Temat nie ma na celu 'rywalizować' z tematem o dyskusji o odcinku (lub tematach) - to raczej swego rodzaju załącznik.
JEŚLI ktoś ma zamiar skomentować czyjeś wybory/post/rozpocząć ew. dyskusję, niech 'odpowiada' na post danego użytkownika (na FW jest system drzewkowy). Tak to proszę odpowiadać na pytania na post otwierający - łatwiej będzie później zsumować wszystko :) Zsumować, ponieważ na koniec będzie można zrobić podsumowanie sezonu 5 w poszczególnych kategoriach i wszystko to, co zostało wypisane (tak jak w poprzednich latach, ale dysponując odpowiedziami będzie można stworzyć temat z postem otwierającym ze 'statystykami' i np. będzie można zarówno napisać coś od siebie, jak mieć wgląd na ogólne spojrzenie użytkowników forum na dany sezon, co się podobało a co nie i móc się do tego odnieść wg własnego uznania/gustu).
Wszystkie pytania dotyczą TYLKO i wyłącznie odcinka nr 6 w 'oficjalnej dystrybucji'. Dziękuję również stałym bywalcom za sugestie odnośnie ułożonej listy pytań :)))
Jeśli ktokolwiek ma nowe propozycje, zmiany do obecnych pytań, lub jakąkolwiek konstruktywną krytykę - proszę pisać w temacie pod/przed 'pytaniami lub na priv. Z góry dziękuję :)
- Ulubiona (np. dobrze odegrana postać, Twoja ulubiona ogólnie lub w tym odcinku itp.):
- Nielubiana postać:
- Wizualnie najpiękniejsza lokacja/miejsce/budynek:
- Wizualnie najmniej atrakcyjna lokacja/miejsce/budynek:
- Najlepszy/ulubiony cytat z odcinka:
- Najgorszy cytat z odcinka:
- Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie (w tym odcinku):
- Która postać Cię zawiodła:
- Najbardziej emocjonująca scena:
- Scena, podczas której ziewałem/am:
- Najbardziej 'jajcarska' scena odcinka:
- Najbardziej nielogiczna/'WTF' scena:
- Najlepszy/ulubiony wątek odcinka:
- Najgorszy wątek:
- Największe zaskoczenie odcinka (plot twist, rewelacja na temat postaci, smierć, itp.):
- Ulubiona para/duet z odcinka:
- Najgorsza para:
- Najlepsza sekwencja walki/akcji (o ile takowa miała miejsce):
- Najgorsza sekwencja walki/akcji:
- W którym momencie najlepszy podkład muzyczny/muzyka:
- Ocena odcinka w skali od 1 do 10:
Dodatkowo 2 pytania adresowane do czytelnika sagi (ten sezon jeszcze na to pozwala):
- Najlepsze nawiązanie do książki (o ile takowe miało miejsce, jest warte uwagi itp.):
- Najsłabsze nawiązanie do książki (to samo co wyżej, ale chodzi o ogólnie pojętą zmianę, podam przykład: odcinek finałowy s4, wątek Tyriona po śmierci Oberyna):
Zgadzam się. Już bym wolała żeby wątek Sansy został odłożony na jakiś czas jak z Branem.
Że zrobili zmiany to rozumiem, ale że takie to już nie moge pojąć. Nie tylko chodzi mi o zgodność serialu z książką. Mi się to co zrobiono z Sansą nie podoba też w kontekście poprzednich sezonów. Sansa miała dużo scen z Petyrem, widać było, że coś między nimi jest, zapowiadała się całkiem ciekawa współpraca. Zwłaszcza te jej zeznania! Petyr był zachwycony jej akcją, te ich porozumiewawczy spojrzenie w tej scenie... A tu nagle takie rzeczy. Petyr potraktował Sanse nagle jak jakąś Rose. No płakać się chce :(
W sumie to tak szczerze to nawet sceny w Dolinie razem z LF mogłyby być okei, Doran do tej pory dostał dwie sceny, Tyrion pierwsze swoje sceny przegadał o dupie maryni, to dlaczego Sansa nie mogłaby dostać dwóch, trzech treściwych scen pokazujących jej naukę, można by też wpleść coś z przeszłości, nawet opowieści LF o Lyanie i Targerynach jako forma nauki na błędach przeszłości - te wątki są w tym sezonie przecież super. Do tego pokazać ją, jak manipuluje Robinem, może jakieś sceny z lordami pokazujące jej rozwój. Sansa nie musi występować co chwilę, niech ma mniej scen, ale wartościowych.
Nie ma parcia na akcję, na szokowanie. Dla mnie osobiście najlepsze do tej pory sceny w GoT są jakimś cudem statyczne i spokojne. Do dziś pamiętam rozmowy Cersei z Tyrionem z zamierzchłej przeszłości serialowej, więc nie widzę przeszkód do pokazania ciekawych rozmów między Sansą i LF.
