ogólnie byłem mile zaskoczony ostatnim sezonem, wg mnie może on nawet konkurować z szóstym. najbardziej jednak byłem pod wrażeniem stylu jaki podjęto w tym sezonie. muzyka jakby skradziona z nowego blade runnera, która jeszcze została umiejętnie wpleciona w odcinki, a nie w stylu: ej, patrzcie, elektroniczna muzyka, wow wow wow. chyba najlepiej umieszczona w rozmowie z maulem w czasie ataku jego sił na bo katan. wtedy ten serial naprawdę zmienił uniwersum na blade runnera. rozmowa na pierwszym planie, w tle wybuchy, które po chwili ustają. zostaje sama ahsoka i maul. w końcu dzieje w tym uniwersum coś dobrego. uwielbiam sequele, ale bynajmniej nie uważam ich za dobre filmy z the rise of skywalker na czele, o którym im dłużej myślę tym bardziej go nie lubię (choć paradoksalnie uważam go za najlepszą część trylogii). nie musimy już wracać do kotora i the old republic by doświadczyć dobrej fabuły. ani nie musimy wracać do pierwotnej trylogii (moja nazwa), by doświadczyć dobrego klimatu. niestety, nie obyło się bez drobnych minusów, na szczęście te były na tyle drobne, że przyjemność z oglądania pozostaje niewzruszona.