie zmienił stronę, co spowodowało, że nie został zgładzony i wybił się na namiestnika Północy, Tywin nie poniósł żadnych strat. Zdrada zawsze pozostanie zdradą, czymś godnym pogardy, ale zamiarem każdego z nich była wygrana.
Oby :D Nie ma bardziej ohydnego zachowania niż zamordować swoich gości i to na weselu.
Wojny są o wiele gorsze tylko społecznie akceptowane.
Ja lubię Freyów, a poza tym oni jedynie pokazali Robbowi jakie to uczucie jak ktoś ci coś obiecuje, a następnie łamie przysięgę (w tym przypadku przysięga ochrony gości pod swoim dachem). Przy okazji też pomścili swoich braci, którzy zginęli za Robba, bo sojusz był już spalony.
Fakt że Freyowie zostali zdradzeni, byli podstawieni pod ścianą i musieli spełnić warunki Tywina (który zawrócił armię, żeby bronić stolicy i wojnę w Dorzeczu chciał jak najszybciej zakończyć), a Bolton od początku (a przynajmniej od dłuższego czasu) grał na dwa fronty, ale też nie można się dziwić, że nie chciał, żeby Starkowie stali się zbyt potężni.
"A co było złego w "Red wedding"?"
Nic.
"tatuś Ramsay'a zdradził i był skrytobójcą swego lorda"
Starkowie i Boltonowie od zawsze byli wrogami. Boltonowie zostali zmuszeni ugiąć kolano, ale cierpliwie czekali na zemstę i w końcu nadarzyła się okazja.
Zdobycie Moat Cailin jest jedną z moich ulubionych scen (zwłaszcza że Alfie bardzo przekonująco to zagrał). Ciekawe, co było w tym liście, który Ramsay dał Reekowi - pewnie napisał, że obedrze ich ze skóry, wiedząc, że tego nie przeczytają, bo nie umieją czytać :P
Postać Ramsaya jest naprawdę ciekawa - sadystyczny i okrutny, ale jednocześnie inteligentny, mający fantazję i perwersyjne poczucie humoru. Psychopata pozbawiony empatii, ale z wysoko rozwiniętą inteligencją emocjonalną, inspiracją do stworzenia tej postaci mógł być Ted Bundy.
Zabawna była scena, gdy na powitanie całuje Grubą Waldę i nazywa ją od razu "mamą".
Chodziło bardziej o Żelaznych poddających się w Winterfell, o których losie mówił Bolton Freyowi (o ile dobrze pamiętam). Ramsay bardziej kojarzy mi się z Reihardem Heydrichem, którego obawiał się nawet Himmler.
Jest prawie takim badassem jak ja. Gdyby tylko płynęła w nim krew smoków... A może płynie ? W końcu trzy głowy ma smok. Ja, on i Brienne. Razem zmietlibyśmy nawet Valyrię za czasów jej świetności !
Targaryeni uwielbiają destrukcje swoich domów, a Ramsay na razie tego nie zrobił
To nie był jego dom - teraz jest, bo wielce honorowi Starkowie gryzą piach lub siedzą poza Północą, bez armii czy wsparcia