Ano właśnie. Skoro przy Branie dojechali do końca wątku książkowego i zostawili temat zamiast robić fanfik, to mogli równie dobrze postąpić tak samo z Sansą. Choć, jak zauważyła emo, nawet dodanie kilku scenek z edukacji Sansy pod okiem LF w Dolinie nie musiało wcale być nudne. Tym bardziej, że przy tej ilości wątków zupełnie zrozumiałem byłoby gdyby Sansa nie dostała wielu minut, ale można z nich było wycisnąć całkiem sporo. W ogóle nie kumam, czemu tfurcy nie zdecydowali się na wżenienie Sansy w Dolinę (czy chodziłoby o Harry'ego, czy - w obawie przed wprowadzaniem kolejnej postaci - Robina). Wokół tego można było spokojnie zbudować niedługi ale treściwy wątek Sansy na ten sezon.
Oczywiście, że mogli tak zrobić. Chętnie bym obejrzała. To chyba najlepsze wyjście by było. Ale mając do wyboru to co zrobili z tym wątkiem a nie odłożyć go, to odłożyć go wydaje się lepsze.
W sumie racja, jak pomyślę, że z Żelaznymi zrobiliby taki sam kabaret jak z Dorne, to oddycham z ulgą ;) Ale mimo wszystko szkoda, bo potencjał był ogromny. Przecież to praktycznie ekranowy gotowiec! To samo zresztą z Gryfem. Jakkolwiek można stękać, że motyw z cudownie ocalonym prawowitym dziedzicem jest trochę oklepany i naciągany, to w serialu by to zagrało. Ale z drugiej strony Dorne też miało się świetnie zaprezentować...
- Ulubiona (np. dobrze odegrana postać, Twoja ulubiona ogólnie lub w tym odcinku itp.): Tyrion.
- Wizualnie najpiękniejsza lokacja/miejsce/budynek: Komnata twarzy.
- Najlepszy/ulubiony cytat z odcinka: "You can smell the shit from 5 miles away" - Ollena.
- Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie (w tym odcinku): Jorah.
- Najbardziej emocjonująca scena: Ślub i noc poślubna Sansy.
- Najbardziej 'jajcarska' scena odcinka: Śpiewający Bronn.
- Najbardziej nielogiczna/'WTF' scena: Zarówno Jaime jak i Bękarcice mieli kiepski plan na porwanie Myrcelli.
- Najlepszy/ulubiony wątek odcinka: Arya (o dziwo).
- Największe zaskoczenie odcinka (plot twist, rewelacja na temat postaci, smierć, itp.): Pan Eko!
- Ulubiona para/duet z odcinka: Jorah i Tyrion.
- Najgorsza sekwencja walki/akcji: Jaime i Bronn kontra Żmijowe Bękarcice. Sama walka miała w sumie niezłą choreografię, ale średnio ją sfilmowali.
- W którym momencie najlepszy podkład muzyczny/muzyka: Arya wchodzi do komnaty twarzy. Takiej nuty jeszcze nie było.
- Ocena odcinka w skali od 1 do 10: 7.
Dodatkowo 2 pytania adresowane do czytelnika sagi (ten sezon jeszcze na to pozwala):
- Najlepsze nawiązanie do książki (o ile takowe miało miejsce, jest warte uwagi itp.): Noc poślubna. Może i inna postać ją miała, ale jednak.
- Najsłabsze nawiązanie do książki (to samo co wyżej, ale chodzi o ogólnie pojętą zmianę, podam przykład: odcinek finałowy s4, wątek Tyriona po śmierci Oberyna): Po sześciu odcinkach muszę stwierdzić, że wątek Jaime'a nie dorównuje wersji książkowej. Szkoda, bo to moja ulubiona postać, a w książce pod Riverrun pozamiatał.
"- Najgorsza sekwencja walki/akcji: Jaime i Bronn kontra Żmijowe Bękarcice. Sama walka miała w sumie niezłą choreografię, ale średnio ją sfilmowali."
Dobrze napisane, przy oglądaniu z lektorem bardziej zwrócę uwagę ale faktycznie, choreografia chyba była niezła tylko sfilmowanie (i aktorki, powiedziałbym) już im coś nie wyszło.
"- W którym momencie najlepszy podkład muzyczny/muzyka: Arya wchodzi do komnaty twarzy. Takiej nuty jeszcze nie było."
Dokładnie :D
"Po sześciu odcinkach muszę stwierdzić, że wątek Jaime'a nie dorównuje wersji książkowej. Szkoda, bo to moja ulubiona postać, a w książce pod Riverrun pozamiatał."
