Widziałem w życiu wiele filmów, seriali i anime, i bywały wśród z nich naprawdę złe tytuły,ale Green Green to rekord. Przebrnąłem z trudem przez jakieś 6 odcinków tej serii i był to najgorszy pomysł na spędzenie wolnego czasu, jaki w życiu miałem. Naprawdę, odradzam Green Green, wszystkim którzy mają sprawne oczy, uszy, lub chociaż palce, bo żaden z tych narządów nie powinien mieć z nim styczności.
W tej serii nie ma absolutnie nic, co by mi się spodobało. Nic, serio. To aż niezwykłe. Muzyka jest średnia, kreska jest średnia, fabuły prawie nie ma, a postacie.... Matko jedyna, te postacie T_T Nie wiem czemu katowałem się tą historią 3 cofniętych w rozwoju gwałcicieli, dającego się wszystkim rozstawiać po kątach frajera, wiecznie napiętej choleryczki i kilku niemal kompletnie pozbawionych osobowości par cycków, przez całe 6 odcinków, ale nikomu tego nie życzę. Nawet ecchi jest tu spierd.olone. Jak można źle zrobić ecchi?! Twórcy mają tylko pokazać jedyne atuty swoich bohaterek, a i to robią źle. Serio, to był zdecydowanie jedyny raz w moim życiu, gdy na widok wszelkich scen ecchi z obrzydzeniem odwracałem wzrok. To co ci ludzie tam robili, było po prostu dziwne i niesmaczne. Ani podniecające, ani ciekawe, ani śmieszne, wyłącznie niesmaczne.
To, co tu widziałem to istna Kac Wawa wśród anime. Nawet jak na twór klasy F, tak zły, że aż dobry, zawodzi, więc nie opłaca siego brać nawet dla wyśmiana z przyjaciółmi, bo jedyne co dostaniecie, to zgrzytanie zębami i wspólne wkurzanie się na bohaterów, którzy dziesiąty raz pod rząd dziwią się, że dziewczyny nie lubią, gdy rozbiera się je siłą i obmacuje lub podgląda.
Moja ocena to oczywiście 1/10, omijać szerokim łukiem. Przy tym Gulczas, Strike Witches, The room, Mars of destraction, Sleeping with Hayato, czy Birdemic, to naprawdę porządne, warte obejrzenia twory. Przy nich przynajmniej ciśnienie nie będzie skakało wam pod niebo.