...kiedy kończycie serial (tutaj Gra o Tron) i czujecie wyłącznie smutek. Ja czuje się bardzo rozżalona po ostatnim odcinku 5 sezonu. Jon Snow umarł, wszyscy pozostali też lub mają ciężki żywot, i praktycznie nie ma tam nic zabawnego. A ja głupia tak bardzo sie do Snowa przyzwyczaiłam!
Jest wiele przesłanek, że może zostanie wskrzeszony, więc dlaczego miałabym się nie łudzić?
Zdecydowanie powróci, są dowody;) A to że nadzieja umiera ostatnia, napisałem z hmm tak z siebie, że zawsze trzeba mieć nadzieje itd..;p
Dobrze że Jon zginął bo tak miałkiej postaci sprzedawczyka już dawno nie widziałem.
Mam takie wrażenie, że twórcy zabawili się uczuciami widzów bardziej niż Martin. W 5 sezonie zaorali wszystkich moich ulubieńców, Petyrowi odebrali mózg, Sansie dziewictwo, a Stannis i Żmijowe Bękarty to już masakra totalna, dno dna :/
Śmiercią Jona Snow natomiast bym się szczególnie nie przejmowała, zbyt wiele znaków, zarówno w książce jak i serialu, wskazuje, że jeszcze nie nastąpił jego ostateczny koniec ;) Więc jest nadzieja, przynajmniej dla jego fanów :)
Odnośnie Sansy i Baelisha nie mogę zrozumieć jednego. Sansa była świadkiem gdy Petyr zabija jej ciotkę. Wiedziała jaki jest zły i bezwzględny, a jednak go broniła. Joffreya też broniła po incydencie nad Tridentem, choć wiedziała już do czego jest zdolny. Jak wytłumaczyć takie zachowanie?
W serialu Litllefinger sprzedał ją Boltonom. W ksiązce nie doszło do tego, jednak Sansa widzi co on robi, wie co zamierza, a ona jest bierna udaje, że nic złego się nie dzieje.
Rzeczywiście, gdzie jednak Petyrowi do Joffreya. Relacja między Sansą i Petyrem jest raczej skomplikowana i niejednoznaczna. Sansa sama zauważa, że on ma dwa oblicza. Sam Martin mówił, że Petyr widzi Sanse jako młodą Cat lub własną córkę, a czasami, gdy jest bardziej Littlefingerem niż Petyrem, jako pionka w grze. Pomieszane to i jestem bardzo ciekawa jak rozwinie się ich relacja. Myślę, że Sansa ma tendencje, żeby być taka sama jak Petyr, dlatego tak szybko się 'uczy'. Te postacie wydają się do siebie podobne, w młodości marzyciele i romantycy, którzy przeżyli rozczarowanie rzeczywistością.
W serialu to sama nie wiem. Spłycili strasznie postać Littlefingera i odebrali mu lwią część mózgu, i to na dobrą sprawę zaczęło się już przed 5 sezonem, bo w serialu Petyr groził Cersei, woził się po mieście z jakąś ladacznicą, zabił Lysę w taki sposób, że był w ciemnych 4 literach bo wyglądało na to, i twórcy serialu to potwierdzili, że ma przed oczami wizję własnej egzekucji. Nie mniej jednak w życiu bym nie przypuszczała, że nawet taki serialowy Petyr wpakuje Sanse w takie bagno.
Ogólnie twórcy serialu zniszczyli kilka świetnych pod względem literackim postaci. Taki np Baelish po sezonie piątym nie będzie już tak intrygujący jak na początku. Nieszczęsny Stannis nawet jak ma przegrać i zginać to nie wierzę za Chiny Ludowe, żeby wyglądało to tak jak w serialu. Poza tym w książce jest masa dowodów na to, że Stannis ceni życie Sheeren bardziej niż własną krucjatę. Właśnie z powodu spalenia Sheeren zniżyłem ocenę serialu z 9 na 6.
Śmierć Barristana też była niepotrzebna. Panowie mamy nudny odcinek. Zróbmy coś zeby ruszyć akcję. To może zabijmy ser dziadka. Tak to wyglądało w moim odczuciu. W postaci Barristana tkwił wielki potencjał, a oni go tak zabili bez powodu. To po co go trzymali przez tyle odcinków?
Nie sposób się z Tobą nie zgodzić.
A co do Barristana, to pewnie pomyśleli, że nie chcą postaci, która może w jakiś sposób ograniczać zajebistość Tyriona, więc go usunęli. Daario nie mógł to być, bo kto by rozebrał Matkę Smoków, Szary Robak i ta jego dziewczyna też nie, bo wg D&D MissWorm to świetny wątek x.x Więc padło na biednego Barristana, ale że mało ciekawie byłoby gdyby starzy pan padł np na zawał więc zabijają go pajace w maskach, a wszystko jest zrobione tak, by trzymać widza w niepewności do następnego odcinka. Pewnie też wpływ miało to, że w wątku Dany nagle zrobiło się baaardzo tłoczno.