W rzeczy samej, niebo a ziemia :(
- Ulubiona postać: Sansa, Theon, Tyrion
- Nielubiana postać: Ramsay, ale taki miał być. Najbardziej żenująca? Bękarcice
- Wizualnie najpiękniejsza lokacja/miejsce/budynek: regały w Domu Czerni i Bieli, boży gaj w Winterfell
- Wizualnie najmniej atrakcyjna lokacja/miejsce/budynek: piaski, a raczej trawy Dorne; Wodne Ogrody dupy nie urywają
- Najlepszy/ulubiony cytat z odcinka: nie pamiętam
- Najgorszy cytat z odcinka: nie pamiętam
- Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie (w tym odcinku): Littlefinger, Areo Hotah
- Która postać Cię zawiodła: uczestnicy bijatyki w Wodnych Ogrodach
- Najbardziej emocjonująca scena: noc poślubna
- Scena, podczas której ziewałem/am: ziewam na scenach z Aryą, ale lubię ten wątek
- Najbardziej 'jajcarska' scena odcinka: Tyrion urabia handlarzy niewolników, a Jorah wbrew sobie musi go uwiarygodnić ;)
- Najbardziej nielogiczna/'WTF' scena: bójka w Wodnych Ogrodach
- Najlepszy wątek odcinka: Winterfell
- Najgorszy wątek: Dorne
- Największe zaskoczenie odcinka (plot twist, rewelacja na temat postaci, smierć, itp.): Ramsay i Sansa
- Ulubiona para/duet z odcinka: Tyrion i Jorah
- Najgorsza para: Jaime i Bronn
- Najlepsza sekwencja walki: wewnętrzna walka Sansy
- Najgorsza sekwencja walki: walka Tommena o swoją królową
- W którym momencie najlepszy podkład muzyczny/muzyka: noc poślubna i napisy końcowe
- Ocena odcinka w skali od 1 do 10: 9
Dodatkowo 2 pytania adresowane do czytelnika sagi (ten sezon jeszcze na to pozwala):
- Najlepsze nawiązanie do książki: Kyra, wspomnienie Starego Niedźwiedzia
- Najsłabsze nawiązanie do książki: ogólnie wątek dornijski
"- Najbardziej 'jajcarska' scena odcinka: Tyrion urabia handlarzy niewolników, a Jorah wbrew sobie musi go uwiarygodnić ;)"
Dobrze napisane :D
Koniec tygodnia i pewnie nikt i tak tego nie przeczyta (niestety nie załapałem sie na dyskusję), więc bedzie krótko i tylko odnośnie ostatniej sceny.
Naprawdę, nie rozumiem skąd to wielkie oburzenie (przeczytałem jakoś 2 pierwsze strony) odnośnie ostatniej sceny. Nawet onetowi się udało mi spoilera wcisnąć, bo przed obejrzeniem zobaczyłem głośny nagłówek z Sansą, to już oczywiście wiadomo było jak to się skończy. Przecież to musiało siestać prędzej czy później, wszyscy spodziewali się, że co? Sansa owinie sobie Ramsaya wokół paluszka i będzie nim sterować? A może całą rodzinką Boltonów? Przecież ostatnia scena to jest oczywista konsekwencja wydania Sansy za Ramsaya, spodziewaliście się, żę będą sobie patrzeć głęboko w oczy podczas nocy poślubnej? A może, że Ramsay ma wrażliwość Tyriona?
I nie, nie usprawiedliwiam w żaden sposób gwałtu, po prostu oczekuję od fabuły w miarę logicznej ciągłości. A skoro Sansa już Rulor wie skąd znalazła się w Winterfell, to każde inne rozwiązanie nie grałoby już kompletnie. Prawdę mówiąc, pod koniec odcinka, gdy Sansa powiedziała Theonowi, żeby jej nie dotykał, przemknęło mi przez myśl, że może twórcy zaaplikują nam przygotowanie Sansy dla Ramsaya przez Fetora do nocy poślubnej a'la Jeyne Poole, ale to już pewnie byłoby za grube nawet na HBO. :D
A można powiedzieć, że twórcy i tak ugrzecznili ostatnią scenę, której de facto nie było, a pozostawiała duże pole do wyobraźni (w pierwszym sezonie, jak pamiętam, nie mieli takich oporów z Danką). I nie, nie czerpię satysfakcji z oglądania tego typu scen, po prostu oczekuję REALIZMU, bo przecież to nie M jak Miłość.
A i w ostatnim zdaniu - bo mogło to dziwnie zabrzmieć - nie chodzi mi o to, żeby pokazać realistycznie scenę gwałtu, tylko ukazanie, że to miało miejsce, tak właśnie jak to wyglądało w ostatnim odcinku. Niech mi ktoś powie, że to była rzadkość w średniowieczu. Tak, tak, wiem, że to nie jest serial historyczny i smoki nie istnieją.
Nie, dobrze gadasz, zgadzam się we wszystkim, jesteśmy w mniejszości ale co tam (ILN, truegod, Ty i ja - 4 muszkieterów), dżołk :D Ja się właśnie cieszę, że nie pojechali bardziej po bandzie i nie było rozgrzewki z Fetorem.
Ja przeczytałam, a co :)
No ja też dostałam Sansą po gębie przed seansem odcinka, jakem weszła na wyborczą :D
Piszę za siebie, żeby nie było, że występuję w imieniu reszty forum ;) Dla mnie ta scena była koszmarna za samo to, że zaistniała i za ciąg idiotycznych zdarzeń, które do niej doprowadziły, zaczynając na genialnym planie LF, poprzez zgodzenie się na niego Sansy, skończywszy na tym, że do ślubu doszło mimo sugerowanej nachalnie przemiany Sansy w Graczkę w Pierzach, która miała działać, a nie dać się dymać. W tym wypadku nawet dosłownie.
