Najpierw chciałem napisać, że nie rozumiem krytyki, ale bez przesady. Serial ma wiele wad. Tylko że przy tym, co disney wys*ał w głównej sadze, ten serial jest całkiem ok. Chyba pierwszy raz "dobro" Jedi zostaje zakwestionowane. Z czasem okazuje się, że "ten dobry", mistrz jedi posiada chyba wszystkie negatywne cechy (z drętwym aktorstwem włącznie), "zła" siostra będzie tą bardziej rozgarniętą, "dobra" będzie miała zakuty łeb, czarny charakter ma swoje racje itd.
Podoba mi się przedstawienie małego żeńskiego kultu Mocy i jego stosunek z Zakonem Jedi - przedstawicielem wszechwładnego państwa, które stara się kontrolować wszystkie istoty we wszechświecie. Serial podejmuje wprost temat, który uważni widzowie Gwiezdnych Wojen zauważali od dawna. Republika to dzisiejsza zachodnia socjaldemokracja, dla której największym zagrożeniem są kiełkujące wewnętrznie ideologie, a Jedi to jak Kościół Katolicki w Średniowieczu - niby chodzi o wiarę, ale jednak bardziej o kontrolę nad władzami świeckimi.
Z minusów - normalka. Każde nowe postaci muszą być zawsze te najsilniejsze, te najważniejsze ever. Tutaj podobnie. Ale może to tylko wizja mistrza Sola? Jak potoczyłyby się losy dziewczynek, gdyby nie anulowanie sezonu drugiego, tego nie wiemy. Pytanie, kim jest "ten zły". Budują wokół niego taki suspens, że na pewno to jakaś postać znana już z Gwiezdnych Wojen. Tylko Palpatine nie miał skośnych oczu. Darth Maul przed tatuażami?