Wielkim fanem Gwiezdnych Wojen nie jestem. Najbardziej podobały mi się Mroczne Widmo, Atak Klonów, Zemsta Sithów. Oglądałem też za dzieciaka Wojny Klonów. Było spoko, chociaż nie bylem jakimś fanboyem tego uniwersum. Grałem też w gry LEGO Star Wars, bo po prostu były fajnie zrobione. W inne gry też. To jest istotne dla mojej wypowiedzi, bo chcę zaznaczyć, że nie jestem aż tak bardzo skupiony na LORE tego świata, więc moja ocena jest bezstronna. No to do rzeczy. (Uprzedzam, że pomimo, iż oglądałem odcinki po kilka razy to NIE PAMIĘTAM IMION wielu postaci, bo są nieciekawe i nie zapadają w pamięć).
Największym minusem tego serialu jest jego głupota. I tutaj nikt mnie nie przekona, że fabuła jest dobra, bo NIE jest. I to nie są małe błędy, do których przyzwyczaiły nas filmy. Owszem, czasem zdarzy się, że jakiś film coś przeoczy albo przemilczy, bo takie zabiegi trzeba czasem wykonać, aby było ciekawiej. Ale TUTAJ? To jest już jakaś kpina.
Pani Trinity z Matrixa walczy z jakąś bardzo powolną, mniejszą i widocznie mniej doświadczoną dziewczyną. Walka jest słaba, Trinity nic nie robi dosłownie, nie atakuje, nie próbuje obezwładnić Mae, po prostu zadaje pytania w trakcie walki. Dobrym pomysłem byłoby OBEZWŁADNIĆ przeciwnika i dopiero POTEM zadawać pytania, szczególnie jeśli napastnik chce pozbawić cię życia. Zabicie Trinity poprzez rzucenie w nią krótkim sztylecikiem, który wbił się na może 3 cm w ciało to, za przeproszeniem, jakiś ku**a żart. Już nie mówiąc o tym, że Trinity mocy nie używa w ogóle, a sztylet rzucony w barmana i w siebie mogła zatrzymać obydwoma rękami. I o co chodziło w tej pauzie? Barman wychodzi, one obie się na niego gapią, a Trinity mogła w tym momencie podbiec do Mae, pchnąć ją mocą, przytrzymać i walnąć z dyńki, żeby ta straciła przytomność. Po problemie. Rozumiałbym, gdyby Mae faktycznie była dobrą wojowniczką, ale nie jest, bo to widać.
Słynna scena z ogniem powiewającym na wietrze w przestrzeni kosmicznej to już klasyk. Oczywiście, powiecie mi, że "W GWIEZDNYCH WOJNACH W KOSMOSIE BYŁ OGIEŃ!!11oneone". No nie do końca, w Gwiezdnych Wojnach były WYBUCHY w kosmosie, a nie dosłowny ogień. W Akolicie nawet widzimy, że Osha wychodzi ze statku w SKAFANDRZE I HEŁMIE. Czyli tlenu tam nie ma. Więc czemu ten ogień powiewa? No ale to akurat można olać. Widać, że scenarzystka ma tak słabą wyobraźnię, że nie potrafiła wymyśleć lepszego sposobu na to, aby Osha zobaczyła ogień i miała flashbacki z dzieciństwa, a dałoby się to zrobić nawet najprostszym sposobem, czyli... Zapaleniem zapalniczki w środku statku czy coś. Miałoby to więcej sensu.
Aresztowanie Oshy to najgłupsza rzecz jaką widziałem w ostatnim czasie w filmach i serialach (a widziałem sporo, chociaż tych słabych staram się unikać). Po pierwsze - Jedi przybywają, barman potwierdza, że to ona i nara. Żadnego czytania w myślach, nic. Olać to, że znajduje się w zupełnie innym miejscu i byli świadkowie, że była gdzie indziej. To tym bardziej dziwne, że serial ma imitować KRYMINAŁ, a podstawowe rzeczy w śledztwie są kompletnie olane i tyle. Po drugie - zabierają ją ze sobą i odlatują. NIE. Oni pakują ją na WIĘZIENNY STATEK PILOTOWANY I PILNOWANY PRZEZ DROIDY XD A sami mają to w dupie i nie lecą z nią.
Na statku więziennym pełnym droidów są więźniowie, wśród których jest jakiś... Cyborg czy coś? Oczywiście został aresztowany i nie pozbawiono go jego funkcji, więc z łatwością w każdym momencie może zhakować cały statek i droidy będące częścią jego personelu. No ku**a głupoty ciąg dalszy. O ile ciekawiej by się to oglądało, gdyby poświęcono CAŁY ODCINEK na sceny w statku więziennym i np.: cyborg byłby obezwładniony i nie mógł hakować i wtedy inny więzień starałby się go uruchomić, co ostatecznie by się udało, ale że był uszkodzony, to doszło do katastrofy? Ale po co ktoś miałby fajną fabułę wymyślać? Wiemy, że Pani Leslye Headland nie umie pisać ciekawych scenariuszy i ona oczywiście pisała ten scenariusz tylko po to, żeby w 3 odcinku dać lesbijskie wiedźmy tworzące dzieci mocą, bo oczywiście sama Leslye jest lesbijką i musi swoje dziwne fantazje wplatać w ten twór.
Jedi w tym serialu to jacyś idioci. Żaden z nich nie używa mocy, żaden nie czuje niczego, żaden nie patrzy tam gdzie powinien. Nic nie robią, nic nie chcą robić, po prostu Leslye Headland zlobotomizowała Jedi w tym serialu. Gość sobie lewituje od iluś tam lat, a jak Mae do niego przychodzi, to postanawia się od tak zabić, bo przecież czemu nie? Kit w to, ze w trakcie wydarzeń, które niby miały być tymi, za które miał zapłacić, nie był nawet kimś kto podejmował jakieś decyzje i w sumie gówno miał do gadania. Ale nagle po zobaczeniu Mae postanawia, że... Ona ma rację i zabija się od tak.
Próba aresztowania Mae... Jprdl, szczyt absurdu. Jedi mają ją NA WYCIĄGNIĘCIE RĘKI. Mają WIELKI STATEK, który ją oświetla, NIE MA MOŻLIWOŚCI UCIEC. Przez dobre kilka minut STOJĄ W MIEJSCU I NIKT NIE POSTANAWIA PODEJŚĆ I JEJ ZAARESZTOWAĆ. Po prostu czekają chwilkę, żeby ona zdążyła... Obsypać ich PIASKIEM I ZNIKNĄĆ XDDD Jak widać "I don't like sand" to była jednak kwestia, która miała sens.
Wielki Mistrz Sol został zaskoczony przez rzucenie w niego... Peleryną XD
No po prostu masakra, ten serial jest tak nielogiczny i głupi, że jego jedyne plusy nie pozwalają go ocenić na wyżej niż 3/10.
Z plusów:
- Sol to ciekawa postać
- Yord był też spoko
- Walki, pomimo nielogicznych glupot, nieźle nakręcone, ale i tak nie mają szans z tymi z oryginalnych filmów Lucasa
- Całkiem spoko scenografia, chociaż momentami widać sztuczność, plastik i tanie efekty W SERIALU ZA 180 MILIONÓW DOLARÓW
Jeśli Disney chce zbankrutować i upaść, to produkowanie seriali i filmów o jakości podobnej do Akolity jest bardzo dobrą drogą.