Dla mnie przynajmniej logicznym następstwem sceny z ratowaniem tyłka LF i potem schodzenia z pewną siebie miną po schodach, było to, że Sansa w tym sezonie rusza z koksem. A znalazła się dokładnie w tym samym, jak nie gorszym miejscu, co w pierwszym sezonie, tak samo popełniając grzech głupoty, krótkowzroczności i naiwności, jak w przypadku Neda. Co prawda wtedy ścięto jej ojca, teraz tylko jej kwiatek, ale myślę, że to marne pocieszenie :P
Osobną kwestią pozostaje fakt, że wtedy Sansa nie znała ciemnych stron życia. Tym bardziej po tym jak je poznała, jej zgoda na zemstę na Boltonach poprzez małżeństwo fatalnie świadczy o jej inteligencji.
Cały ten wątek jest dziwaczny: beztroski w szafowaniu swoim głównym asem w rękawie LF, brak wiedzy o uczestnikach knutej intrygi, do czego się sam przyznaje, porażająca ignorancja w traktowaniu Boltonów (tu ci musiało serce skoczyć, przyznaj się, kiedy Sansa z LF dyskutują o wymanewrowaniu Roose'a i zmanipulowaniu Ramseya ^^), jakże łatwe kupczenie ciałem Sansy zarówno ze strony LF, jak i samej zainteresowanej... ech...
A co do samej w sobie sceny: uważam ja za niepotrzebną. Jeżeli po niej nastąpi "przebudzenie" Sansy, to padnę. A jeżeli nie nastąpi i czeba ją będzie ratować, to padnę w drugą stronę :D Bo tym samym się okaże, że albo trza babę wyruchać, żeby się ogarnęła, albo okaże się, że już mogła zostać w KL, zgwałcona przez tłum, Joffreya i jeszcze poprawiona przez Tyriona, wyszłoby na to samo - Sansa okazałaby się bezwolną laleczką, niezdolną do działania.
Jak oczekujesz realizmu, to wiesz, chyba trzeba powoli zacząć się przestawiać na "tryb TWD" :D
Ja już zupełnie abstrahuję od ciągu logicznego, który spowodował, że się tam znalazła. Stosuję coś w rodzaju mechanizmu wyparcia - ostatnie co pamiętam, to że Sansa jest w Winterfell i od tego momentu to analizuję. :D A tak serio, sam fakt bytności Sansy w WF mnie jako książkowca nie irytuje, jako że nie jestem fanem postaci i wątku Sansy w ogólności. I sam pomysł Sansy w Winterfell byłby dla mnie jednym z lepszych pomysłów w porónaniu z ksiażką, gdyby miał on jakiekolwiek logiczne uzasadnienie fabularne, a nie burzył całkowicie postać LF, skądinąd jedną z moich ulubionych. Bo, żeby w Sansie się dokonała przemiana, o której to tyle wszyscy trąbią, to do tej pory nie zauważyłem (ok, była jedna scena, która miałą to symbolizować, wychodzi na to, że nie tyle miała symbolizować przemianę Sansy, co jej ślepe zawierzenie LF, bo tylko to tłumaczy, że zgodziła się na WF, wszak aż tak głupia nie jest, żeby nie wiedzieć, że to nie będzie sielanka) - może ma mieć to miejsce teraz? Prawdę mówiąc nie mam pojęcia jakby to miało wyglądać.
LF - zauważyłem jakąś wypowiedź, nie weryfikowałem tego, że LF nie wiedział, że Ramsay był zwyrolem. To już z jednej strony jest komedia, bo jak widać maksymę You know nothing należy stosować nie tylko do Jona, ale i do Littlefingera, który nie orientuje się, co się dookołą dzieje (sic!), Cersei, która nie wie, że Sansa żyje i jest u Boltonów (miałoby to więcej sensu, gdyby nie ruszała się z Eyrie), oraz dedeków którzy nie potrafią sensownie poprowadzić wątku Dorne (to był już zdecydowanie realizm w stylu TWD, a nawet UtD - Under the Dome, to taki mój wyznacznik w tym zakresie. :D). Z drugiej strony natomiast, Ramsay nie dał się pokazać Sansie do tej pory jako zwyrol, a przynajmniej nie w pełnej krasie, ok były docinki przy obiedzie, była asysta Fetora przy pokładzinach, ale dobrze wiemy, że Ramsaya stać na wiele więcej. Zresztą pokłądziny musiały się odbyć, jakie było podejście Tywina - takie samo, nie dawał z tym Tyrionowi spokoju.
No i właśnie ta scena w kryptach, to już po prostu uśmiech politowania wzbudziła. A najlepsze jest to, że pewnie wymyślę jakąś fabularną głupotę i Sansa namota coś jeszcze przed przybyciem Stannisa, a nie zdziwię się, jak z ich dziwnymi pomysłami, Stannis zdobędzie WF wyłącznie dzięki Sansie. :D Ale i tak bardziej mnie rozbawiłą Cersei, chcąca obdzierać Roose'a ze skóry - gdzie tobie jaskółeczko za Starego Kruka się brać. :D Mitomania level hard. Ty sobie kobieto najpierw we własnym ogródku posprzątaj.
Co mi się jeszcze nie podoba - to bardzo kameralne pokazanie sił Boltonów - kto ma bronić tego WF - 15 żołnierzy na krzyż? Stannis idzie z olbrzymią armią - a w Winterfell jakieś niedobitki czy nie wiadomo co.
