Lubie porównania: dla mnie oddawanie marki "takim" twórcom to jak oddanie ulubionej serii pornusów ( nie wiem czy w dzisiejszych czasach coś takiego istnieje jak pełnometrażowy pornus, tym bardziej seria :D ) zakonnicy ( w pierwszej wersji myślałem o feministce, ale pogubilem się w ich podejsciu do przemysłu porno/sex workingu ). Nawet jeśli owa zakonnica była ogormną fanką wcześniejszych dzieł i potajemnie oglądała wszystko, to jej środowisko nie pozwoli jej spełnić oczekiwań wcześniejszych "fanów". Oczywiste że kolejna część serii zrazi wcześniejszych fanów, a czy na świecie jest duże zapotrzebowanie na chrześcijanskie pornusy? Nie wiem na co oni liczą? po co i na co takie dzieła powstają? Wcześniejsi fani odpuzczą, a nowych będzie jak na lekarstwo