Największą ironią tego serialu jest to, że jakby spojrzeć tylko na kontekst wyłącznie głównej osi fabularnej, to wychodzi z tego bardzo dobry koncept. Mówiąc głównej osi, mam na myśli osadzenie akcji w czasach Wielkiej Republiki, Akolita używający Ciemnej Strony do dokonania zemsty na Jedi z ich uwypuklonymi wadami, ukazania relacji mistrz-uczeń wśród sithów (do tej pory tego nie mieliśmy w filmach i serialach, Maula poznaliśmy jako w pełni wyszkolonego sitha, a Tyranus i Vader w momencie przejścia na Ciemną Stronę byli już "gotowymi produktami").
To wszystko jednak tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że "Akolita" nie jest serialem, który po prostu komuś się nie udał. Ten serial został zarżnięty już na etapie tworzenia i to z pełną świadomością, jakby Disney kalkulował gównoburzę i jeszcze się z niej cieszył. Wszystkie zarzuty już padły czy to tutaj, czy na wielu kanałach na youtube, więc nie będę tego powtarzał, ale Myszka Miki niestety, postanowiła wymierzyć policzek każdemu fanowi SW.