"Bo, żeby w Sansie się dokonała przemiana, o której to tyle wszyscy trąbią, to do tej pory nie zauważyłem (...) - może ma mieć to miejsce teraz? Prawdę mówiąc nie mam pojęcia jakby to miało wyglądać."
no ja też. Ale szczerze? To przewiduję właśnie jakiś cud fabularny, który pozwoli Sansie obalić - lub przynajmniej zaszkodzić Panom B, a krytykom zamknąć gęby, że tak psioczyli, a a tu panna taka mocarna. Arrgh, miałam nie czynić spekulacji w wątku Sansy :D Ok, psst, cicham.
Wiesz, dla mnie osobiście argument o braku wiedzy LF na temat Ramseya i o dyskrecji tegoż w kwestii swoich upodobań nie przemawiał i go nie kupuję. Po pierwsze jest Boltonem. Po drugie jest Boltonem. Po trzecie jest świeżym Boltonem. I za cóż dostał nazwisko, za piękne oczy? I jak ktoś już słusznie zauważył na forum, Ramsey kontynuuje rodzinną tradycję, jawnie, pod swoim nazwiskiem, mało tego, przywozi pamiątki z wycieczek i rozwiesza po WF. Nikt o tym nie wie? Nikt nie plotkuje? Nawet najmniejsza ploteczka, plotunia? :) A jednak LF wizytując karczmy, jadąc przez Północ pozostaje w błogiej nieświadomości, a w WF rzuca się mu bielmo na oczy. Jak i Sansie, szlachciance jak widać zgniłe mięso ludzkie nie wadzi i nie budzi podejrzeń :D
Patrz, nawet babuleńka wita Sansę z otwartymi ramionami, zamiast ją ostrzec. No chyba że tak zajęta praniem bielizny, że nie zauważyła powrotu Ramseya z obdartymi ze skóry zwłokami i jest tak beznadziejną pokojówką, że nie zna ani jednej plotki o znikających dziewczynach Ramseya..
Cersei ma tendencje do megalomanii i wspaniałych aktów wściekłości, typu "spalę Dorne do ziemi", "obedrę Boltonów ze skóry" i takie tam. Tak że spoko, przynajmniej jest wesoło :) Oczywiście tajemnicą pozostaje wyprawa na Północ i na Południe bez osadzonych w kiciu Tyrellów, ale to są szczegóły, a nawet detale :)
No tak, ty patrzysz szerzej na Boltonów. Mnie tam sam Roose wystarczy za całą armię :D
A widzisz, przeleciałam posty z tego wątku i doszłam teraz do Ciebie :) I powiem Ci, że oczy mam jak pięć złotych po tym, co tu czytam.
Ramsay jako sadysta, a sadystycznie to on traktował Jeyne-Poole-zrobię-z-nim-albo-z-psem-co-chce-niech-tylko-nie-ucina-mi-stóp, tutaj po prostu ją obcesyjnie przełożył przez łóżko i (przepraszam co bardziej wrażliwych za słownictwo, ale ciężko mi znaleźć odpowiedni synonim) i przeruchał. Czego w ogóle nie pokazano, ba, nawet fragmentu cycka czy tyłka panny młodej nie mieliśmy okazji zobaczyć. To nie była jakaś dziwna sytucja w Westeros, tylko że dotychczas pilnowano, by zdarzało się to za zamkniętymi drzwiami komnaty, tak by pani lady poza swą sypialnią była dalej panią lady, a nie, że przy świadkach. Ramsay owszem, był pokazywany nie raz jako sadysta w serialu, ale nie w tej scenie, podczas której zachował się po prostu jak zwykły cham i drań (dla pań nie lubiących tego typu igraszek) bądź jako pan Grey (dla pań fantazjujących o tego typu igraszkach). Imo, celem było pokazanie Sansie jej miejsca, co by nie zadzierała nosa, że on tylko bękart a ona wielka Starkówna. Tak jak to robiła chociażby przy rodzinnym posiłku bądź minami strzelała podczas ślubu, bo do sadystycznych zabaw to on ma inne panienki, niektóre nawet chętne. No i Fetora, na którym zawsze może się odegrać.
Drugie, co mnie uderzyło, to wielkie użalanie się nad Sansą, jaka ona znowu bieda, jak to ją upodlają, jaka to znowu z niej ofiara.
Ona jest na BARDZO WAŻNEJ MISJI u BARDZO NIEDOBRYCH BOLTONÓW, na których ma się mścić za zamordowanie brata, matki, bratowej i nienarodzonego bratanka (przy czym nie chcę wchodzić w szczegóły na czym miałoby to polegać:D). w końcu sobie uświadomiła, że jest Starkiem, więc nie iść drogą, że nagle korona z głowy jej spadła i ojejku co ja teraz zrobię, tylko się spiąć i grać dalej w tę grę, która jest już ewidentnie dla dorosłych. Jest u siebie i nie może dać się złamać tym, że została rozdziewiczona bez gry wstępnej. Naprawdę mogło być gorzej, a sama się tam pchała. Poza tym po cóż dają te sceny chamskiej, bezlitosnej, twardej dumnej i pewnej siebie Sansy, zeby teraz nagle miała się załamać. Imo powinna sobie popłakać w samotności, ale oficjalnie trzymać głowę wysoko i godnie. Pokazać, że jej - teraz już lady Stark, a nie pannie Starkównie - byle jaki cham i prostak Ramsay nie złamie. No chyba, że będzie miała postawy, żeby sie bać, że i jej coś odetnie, no to wtedy niech ucieka. Choć nie wiem, jak by to miało przejść przy Roosie.
Przy czym zaznaczam, że mam na myśli tylko tę scenę. Moim zdaniem była najbardziej lajtowym wyjściem, jeżeli chodzi o pokładziny z Ramsayem i nie ma co się tak oburzać w tych wszystkich mediach, bo jakieś dziwne szaleństwo zapanowało, rzucili się na tych benioffów jak nie wiem co, tyle można im zarzucić, a przyczepili się akurat tego, że jak śmiali zdeflorować Sansę bez wersji innej niż romantyczna.
Fajny artykuł o odcinku po angielsku, polecam:
http://winteriscoming.net/2015/05/18/game-of-thrones-unbowed-unbent-unbroken-ana lysis/
I takie tam opinie o odcinku 6 z WotW. Polecam osobom, które mają ochotę rzucić serial w cholere, niektóre argumenty są ciekawe (chociaż chyba nic, czego nie przeczytano i tutaj na forum :D):
http://watchersonthewall.com/a-murder-of-crows-should-game-of-thrones-be-boycott ed-forever-more/
I ciekawostka:
http://watchersonthewall.com/new-anatomy-of-a-scene-features-sansas-return-to-wi nterfell/
Zauważył ktoś, że Theon nosi stare ciuszki Robba na ślubie Sansy? :D
Ulubiona: Bronn, Cersei
- Nielubiana postać: idiotka Myrcella, wyglądający w każdym kadrze jak kupka nieszczęścia Tommen (mega interes zrobili Tyrellowie na zamianie króla), debil Loras
- Wizualnie najpiękniejsza lokacja/miejsce/budynek: Dom Czerni i Bieli
- Wizualnie najmniej atrakcyjna lokacja/miejsce/budynek: nie wiem co to było, gdzie tam Bronn z Jaimem konno pomykali, Essos też jakoś tak westerowsko i swojsko wyglądało
- Najlepszy/ulubiony cytat z odcinka:
"To jak tam się nazywasz? (...) Jestem Sansa Stark z Winterfell, to moj dom i nie boję się ciebie" ^^
" wszyscy wiedzieli i nikogo to nie obchodziło" - no właśnie
- Najgorszy cytat z odcinka:
"Moi szpiedzy nie mogą się mylić" - nie ściemniaj Petyr, że masz jakiś szpiegów w tym serialu
Nie pamiętam już dokładnie jak to leciało, ale coś w stylu
"- mam nadzieję, że nie zapomniałeś jak używać twej halabardy
- tak, nie zapomniałem jak używać mej halabardy"
piszący kwestie dla Dorana i Areo to powinni dostać globa pro forma, szacun za inwencję twórczą
"zaszła w ciążę. No i cóż, było to nudne." - głupia, ciąża Sansy by doprowadziła Ramsusia jedynie do kolejnego orgazmu
- Która postać zaskoczyła Cię pozytywnie:Mr. Eko (dawno nie widziałam tych wyszczerzonych zębów:)
- Która postać Cię zawiodła: Petyr - prędzej uwierzę w kupczenie Sansą niż w to, że kiedykolwiek z kimkolwiek poszedłby na układ, żeby narazić na szwank prywatność klienta. już prędzej by sie pozbył Olyvara w jakiś kanale.
- Najbardziej emocjonująca scena: Dom Czerni i Bieli
- Scena, podczas której ziewałem/am: Tristan i Izolda czy tam Romeo i Julia, już sama nie wiem na co paczyłam
- Najbardziej 'jajcarska' scena odcinka: fiutowa, nie wiem, jak dali radę to zagrać przy poważnych minach, no i chociaż raz oddali Tyrionowi co faktycznie tyrionowe
- Najbardziej nielogiczna/'WTF' scena: Loras, bigamia Sansy
- Najlepszy/ulubiony wątek odcinka: Dom Czerni i Bieli
- Najgorszy wątek: Loras
- Największe zaskoczenie odcinka (plot twist, rewelacja na temat postaci, smierć, itp.):
To, że tfurcy próbują nam wmówić, że coś, o czym giermek ma wiedzę bez łaski, a na pewno nie potrzebuje do tego zrzucać łaszków, każdy głupi zresztą umie znależć jakiegoś pokojowca do przekupienia/zastraszenia, co by sie co nie co dowiedzieć (zresztą bądźmy szczerzy, gdyby dziedzic Wysogrodu miał znamie w kształcie Dorne to śmiała by się z niego służba na prawo i lewo i była by to wiedza powszechna) - jest dowodem o mocy prawnej, na podstawie którego można uwięzić królową, bo jakiś knypek sobie powiedział, że ją widział w komnacie i ROBIŁA WRAŻENIE niezaskoczonej.... i jeszcze ten dureń Loras, co to powinien prychnąć, a nie wystartować jak jakiś gimbuz. I dlaczego Olyvar nie siedzi w lochu ja się pytam?
Ale większym zaskoczeniem jest odbiór pokładzin jako gwałtu, podczas gdy:
1) - To twój wybór. - mówi Petyr. - Powiedz słowo, a wrocimy do Doliny.
- Zgadzam się - mówi Sansa. Zgoda ta obejmuje pokładziny w pakiecie.
2) Po cóż innego wpuściła Myrandę, by ją zrobiła czystą i świeżą dla męża, jak nie dla pokładzin?
3) - Lady Sanso, czy przyjmiesz tego mężczyznę?
- Przyjmę - odpowiada lady. A skoro przyjmie, to również i dosłownie, do siebie. Niezależnie od tego, czy będzie przyjemnie czy też nie.
Bo gwałt nie oznacza, że jest nieprzyjemnie. Tak samo jak przyjemnie nie oznacza od razu, że nie moze to być gwałt.
Gwałt to brak zgody na użyczenie swego ciała. Wchodzisz w małżeństwo w Westeros = godzisz się. Tym bardziej, że nie uciekła z krzykiem jak tylko okazało się, że będzie miała towarzystwo. Tylko zaczęła się rozbierać. Bo, j.w. - stajesz się żoną -> bierzesz udział w pokładzinach. Wszyscy to wiedzą.
- Ulubiona para/duet z odcinka: Arya z każdym w DCiB, nawet jakimś randomem
- Najgorsza para: Loras i jego proces, Ellaria i jej zemsta
- Najlepsza sekwencja walki/akcji (o ile takowa miała miejsce): no Cersei pozamiatała w tym odcinku
- Najgorsza sekwencja walki/akcji: Xeny z tych Bękarcic to to nie są. No i oczywiście Jaime z Bronnem nie mogli wejść do Ogrodów w innym momencie.
- W którym momencie najlepszy podkład muzyczny/muzyka: Dom Czerni i Bieli
- Ocena odcinka w skali od 1 do 10: 7
- Najlepsze nawiązanie do książki: wzmianka o turnieju w Lannisporcie, epitafium dla Starego Niedźwiedzia, "Żona Dornikczyka"
- Najsłabsze nawiązanie do książki: poziom umysłowy króla Tommena
No dobra, po przemyśleniu muszę przyznać że to jest racja z tą Sansą. Zareagowałam bardzo emocjonalnie na tą scenę i byłam wściekła no bo to moja ukochana postać. I chyba tak szczerze nie powinnam mieć pretensji do dedeków tylko do siebie. Oni byli konsekwentni i tak, jak na ich pomysły i możliwości Ramsaya te pokładziny to i tak były w pewnym sensie hm, delikatne. Jeśli w ogóle można tak powiedzieć. Wszyscy wiemy jaki Ramsay ma repertuar a ostatecznie oszczędził jej tej skali upokrozenia jaką przeżyła Poole.
Sama jestem sobie winna bo
-założyłam/miałam nadzieję że do ślubu ostatecznie nie dojdzie
- jeśli nawet dojdzie to nie tak szybko, raczej spodziewałam się w 9, 10 odcinku.
- jeśli dojdzie to po tym jak dedeki do tej pory nazwałabym to "ufajniały" postać Ramsaya, dzięki czemu można było nawet go polubić w jakiś sposób mimo tego jakie to bydło. Dlatego spodziewałam się że świeżo upieczony dziedzic Boltona zechce grać i wejdzie w rolę uroczego paniczyka, również podczas nocy poślubnej. Moja naiwność wylazła. Przeceniłam Ramsaya. (Oczywiście nie mówię o aktorstwie, Iwan jest genialny, współczuję gościowi, wyjdzie na miasto to będę mu pluć do żarcia, pokazywać palcami, o idzie ten gnój co zgwałcił Sansę).
Za dużo sobie robiłam nadziei, na to wychodzi.
I chyba tak szczerze nie powinnam mieć pretensji do dedeków tylko do siebie.
Ja tam nadal mam do nich pretensje. Ale chodzi mi bardziej o całokształt.
Po prostu fanfik z Sansą jest z 4 liter wzięty. Z resztą wady tego genialnego pomysłu LF były tu wałkowane na wszelkie możliwe sposoby.
Niby temu wszystkiemu przyświecało hasło 'zemsta', ale jak ten plan wiąże się z taką ilością niewiadomych i koniecznością pójścia do łoża z jakimś Boltonem znaczy, że jest zły.
To, że Petyr wpadł na taki pomysł jest nienormalne, a że Sansa zgodziła się na niego po pół minuty rozważań jest jeszcze głupsze. O nic go nawet nie zapytała!
Petyr, nawet jeśli kogoś wykorzystuje, zawsze w moim odczuciu robił to tak, że gąska nawet się nie spostrzegła, że została oskubana. A to co zrobił z Sansą woła o pomstę do nieba. Zostaje nam czekać tylko na oto, co przyniosą następne odcinki. Bo spekulować nie ma co po prostu się nie da, skoro nic w tym nie trzyma się logiki.
Jak to ktoś powiedział, najlepszą zasadą w życiu jest nie oczekiwać niczego od nikogo^^.
Powiem CI tak - naprawdę nie było tak źle, jak na pokładziny z Ramsayem to było bardzo lajtowo. Tak jak pisałam wcześniej, Sansa będzie jednak tratowana w szczególny sposób, bo jak Ramsay traktuje żony nie pochodzące ze szlachetnych rodów to możemy sobie w książkach poczytać (Jeyne Poole to by sie zamieniła na serialową Sansę bez wahania). A jak wspominałam w wątku newsowym, trzeba było pokazać trochę bardziej odchylone pokładziny od normy no to pokazali, ale moim zdaniem zrobili to najłagodniej jak mogli, do tego nic właściwie nie pokazali i była to bardzo krótka scena. Wiele osób obstawiało, że od kiedy Sophie jest pełnoletnia to pokaże w końcu cycki a tu zonk, aktorka w ogóle się nie rozebrała. Taka Myranda to pomykała nie raz na golasa, a Sansa nawet podczas tej sceny była w ubraniu, nie licząc podartego materiału na plecach.
Pytanie, co będzie dalej w tej kwestii. Ale to co było to nie było specjalnie obrzydliwe (zwłaszcza w czasach, gdzie ideałem mężczyzny jest pan od szarości, w którego w kinach i w ksiażkach wpatrują się z wypiekami na policzkach miliony kobiet), co po prostu bezceremonialne i chamskie. Moim zdaniem dla Sansy najgorsze w tym wszystkim była obecność Fetora, inaczej po prostu zamknęłaby oczy, zacisnęła zęby i zniosłaby to spółkowanie z godnością, cóż, mąż ma prawo wziąć sobie żonę i w ten sposób (mówię o tamtejszych realiach, żeby nie było, że to moje osobiste poglądy;), byle to się odbywało w czterech ścianach. Cersei, mimo że królowa, była nie raz po prostu kolokwialnie mówiąc workiem na spermę i trudno, jedyne co mogła to pogrążyć się w poczuciu obrzydzenia i pogardy co do męża.
Co do samego Petyra - jak dla mnie to nie ma podstaw co do tego, żeby Sansa zrzucała na niego winę czy go nagle znienawidziła. Jakby nie patrząc mial on dobre intencje, do tego dał jej wybór, a ona wiedziała raczej, że nie do baranków idzie. Umowa była taka, że to podłe kreatury, ale ona ma być jeszcze bardziej podła, żeby ich wykiwać. Po prostu teraz mają dodatkowy powód dla swojej misji.
Przy tym nie bez powodu pokazują nam Sansę jako:
- chamską i niemiłą (dla Brienne)
- twardą, bez litosci nawet dla takiego Fetora (co jakby pokazuje nam, że Sansa osiągnęła poziom Cersei w nienawiści co do morderców jej krewnych)
- pewną siebie i świadomą siebie i swej siły, po prostu prawdziwa lady Stark (scena z Myrandą, która dołączyła do jednych z moich najbardziej ulubionych z całego serialu).
Jak dla mnie to kreują ją na taką, co to oficjalnie, przy ludziach będzie twarda, bezwględna, pełna godności i klasy, a na przezywanie tego, strach czy łzy pozwoli sobie jedynie w samotności.
Z racji tego, że w odcinku nie było Stannisa przeczytałam twoją opinię :)
Najbardziej się zgadzam z opisem Lorasowego procesu. Bo to, że wszyscy wpadli w panikę, nawet moja ukochana babka Oleńka nie zareagowała, mnie dobiło.
Giermek: Loras ma bliznę na udzie
Loras: nie no szok, ludzie SZOK, mój giermek wie, jak wygląda moje udo. Giermek powinien znać nawet konstelacje pryszczy na dupie swojego rycerza, przecież mu pomaga często gęsto w ROZBIERANIU, dziękuję wszystkim obecnym kapitanom oczywistość. Coś jeszcze? Jakieś inne rewelacje? Na przykład, że woda jest mokra? A mam się rozebrać, żebyście wszyscy uwidzieli tę bliznę i mogli potem opowiadać, żeście ze mną uprawiali seks? :D
*koniec procesu*
Co do Sansy to raczej też się zgadzam. O ile szybki ślub mnie zaskoczył, noc poślubna zniesmaczyła, o tyle jeżeli już do ślubu doszło, to logiczne jest, że potem jest bara-bara. A ponieważ jednym z uczestników jest Ramsey, to w sumie można się było spodziewać Różnych Rzeczy (choć maind f*ck w postaci delikatnego kochanka R. by mnie mile zaskoczył).
Dla mnie oboje, Sansa i LF zawalili sprawę. Kompletnie nie jestem w stanie przewidzieć jak się to wszystko skończy. Czasami można się pokusić o przewidywania, jeżeli serial trzyma się jakichś reguł, wiarygodności psychologicznej bohaterów. Ale ponieważ dla mnie wątek LF/ Sansa jest jaki jest, LF jest zaprzeczeniem siebie z poprzednich sezonów, Sansa się cofnęła w rozwoju, to jestem w kropce.